wtorek, 19 września 2023

Ech te konie, siwe konie

Do koni ciągnie mnie od dziecka. Obok psów, to moje najukochańsze zwierzęta. Widać jednak, że nie tylko moje, gdyż, jak twierdzą naukowcy, w historii relacji pomiędzy człowiekiem a udomowionymi zwierzętami największe znaczenie dla człowieka miały i mają właśnie konie i psy.

Na widok konia, choćby z bardzo daleka, nie mogę oprzeć się pokusie zbliżenia się do niego. Tym razem było podobnie. W czasie wycieczki rowerowej na skraju lasu zobaczyłam kilka koni na wybiegu. Niewiele myśląc, skierowałam rower w tamtą stronę. Byłam cała w kwiatkach, kiedy na mój widok siwy koń podszedł się przywitać.



Stał przy mnie dobrą chwilę, dając się głaskać z każdej strony. W końcu się odwrócił i stępem ruszył dumnie wyprostowany do swoich towarzyszy paść się dalej.



Kocham konie z całego serca. Nie można ich przecież nie kochać. Są piękne, mądre, przyjacielskie i do tego ogromne. Uwielbiam też im się przyglądać. A kiedy widzę je galopujące, to aż dech mi w piersiach zapiera. Konno niestety nie jeżdżę. Przez całe życie marzyłam o własnym koniu, ale tego akurat marzenia nie udało mi się spełnić. Żałuję bardzo! Pozostaje mi jedynie z pozycji obserwatora zachwycać się nimi... i je fotografować.

Zachwycać się, fotografować... ale oczywiście też i o nich pisać. Kiedy przed laty pisałam powieść pt. "Szalone wakacje", w dwóch rozdziałach wplotłam kilka moich autentycznych przygód z końmi o imieniu: Kasztanka, Gladiator i Bucefał w roli głównej. Jedne były bardzo zabawne, inne mocno dramatyczne, że się tak w miarę delikatnie wyrażę.

Wiele ludzi czuje lęk przed końmi. Uważam, że zupełnie niepotrzebnie. Konie są przecież bardzo przyjazne człowiekowi. Jeśli się tylko chce, można się go szybko pozbyć. Wystarczy skorzystać z prostych porad jakiegoś profesjonalnego koniarza (hipologa). Aby je jednak wprowadzić w życie, pierwszy krok i tak trzeba zrobić samemu. A potem już tylko... miłość do koni... na zawsze.

Jeśli o mnie chodzi, wszystkie konie kocham jednakowo, bez względu na maść, ale akurat siwe kojarzą mi się zawsze z bajką. Stąd zapewne te wierszyki, które też wiele lat temu popełniłam:


Siwy koń


Hej ty koniu, siwy koniu,

pięknym żeś rumakiem.

Ech pognałabym ja z tobą,

upajając się wiatru smakiem.

Choćby na oklep i bez baczmagów,

byleby z tobą, boś koń na schwał.

I heya! z kopyta galopem,

a w szczerym polu już tylko cwał.


Hej ty koniu, siwy koniu,

dokąd ty tak gnasz?

Parskasz, prychasz, rwiesz z kopyta,

rozwichrzoną grzywę masz.

Czujesz pewnie zapach wiosny

W południowym wietrze...

Galopujesz po horyzont,

chrapami wciągając powietrze.


Ech ty koniu, siwy koniu,

pięknyś ty ogierek!

Marzysz pewnie o swej klaczy

słodkiej jak cukierek.

Marzenia jak skrzydlaty pegaz

niech cię w przestworza niosą,

a ujrzysz wnet w obłokach klacz,

przystrojoną srebrzystą rosą.

Ech ty koniu, siwy koniu,

gnaj po horyzont, gnaj!

Gdy znów wrócisz do mnie we śnie,

w moim sercu zakwitnie raj!


Konik Pegazek


Konik Pegazek skacze po łące…

Biały jakoby skąpany w mące.

Białe ma nóżki i ogon cały,

czarne oczęta i nosek mały.


Pegazek zawsze jest bardzo wesoły,

z łąki przybiega wprost do stodoły.

W stodole bryka co sił po sianie,

wciąż wypatrując, czy idzie śniadanie.


Pan niesie czarę pełniutką owsa.

Pegazek na to i hop!, i hopsa!

Biegnie do stajni szybkim galopem,

otwiera bramę siarczystym kopem.


Staje przy żłobie, w napięciu czeka…

Pan sypie owsa, nijak nie zwleka,

śmiejąc się przy tym bardzo donośnie:

Brawo Pegazek, pięknie mi rośniesz!

A gdy już będziesz koniem na schwał,

razem ruszymy przed siebie w cwał

i popędzimy, gdzie oczy poniosą...

rankiem o brzasku, poranną rosą.