niedziela, 30 kwietnia 2023

Pochód 1-majowy za czasów komuny*

Czas szybko mija. Już jest piękna wiosna. Przedostatnia wiosna w średniej szkole. Przedostatnia klasa. Za rok matura… Ojejku, co to będzie?!... Póki co, jest 1 maja i nasza szkoła formuje szeregi przed pochodem. Ja, jako sportowiec, co roku maszerowałam w stroju sportowym wraz ze sportowcami Klubu Sportowego, ale tego roku, kazano mi maszerować w mundurku harcerskim. Pani dyrektor zapewne chciała się pochwalić przed elitą naszego miasta prężnym harcerstwem w jej szkole, bo też wiele dziewczyn ubrała w mundurki harcerskie.



Dzisiaj to aż mnie śmieszy ten mój mundurek harcerski, bo jakoś niewiele mogę sobie przypomnieć ze swojej działalności harcerskiej. W tej formacji nic wielkiego się nie działo. Może tylko w wąskim gronie. Szerszego grona nikt nie zapalał do działania w ramach ZHP. Bo i po co, wszak zbyt dużo osób byłoby wtedy do podziału profitów. Tak że o konkretnej działalności ZHP w naszej szkole, jako o ruchu przyciągającym młodych ludzi w swe patriotyczne szeregi niewiele mogę powiedzieć. Szkoda, bo w sumie harcerstwo bardzo sobie ceniłam i w podstawówce lubiłam być harcerką. I byłam, i to nawet bardzo zaangażowaną.


Poczet sztandarowy przed nadaniem szkolnej drużynie ZHP sztandaru przez władze miasta.


No cóż, musiałam się pogodzić, iż w średniej szkole harcerstwo nie będzie dla mnie. Bo na pół gwizdka nie robię niczego. A czymże harcerstwo było u nas? Ot, zwykłą pro formą! Typową dla naszej szkoły. Podobnie było w innych dziedzinach. Byle pokazać, że szkoła jest na topie. Och, jak ja nie cierpię obłudy!


Na obydwu fotkach - 1 i 3 - ta najjaśniejsza łepetynka to moja.


Na zdjęciu widać, że doszły do nas, harcerek, też i nasze sławne dziewczyny. Zespół wokalny Arabeski. Pani dyrektor koniecznie musiała się pochwalić przed światem utalentowanymi uczennicami, które już nawet parokrotnie w telewizji śpiewały. Specjalnie w tym celu kazała im uszyć wspaniałe białe kostiumiki. Muszę przyznać, iż bardzo ładnie się w nich prezentowały. I tak powinno być. Zasłużyły sobie na nie... i tyle. I tylko tyle! Ale nie, nie dla naszej pani dyrektor, znanej z wielkiej próżności.

Dla niej to stanowczo było za mało. Chciała więcej. Wiadomo, ludzie próżni mają swój specjalny kodeks postępowania, i to, co dobre, czym mogą się pochwalić, musi być bardziej widoczne. No ażeby mogło być bardziej widoczne, muszą to koniecznie rozdmuchać do większych rozmiarów.

I proszę bardzo, jak widać na załączonym obrazku, nasza pani dyrektor była aż do przesady próżna. Dlaczego? Ano dlatego, bo zdrowo w tej sprawie przesadziła.

Otóż nasza pani dyrektor, by móc się pochełpić przed innymi, a tym samym choć trochę zaspokoić swoją próżność, ubrała w starsze stroje Arabesek nawet i inne dziewczyny. Arabeski nie były z tego faktu zadowolone. Wręcz przeciwnie. A mi się śmiać chciało. Bo przecież znałam wszystkie te a`la Arabeski i wiedziałam, że są to same beztalencia muzyczne. Ba, chyba nawet słoń im na ucho nadepnął, bo nawet do chóru szkolnego nie należały. Wiem, gdyż przez jakiś czas śpiewałam w chórze i pamiętam, że profesor od muzyki, niektóre z nich nawet do zwykłego chóru nie chciał przyjąć. No ale cóż, ważne, że w sukienkach Arabesek w miarę dobrze się prezentowały, a tym samym, znacznie powiększyły pochód muzycznych talentów szkoły. I nie obłuda?



Wreszcie zakończenie tej parady absurdu i obłudy, czyli pochodu 1-majowego. Rozchodzimy się jak zwykle na Placu Długosza… i jesteśmy nareszcie wolni. Zanim się jednak rozeszliśmy do własnych przyjemności, przyszło mi na myśl, aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z naszą klasową Arabeską, Helą. Raz, że bardzo Helę lubiłam (znałam ją od dzieciństwa), i bardzo mi się podobała w tym białym kostiumiku, a drugi raz, że się koniecznie chciałam uwiecznić w mundurku harcerskim. No co? Przecież wspominałam, że mam sentyment do harcerstwa.


* Fragment mojej autobiografii.


czwartek, 27 kwietnia 2023

Jedno zdjęcie, dwa portrety, trzy generacje

Niedawno, szukając pewnego zdjęcia w swoim starym albumie, do którego już dawno nie zaglądałam, natknęłam się na dwa moje portrety narysowane przed laty przez moją córkę, kiedy miała 18 lat i później przez wnuczkę, kiedy miała 12 lat. Bardzo się wzruszyłam, gdyż zapomniałam już o nich.

Po tylu latach nieoglądania ich wyglądają mi jeszcze piękniej... to znaczy, chciałam powiedzieć — ich wykonanie, bo sam sportretowany obiekt, czyli ja, to tak sobie.



Zastanawiam się, która z moich dziewczynek ma większy talent. Trudno mi to ocenić na podstawie tych ich rysunków. Tym bardziej że dzieliło je sześć lat różnicy wieku, kiedy mnie portretowały z malutkiego zdjęcia z legitymacji ZNP... ale że obie mają talent, to wiem na pewno. I bardzo mnie to cieszy. Zwłaszcza że znam ich obecne dzieła, a jest ich mnóstwo wspaniałych. Córka robiła też niektóre ilustracje do moich bajek. Obecnie robi je czasami wnuczka.

Przypomniałam sobie, w jakich okolicznościach oba te portreciki powstawały. Łączy je to, że tworzone były w tajemnicy przede mną. Zarówno córka, jak i wnuczka chciały zrobić mi niespodziankę na dzień moich urodzin. Oba też wykonane są w formacie A4.

Miło jest powspominać sobie tamte dawne czasy. Niby dwa różne, które dzieli ponad dwadzieścia lat, ale dla mnie są one w pewnym sensie porównywalne, i jakże wzruszające.

Przyznam szczerze, że udały mi się dzieci, a i piątka wnucząt. Każde z nich jest utalentowane, choć każde w innej dziedzinie. Chociaż nie, najmłodsza, 8-letnia wnuczka też odziedziczyła po mamie talent malarski i też rozwija go, podobnie jak jej starsza siostra w tutejszej Szkole Malarskiej, i to już od trzech lat. Wczoraj była u mnie i zapowiedziała:

Babciu, ja też ci narysuję twój portret, ale musisz trochę poczekać, bo ja jeszcze nie umiem dobrze nosy rysować, a ty masz taki dziwny nos.

Wiem, wiem, kochana — zaśmiałam się. — Już moja mama, a twoja prababcia zawsze mówiła, że nad moim nosem natura musiała trochę dłużej popracować. Niektórzy nawet mówili, że mam kościuszkowski nos. A kiedy go dawno temu uszkodziłam, nie domyślając się, że jest złamany, sam mi się z czasem zrósł, tyle że trochę krzywo i wygląda teraz, jak wygląda. Później nie dałam go sobie zoperować, bo noszę okulary i aż tak nie widać, że coś z nim nie tak.

Wnuczka natychmiast do mnie podskoczyła i mocno do siebie przytuliła, mówiąc:

Wcale nie, babciu, ty masz najpiękniejszy nos na świecie. Ja się szybko nauczę jak go narysować... Zobaczysz!

No to już się cieszę, kochana. Wtedy dołączę wykonany przez ciebie portret do tych, które już mam.

Po chwili śmiałyśmy się już obie. Jednak na koniec naszej dyskusji o moim nosie, musiałam jej pokazać Kościuszkę w Internecie, bo ją bardzo jego nos zainteresował.


PS

Przed chwilą starsza wnuczka przywiozła tę młodszą do mnie na cały weekend, bo córka z mężem pojechali na północ Niemiec na Messę z jej biżuterią.

Przeczytałam dziewczynkom, co napisałam i uśmiałyśmy się wszystkie razem, bo tej starszej się nagle przypomniało, że też miała problemy z narysowaniem mojego nosa.

No i powstał trzeci mój portret. Moja 8-letnia wnuczka chciała mi zrobić przyjemność, po wysłuchaniu naszych opowieści z jej starszą siostrą o tym, jak w wieku 12 lat narysowała mnie ze zdjęcia, że od razu przystąpiła do dzieła. No i w ciągu 2 minut machnęła mi portret. Ha, i to w deszczu pod parasolem. Ubawiłyśmy się wszystkie trzy.

Przeprosiła mnie tylko za niezbyt udany nos, tłumacząc, że jeszcze nie zdążyła nauczyć się rysować nosy. Obiecała też, że za parę lat narysuje mi lepszy portret. 




środa, 26 kwietnia 2023

Ostatni wzlot Kaczora?


Spietrany mocno Kaczor

wzlatuje na wyżyny,

by lud go nie dosięgnął

za jego podłe czyny.


Lecz tym razem Kaczorku

nie uda się twa sztuka,

lud tak na ciebie wściekły,

że wszędzie cię odszuka.


Przygotuj się Kaczorku

na sąd i rozliczenie

za zrujnowanie Polski,

za polityczne zboczenie.





poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Wiosna trwa, kwiaty kwitną i... rozmawiają ze sobą

Nie da się ukryć, że wiosna trwa, choć jest niezbyt ciepła i słoneczna. Kwiatom najwyraźniej to jednak nie przeszkadza, bo pięknie kwitną i chyba nie narzekają na pogodę tak jak człowiek. Chyba? Wszak ludzkie ucho i tak ich rozmów uchwycić nie byłoby w stanie.

Bo że rozmawiają między sobą, podobnie jak drzewa, to jest już ponoć pewne. Tak przynajmniej twierdzą naukowcy po długoletnich badaniach za pomocą specjalnych detektorów.

Mimo tego, że my ich rozmów nie słyszymy, mówić do nich możemy. Ba, jest to nawet wskazane. Jak twierdzą naukowcy, one nas słyszą i reagują na nasz głos. Inaczej na głos dobrego człowieka, przy nim jeszcze piękniej kwitną, a inaczej na głos złego człowieka, chcącego im zrobić krzywdę zerwaniem, czy też podeptaniem. Przy nim z kolei krzyczą ze strachu.

Jeśli rzeczywiście tak jest, jak twierdzą naukowcy, i skoro ich słyszeć nie możemy, to przynajmniej w kontakcie z nimi używajmy mądrze pozostałych naszych zmysłów... I niech nam służą, niech wnoszą radość w nasze życie.





Rozmowa Krzycha z Rychem (cz. 4)

Dbaj o swoje zdrowie,
śmiertelniku drogi,
wyciągaj ku słońcu
jak najczęściej nogi...
W promieniach słońca
wręcz jest wskazane,
przez mądrych lekarzy
aplikowane...

Kwadrans kąpieli
ku zdrowotności,
a żyć łatwiej będzie,
bez bólu kości.
Wtedy też unikniesz
osteoporozy,
poprawisz kondycję 
i kiepskie diagnozy.

***


Miast przychodnie
okupować,
lepiej w słońcu
się ładować.

Jeśli chcesz być
człeku zdrowy,
ciesz się słońcem,
bądź morowy.

***


Żeby piąte przez dziesiąte pleść,
ciekawe życie trzeba wieść.

A żeby plecenie miało sens,
trzeba rozumu choć trochę mieć.

***


Fortuna niczym niewiasta,
często bywa humorzasta.

— Trudno pojąć, czemu tak jest,
lecz ich się chce i to... na fest.

***


Choć to były
inne czasy,
ale każdy
mi to przyzna,
że miał głowę,
łeb do kasy,
przysłowiowy
już ten... Dyzma.

I dziś Dyzmów
nie brakuje,
PiS ich mocno
inspiruje.




niedziela, 23 kwietnia 2023

Światowy apel przeciwko represjom

 "Apelujemy o pomoc w przerwaniu brutalnych represji przeciwko pokojowym demonstrantom w Iranie, oraz o podjęcie działań na rzecz uwolnienia osób bezprawnie zatrzymanych i anulowania wydanych wyroków śmierci. Apelujemy także o powołanie pod egidą ONZ ciała, które przeprowadzi śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych w Iranie i sprawi, że nie pozostaną bezkarne. Globalna presja jest skuteczna i musi obejmować sankcje przeciwko irańskim instytucjom i przedstawicielom władzy, którzy odpowiadają za brutalną przemoc wobec demonstrantów".




Bądźmy empatyczni... protestujmy przeciwko łamaniu Praw Człowieka! W ramach protestu wystarczy złożyć swój podpis. To niewiele wysiłku kosztuje.

Ludzi dobrej woli — jest więcej!... Należysz do nich? Nie odwracaj głowy, reaguj!

Nikt z nas nie może być obojętny na takie bestialstwo. Proszę klikajcie w poniższy link i składajcie tam swój podpis.


Oto ten > LINK


sobota, 22 kwietnia 2023

Błotniste leśne wertepy mają swój urok

Dzień był deszczowy. Znowu. Po paru zaledwie dniach bez opadów. W zasadzie nie musiałam wyruszać rowerem na wycieczkę, ale, że ją sobie zaplanowałam już kilka dni wcześniej, plan wykonać musiałam. Akurat w tym dniu. Uparta jestem.

Wyjechałam z domu, kiedy deszcz tylko kropił. Gdy dojechałam do lasu, zaczął padać już na dobre. Trudna rada. Wracać do domu jednak nie miałam zamiaru. Jak zwykle w takim przypadku.



Leśne drogi stawały się coraz bardziej błotniste, ale przecież to dla mnie żadna nowość po takich drogach jeździć i też tak "pięknie" zabłoconym rowerem i ciuchami wracać do domu. Niekiedy rower z grubszego błota myję w jakimś leśnym źródełku. Albo już po powrocie w ogrodzie. Natomiast ciuchy od razu wkładam do pralki i same się piorą. Jaki więc problem? Żaden.

Tym razem błoto też mnie nie przerażało. Tyle że trzeba bardziej uważać, aby nie wpaść w poślizg i nie zaliczyć gleby. Wiadomo, błoto jest śliskie.

Parę razy wyjeżdżałam na skraj lasu, by sfotografować krajobrazy wiosek widzianych z góry w prześwitach między drzewami. Po czym wracałam na leśny dukt.

Pedałowanie po drodze asfaltowej jakoś mnie nie pociąga. A już zwłaszcza z takim zabłoconym wyglądem.

Zauważam, że widok niemieckich wiosek niewiele się różni od polskich. Oczywiście tych obecnych... I te krzyże. Stoi ich tu wszędzie mnóstwo. Można także napotkać na wiele przydrożnych pięknych i stylowych kapliczek. 

Niemcy to wierzący naród (ponad 50% to chrześcijanie, najmniej w byłej NRD). Tyle że ich wiara nie jest krzykliwa, tak jak wielu Polaków w Polsce. Jest cicha i skromna, a przede wszystkim bardzo tolerancyjna, zwłaszcza u ewangelików.



Na chwilę przestało padać. Po drodze trochę się przemyłam. Skoro już na takie fajniutkie źródełko się natknęłam. I też się napiłam. Woda była zdatna do picia, co zapewniał przytwierdzony do skały szyld.



No to w drogę! Trochę czyściejsza i napojona ruszyłam dalej. Znów zaczęło padać, ale taki drobniutki deszczyk. Nawet okularów nie musiałam tak często wycierać.

Można sobie wyobrazić, jak wyglądałam, kiedy dojechałam do domu, skoro mój rower był aż tak oklejony błotem. Choć go w źródełku nieco wymyłam. Ale co tam! Błotna maseczka pięknie mi ściągnęła pory na twarzy. A ja, cała mokra oczywiście od deszczu i strzaskana błotem, czułam się jeszcze zdrowsza. Krew aż mi buzowała w żyłach. Nic nie przesadzam. Serio!




Byłam bardzo zadowolona z mojej kolejnej błotnistej wędrówki rowerowej. Czasem dziwię się sama sobie, że ja, urodzona pedantka, potrafię znieść to błocko na rowerze i na sobie. Wszak za każdym razem wracam do domu oklejona błotem z każdej strony... E tam! W końcu łazienkę i pralkę mam... Już myślę o kolejnym wypadzie po lasach.



piątek, 21 kwietnia 2023

Niespodziewana wizyta

Od miesiąca sarenki nie pojawiają się już w moim ogrodzie. Myślałam, że moje przypuszczenia i słowa leśniczego, z którym rozmawiałam ostatnim razem, się spełniły — sarenki z wiosną wróciły do lasu na dobre.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy dziś rano, siedząc przy biurku, kątem oka zobaczyłam, że coś się rusza przy schodkach w ogrodzie. Patrzę, a to rogacz (sarni samiec), stoi i patrzy na mnie.

Ależ byłam zaskoczona. Chciałam mu zrobić zdjęcie, ale zanim sięgnęłam po telefon komórkowy leżący na regale, oddalił się w głąb ogrodu.



Dziwne to wszystko, ale prawdziwe. Czyżby ten rogacz miał sentyment do tego miejsca? Rozglądałam się po ogrodzie, myśląc, że zobaczę więcej sarenek, albo przynajmniej jego samicę, ale nie, był sam.

Zabawił u mnie około godzinki. Forsycji nie ruszył, najadł się tylko trawy... i się ulotnił. Gdzie? Nie wiem. Może do sąsiedniego ogrodu, a może już do lasu, do swojej ciężarnej partnerki?

Była to wizyta zupełnie niespodziewana, to fakt, ale jakby nie patrzeć, miła. Przestałam się już zamartwiać tym, że te sarnie wędrówki po ogrodach są nienormalne, że po drodze może im się coś złego stać. Myślę, że one dzięki swojemu instynktowi już dobrze wiedzą, czego chcą i gdzie.



* Człowiek upośledza naturalne środowisko dzikich zwierząt

* Sarenki wróciły do mojego ogrodu

* Sarenki wybrały życie w mieście?

* Spotkanie z leśniczym


środa, 19 kwietnia 2023

Złoty deszcz i jego dobroczynne działanie

Chodzi oczywiście o forsycje. Są to popularnie krzewy ozdobne, które kwitną wczesną wiosną w ogrodach, parkach i na skwerach. I co ciekawe, kwitną tak obficie i pięknie, niczym odpryski słońca, przed rozwojem liści.

Kwiaty forsycji nie tylko mają walory estetyczne, ale także wiele właściwości leczniczych. Chociażby z tego powodu, iż zawierają rutynę oraz witaminę C, które mają zbawienne działanie dla osób cierpiących na żylaki i rozszerzone naczynka krwionośne.

Wyciągi z tych kwiatów obniżają poziom cukru we krwi. Mają także wiele innych dobroczynnych działań w leczeniu m.in. marskości wątroby, endometriozy, chorób nerek. Także nowotworów, dodatkowo dzięki zawartej w jej gałązkach syrynginie.

Również w kosmetyce forsycja ma szerokie zastosowanie, gdyż uelastycznia skórę, opóźnia efekty starzenia, a co za tym idzie, działa odmładzająco.

Można ją stosować też i w kuchni, przyrządzając z niej herbatę, lub dodawać do różnych sałatek. Warto ją jak najczęściej wykorzystywać, póki jeszcze kwitnie. Na zimę z kolei można ją sobie nasuszyć.

Najlepiej zrywać je przed południem w dniach bezdeszczowych. Po czym należy je rozsypać równomiernie na białej tkaninie i pozostawić na minimum godzinę, po to, aby z kwiatków wyszły wszystkie drobne robaczki... Do dzieła więc! Czas zbioru forsycji kończy się z początkiem maja.


Mam w ogrodzie wiele krzewów forsycji. Co roku wyczekuję na ich kwitnienie z wielkim utęsknieniem. Te piękne żółte kwiatuszki cieszą nie tylko moje oczy, ale też i podniebienie, gdyż przez cały okres ich kwitnienia świeżych kwiatuszków używam właśnie do zaparzania herbaty oraz do różnych sałatek. Smakują naprawdę pysznie.




PS

W międzyczasie był jeden poranek słoneczny, wykorzystałam więc go i nazrywałam sobie trochę kwiatuszków... i już się suczą na zimowe herbatki. 





Rozmowa Krzycha z Rychem (cz. 3)

— Dziwne, że kiedy

bardzo się lenię,
nachodzi na mnie
jakieś... natchnienie.

— Ciało się leni,
umysł pracuje...
więc wena twórcza
wnet owocuje.

***


— Chciała pod nim
dołki kopać,
ale na to
trzeba... chłopa.

— Jeśli zranił
ją okrutnie,
gorszy numer
jemu wytnie.

***

U kobiety
bardziej w cenie
pamięć jest czy
zapomnienie?

Jedno z drugim
zawsze w cenie,
kontekst waży, 
blaski, cienie.

***


Na ulicznym występach,
podkreślam to znacząco,
owacje wszystkich widzów
są zawsze na stojąco.

A cóż w tym dziwnego?
Nikt nie będzie przeczył,
że tak dziać się musi...
i to siłą rzeczy.




wtorek, 18 kwietnia 2023

Mokre niebo opuściło się na ziemię

Takie właśnie wrażenie można odnieść, będąc na łonie natury. Bo też ciągle pada i pada... Do znudzenia! I to niemalże bez przerwy już któryś dzień z kolei. I nie ma na to rady. 

Trochę szkoda, że kwietniowa wiosna nie jest dla nas zbyt szczodra i słońca nam żałuje. Trudno, przecież się nie załamiemy. W taką deszczową pogodę też można miło spędzać czas. Każdy po swojemu. Byleby nie gnuśnieć w czterech ścianach i nie miałkolić.

Ja spędziłam dzisiejszy poranek na wędrówce po lesie i fotografowaniu kropli deszczu na roślinkach. Fajne zajęcie... i obrazki też niczego sobie.



Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"


Apel do Polaków w kraju i za granicą

Rodacy, bierzmy los naszej Ojczyzny w swoje ręce, bo nas PiS w czasie jesiennych Wyborów Parlamentarnych znów wyroluje na cacy!

Proszę klikajcie w poniższy link, podpisujcie się tam i wysyłajcie. Musi nas być co najmniej 100 tysięcy, wtedy nie będą mogli nasze głosy zignorować, jak to zrobili przy ostatnich wyborach prezydenckich... Do dzieła, Kochani!

Oto ten > LINK



Grunt to pełne koryto


Pisowska wataha

nigdy nie jest syta,

mimo że ma władzę

i pełne koryta.




poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Wiosenko, gdzie jesteś?

Z pewnością każdy z nas czeka w wielkim utęsknieniem na prawdziwą, ciepłą wiosnę. A ona jakaś taka kapryśna i niemrawo się u nas rozgaszcza. 

Niemalże każdego dnia leje deszcze i jest po prostu zimno jak cholera. Bo nie dość, że wilgotno, to jeszcze wiatr ciągle niemiłosiernie wieje.

Trudno, musimy uzbroić się w cierpliwość i czekać. Innego wyjścia i tak nie mamy. Ale wyjście z domu mamy. Trzeba nam z niego korzystać i... wychodzić. Gdziekolwiek, aby na łono natury... ku zdrowotności rzecz jasna.

Z rana byłam w lesie, na kijkach oczywiście. Las był spowity gęstą mgłą. Jak w horrorze. Lecz jakby cieplej w tej mgle było. Albo mi się tak tylko wydawało? Tak czy siak, dobrze mi zrobiło (jak zwykle) to leśne we mgle kijkowanie.



Kiedy wracałam już do domu, po mgle nie było już śladu. I tak jakby nawet słońce chciało wyjrzeć zza chmur.

Jeszcze trochę, a wiosna buchnie w pełnej krasie. Trzeba nam w to wierzyć i po prostu wytrwale czekać.



A kiedy do domu już wróciłam, widok moich pięknych żonkili w ogrodzie, zadziałam na mnie jak balsam. Wiosenny... Choć jeszcze nie w promieniach słońca.



Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"


Co ty na to serce?


Zgubiłam klucz

do serca twego!

Jak to się stało?

Kiedy, dlaczego?


Gdzie mam go szukać?

Jestem w rozpaczy.

Był taki piękny!...

Poszukać raczysz?





niedziela, 16 kwietnia 2023

Rozmowa Krzycha z Rychem (cz. 2)

Trudniej jest pisać
mądrze, z polotem,
o wiele łatwiej
obrzucać błotem.

Jasne, że łatwiej
obrzucać błotem,
lecz sztuką obrzucać
błotem z polotem.

***


Podpadniesz na amen,
jeśli zrazisz Damę.

A jak polityka,

SB ci nawtyka.

Trudno z takim panem
porównywać Damę.

— Jednak są też różne,
i mądre, i próżne.

***

Nie uznawała mody pęd,

nosiła dekolt aż do pięt.

Oryginalna dziewczyna
z pędem śmiało se poczyna.

***

Widzę, chodzę

coraz gorzej
i w tym nic mi
nie pomoże!

— Nic nie widać
brachu drogi,
by plątały
ci się nogi.




piątek, 14 kwietnia 2023

Miłość polityczna za komuny

Oglądając w Internecie zdjęcia przywódców państw z końca XX wieku, można by odnieść wrażenie, że oni byli dla siebie milsi niż obecni. Ba, że się wręcz kochali. Zwłaszcza ci z Bloku Wschodniego. Świadczą o tym m.in. ich namiętne pocałunki utrwalone na licznych fotografiach. 

Jeden taki pocałunek został nawet uwieczniony na podstawie autentycznego zdjęcia* na ogromnym muralu w Berlinie. Wykonał go w 1990 roku rosyjski twórca street artu Dmitri Vrubel i zatytułował: "Boże, dopomóż mi przeżyć tę śmiertelną miłość". Przedstawia on całujących się wśród ruin muru berlińskiego Leonida Breżniewa i Ericha Honeckera, przywódców Związku Radzieckiego i Niemieckiej Republiki Demokratycznej.

Czyżby w tamtych czasach, za komuny, przyszłość państw Bloku Wschodniego zależała od ilości namiętnych pocałunków przywódców ZSRR z przywódcami państw satelitarnych? Całkiem możliwe.

Najbardziej całuśnym był chyba sam Leonid Breżniew. W sieci można też znaleźć zdjęcia uwieczniające jego podobnie namiętne pocałunki z naszym rodzimym przywódcą, Edwardem Gierkiem.

"Pocałunek Braterstwa Socjalistycznego"






Drugie zdjęcie z kolei przedstawia słynny pocałunek Michaiła Gorbaczowa także z Erichem Honeckerem... Ależ ten Honecker był wycałowywany przez przywódców CCCP. Nie na wiele mu się to jednak zdało. Odszedł w niechwale, dokonując żywota w Santiago de Chile.


* zdjęcie to pochodzi z 1979 r. — Breżniew i Honecker całują się podczas świętowania 30. rocznicy narodzin NRD.


Przyroda budzi się ze snu

A trzeba przyznać, że pięknie się budzi, ciesząc oko na różne sposoby. Za każdym pobytem w lesie widać coraz więcej roślinek. Są jeszcze niepozorne i tak jakby nieśmiało wyłaniają się z ziemi. Jednak z dnia na dzień stają się coraz większe i dosłownie pięknieją w oczach.



W przydomowych ogrodach też już jest coraz bardziej kolorowo. Jak wracam z lasu, to specjalnie jadę powoli, aby popodziwiać przyległe do ulicy ogrody. Tu ludzie bardzo dbają o roślinność i naprawdę jest co podziwiać.

A w moim ogrodzie też jest coraz barwniej. Już prawie wszystkie wczesnowiosenne kwiaty wyłoniły się z ziemi i wiele z nich zaczyna pięknie kwitnąć.

Z tulipanami tylko nieco gorzej, bo sarenki podczas wielokrotnych u mnie pobytów mocno je podgryzły. I o dziwo, tylko tulipany. Inne im najwyraźniej nie smakowały... I dobrze! Dla kwiatów i mojego ogrodu.



Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"


czwartek, 13 kwietnia 2023

Jaka przyszłość czeka Polskę po październikowych wyborach?

Będzie coraz bardziej przyśpieszać na drodze do pełnego autorytaryzmu Kaczyńskiego, czy zacznie wracać do normalności?

Nie umiem się pogodzić z sytuacją w Polsce, jaka trwa już prawie osiem lat. Wcześniej myślałam o powrocie do Polski, kiedy dzieci się już całkowicie usamodzielnią. Dobrze, że posłuchałam swojej intuicji, i tego nie zrobiłam. Bo chyba by mnie szlag trafił, gdybym musiała żyć w takim bagnie Kaczyńskiego. Nie umiałabym znieść na spokojnie tego, co ten chory człowieczek z Polską zrobił, a przede wszystkim tego, co zrobił z Polakami.

Znając swoją naturę, czynnie brałabym udział w działaniach przeciw jego zapędom dyktatorskim i z pewnością nie raz i nie dwa byłabym przez pisowców za to atakowana i prześladowana. Ale to, co wiem na pewno, nie udałoby się im złamać mojego ducha walki o normalność.

Jestem załamana, widząc, jak Polacy położyli po sobie uszy i się pogodzili ze wszystkim, co im Kaczyński zaserwował. To, że jego wyznawcy wszystko łykają jak przysłowiowe pelikany, co im reżimowa TV podaje na tacy, to się nie dziwię. Wyznawcy tak mają. To nie są normalni ludzie. Są tak samo chorzy na nienawiść, jak Kaczyński i cała jego pisowska, pazerna mafia. I do tego, tak samo deklarują głęboką wiarę w Boga. Co aż trudno wprost pojąć. Bo jak to tak? Wiara, religia, kościół i nienawiść?... Aż dziw bierze, że Bóg na to patrzy i nie grzmi.

Kiedy na początku rządów Kaczyńskiego Polacy często protestowali, zwłaszcza kobiety ze Strajku Kobiet, to aż serce się radowało i była wielka nadzieja, że wykurzą na emeryturę tego starego, oderwanego od rzeczywistości zdewociałego dziada. Ale nie, to były płonne nadzieje. Ten stary nienawistnik za pomocą swoich chorych, labilnych służb, kierowanych przez czynnego alkoholika, brutalnie zdusił strajki kobiet. A mężczyźni niestety nie podjęli dalej tej ich walki. Co za cykory! Potrafią tylko siedzieć przed TV z piwskiem w ręku i potem strzępić jęzory na lewo i prawo o tym, jak to Polska staje się krajem autorytarnym...? Wstyd panowie!

Oprócz Lotnej Brygady Opozycji, która stale i wytrwale protestuje, za co jej wielki szacun, oraz zawodowych grup pracowników, które co jakiś czas dają o sobie znać, niewiele się dzieje.

Najwyraźniej Polacy zdążyli się już zagospodarować w tej przysłowiowej „czarnej dupie”, jaką im Kaczyński wyrychtował... i żyją sobie na miarę swoich tam możliwości, mając całą tę jego dyktaturę i jego samego, tak samo tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.

Taki waleczny Naród, a tak łatwo dał się pokonać tej pisowskiej złodziejskiej mafii... Wstyd Polacy!

Poprzysięgłam sobie, że jeśliby i teraz, w październikowych wyborach, PiS wygrało, to dla zachowania higieny umysłu całkowicie przestanę pisać na temat Polski i Polaków. Będę tak strasznie zawiedziona, że z pewnością nie będę miała już ani siły, ani ochoty na dalsze babranie się w tym polskim bagnie.

Będę pisać już tylko o gwiazdach, kwiatkach, drzewach, zwierzątkach i... dobrych krasnoludkach... I tak mi dopomóż... Kto? Już sama nie wiem kto.

Kaczyński, samozwańczy naczelnik Polski, z pewnością wie, kto mu pomaga, bo najwyraźniej on ma "tam"* jakieś... konszachty.


* "tam" — dziennikarze wiedzą gdzie i kto i mają na to twarde dowody.

 



środa, 12 kwietnia 2023

PiS przewodnią siłą narodu?


Pisowska hałastra

podle się panoszy,

ludzi dobrej woli

z godności patroszy*.


Czy ktoś się odważy,

stanąć jej na drodze,

potrząsnąć z całych sił,

powściągnąć wodze?


Opozycja próbuje,

lecz PiS ma ją w nosie

i ciągle się pławi

we własnym sosie.


Nadzieja jedynie

w polskim społeczeństwie,

w jego mądrości,

odwadze i męstwie.


W najbliższych wyborach

Polacy pokażą,

czy dalej chcą PiS-u,

czy spieprzać nakażą.




* z godności patroszy — toporną propagandą w reżimowej TVPiS.


wtorek, 11 kwietnia 2023

Rozmowa Krzycha z Rychem (cz. 1)

— Mieli mi coś wyciąć,
a za to coś wstawić,
lecz tych przyjemności
Fundusz mnie pozbawił.
A oto i fragment
ich argumentacji,
"Zdrowym się nie robi
żadnych operacji".

— A ja w tej odmowie
widzę pocieszenie.
Wnioskuję, żeś zdrowy...
i zdania nie zmienię.

***


— Kiedy kocha ciebie Muza,
dbaj, byś nie zarobił guza.

— A ten guz to od kogo?
Muza nie każe tak srogo.

— Zawsze są szanse duże,
że ktoś wyręczy Muzę.

***

— Chociaż dobrze liczę,
to nie jestem w stanie
działać wobec innych
tak z wyrachowaniem.

— A wyrachowanie,
choć to brzydka cecha,
wciąż charakteryzuje
niejednego Lecha.

***

— Taką to nasz wódz
ma miłość własną,
że mu po nocach
nie daje zasnąć.

— Ten, kto miłością
darzy tylko siebie,
może zapomnieć
o łasce i niebie.





poniedziałek, 10 kwietnia 2023

Zbliża się czas majówek

 

Święta, święta… i po świętach,

nikt już o nich nie pamięta,

wszak majówki już za pasem,

każdy zdążyć chce przed czasem.


Już porządki są w ogrodach,

na balkonach i tarasach,

na podwórkach i w garażach,

w szafach, szafkach, garderobach.


Wiosna pięknie nas nastraja,

świat się kwieciem już umaja.

Wnet majówki też się zaczną...

Będą znów mieć moc magiczną.


Pierwszy piknik w długi weekend,

wszak na świecie taki trend.

Już energia w nas się zdwaja...

Byle do... 1-go Maja!




piątek, 7 kwietnia 2023

Moje dla Was życzenia Wielkanocne

Święta Wielkiej Nocy to piękny czas i oby dla każdego z nas takim czasem właśnie był. Bez względu na to, gdzie je spędzimy i jak je spędzimy. Byleby nie zamienił się w czas obżarstwa i opilstwa... Czego oczywiście nikomu nie życzę... A co życzę? Życzę:

Dużo zdrowia, pogody ducha, miłych spotkań w gronie rodzinnym oraz wiele niezapomnianych wrażeń na łonie budzącej się do życia natury... I niech każdy je spędza po swojemu, bez żadnych nakazów i zakazów... tak po prostu, miło i radośnie.



A i Śmigusa Dyngusa — jak co roku — życzę obfitego,

coby oczyścił z brudu, choroby, grzechu doczesnego,

coby na zdrowotność i obfitość wszelakich darów zadziałał,

i coby radości ze Świąt Wielkanocnych wielką moc dawał.


Tylko niech nikt — od lania — nie wykupuje się pisankami...

A gdyby Was jednak nikt nie polał... polejcie się sami!