piątek, 1 września 2023

Ten, kto wcześnie wstaje, ten se życia dodaje

Mówi się też, że kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje*. A daje, daje. Wiem, co mówię, bo daje bajeczne widoki o brzasku i duuuużo zdrowia. Tym razem dawał mi na wędrówce z Aramisem. Tylko z Aramisem, bo jego "młodsza siostra" Daya z połową rodzinki wybyła wohnmobilem na kolejny urlop do Francji.

 


Ta moja córka to straszny obieżyświat. Parę dni temu wróciła z Brazylii z najstarszą córką i znów ją poniosło w świat. Dodam, że w międzyczasie zaliczyła też zawody Nordick Walking na dystansie 60 kilometrów... i od dwóch dni śle mi już zdjęcia z Francji.

Uwielbiam te jej zdjęcia. Promieniują egzotyką. Podziwiam je wszystkie. Jednak mnie samą już w tak zwany daleki świat nie ciągnie. Mam tak już prawie od dekady. Chociaż w jej wieku też mnie tak gnało po świecie.

Obecnie wystarcza mi mój mały świat, który mam na wyciągnięcie ręki. Na nim czuję się najlepiej i ciągle się nim zachwycam. Ciągle też odkrywam w nim coś nowego, coś niezwykłego (choć jest niemiecki).

Na dzisiejszej wczesnoporannej wędrówce pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie, ale to nic, bo widoki, jakie w czasie jej trwania miałam okazję zobaczyć i tak bardzo mi się podobały. A jeszcze do tego nazrywałam sobie trochę owoców dzikiej róży na dżem.

Myślę, że Aramisowi wędrówka też się podobała, bo ciągle biegał z zadowoloną miną to tu, to tam i węszył. No dobra, może jego obserwacje dotyczyły bardziej przyziemnych widoków, ale najważniejsze, że był zadowolony.

Parę godzin temu wróciłam z wędrówki i teraz na ekranie komputera oglądam swoje zdjęcia. Te, które na niej zrobiłam. Moje zdjęcia, choć może nie są idealne, to jednak mają dla mnie dużą wartość. Wszystkie pachną świeżym powietrzem i jakąś taką niewypowiedzianą radością życia. 

 


* "Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje" — "Nie dospać trzeba, kto chce dostać chleba". — Myślę, że synonim do tego przysłowia jest bardziej realny i zrozumiały.