Z dzieciństwa pamiętam, że w Boże Narodzenie zawsze było dużo śniegu. Cudowne to były czasy. Wszędzie było biało i mroźnie. Jak na zimę przystało. Było więc bardzo nastrojowo.
W ostatnich latach pogoda jednak durnieje z kretesem i już sama nie wie, jaka kiedy ma być. Najczęściej się zdarza, że w Boże Narodzenie śniegu ani widu, ani słychu, za to w Wielkanoc dzieciaki zajączka zamiast w trawie szukać, bardzo często szukają w śniegu.
W Wigilię było u nas 8 stopni ciepła. Pogoda jak na przedwiośniu i las wyglądał tak:
A dzisiaj, w pierwszym dniu świąt, pogoda dostała pewnie jakowegoś kuku na muniu, i to już w nocy, bo przy plusowej temperaturze sypało obfitym śniegiem całą noc i sypie nadal. Z tym, że nad ranem się ochłodziło i temperatura spadła do -1. Dzisiaj to samo miejsce wygląda już tak:
Śnieg się przy gruncie trochę topi, bo przez wiele dni było w miarę ciepło, ale ciągle sypie świeży… E tam, sypie, wali!, ciężki, obfity. Na drogach straszliwie śliska maź się zrobiła. Maszerując z kijkami po lesie, co rusz wpadałam w poślizg. Raz nogi mi się tak rozjechały, że odwaliłam efektownego szpagacika.
Ponoć, jak zapowiadają synoptycy, śniegiem ma sypać tylko do popołudnia. A potem, w każdy kolejny dzień, ma być plusowa temperatura i może prószyć lekki śnieżek. Z naciskiem na „może”. Tak jest i tak ma być u nas. Ale co tam pogoda. W tegoroczne święta i tak zbyt długo poza domem przybywać nie możemy. Najważniejsze, że piękny, świąteczny czas nadal trwa… i przynajmniej w domu jest nastrojowo i bardzo świątecznie.
Do Sylwestra zostało jeszcze pięć dni, jest więc jeszcze dużo czasu, aby się przygotować. Póki co, świętujmy dalej radośnie i niechaj nam wszystko rośnie. Byleby nie brzuchy oczywiście. Byłby to zaiste niepotrzebny balast.
Tegoroczny Sylwester też będzie bardzo dziwny. Ale co zrobić? Skubana pandemia trzyma się ciągle dobrze. Trudno. Damy radę i taki czas przeżyć... I byle do Sylwestra i Nowego Roku. Wszak wiążemy z nim bardzo duże nadzieje. Nadzieje na normalne życie. I że wreszcie będziemy mogli oddychać pełną piersią. Bez masek, bez przyłbic... bez lęku.