niedziela, 8 listopada 2020

Rowerem po zdrowie i radość życia

Jazda rowerem polecana jest wszystkim tym, którzy kochają ruch na świeżym powietrzu i obcowanie z przyrodą. Rower jest też uniwersalnym środkiem lokomocji. Łatwy w obsłudze i, co tu dużo mówić — tani w eksploatacji. W zatłoczonych miastach pozwala przemieszczać się szybciej, aniżeli samochodem. Daje nam też wielką korzyść: poprawę kondycji i stanu zdrowia. A także, co bardzo ważne, możliwość poznawania okolic, wszak możemy się nim zatrzymywać wszędzie, gdzie tylko mamy ochotę.

Podczas jazdy podnosi się poziom endorfin, w wyniku czego, poprawia się nam samopoczucie, czujemy się radośni. Dotleniony mózg powoduje, że i stres idzie w zapomnienie. Ba, nagle, ni stąd, ni zowąd, pedałując, przychodzą nam do głowy rozwiązania problemów, z którymi borykamy się już od jakiegoś czasu.

Jeżdżąc rowerem regularnie, poczujemy się zdrowsi, pełni energii, a także radośniejsi. Uśmiech na co dzień będzie gościł na naszych twarzach.

Tegoroczna listopadowa aura, jak do tej pory, sprzyja rowerowaniu. Póki jeszcze więc czas, póki śniegiem nie sypie, póki mrozem nie ściska, ten kto kocha jazdę rowerem, w każdej wolnej chwili wskakuje na rower i wykorzystuje ten czas — „póki”.

Wykorzystuję i ja. W przeciągu ostatnich dni objeździłam tutejszą kotlinę. Byłam nawet w tej jej części, na której jeszcze nigdy do tej pory rowerem nie byłam. Trudno było ją zdobyć. Jest stroma. Ale tak mi się spodobała, że pedałowałam tam dwukrotnie.

Jeżdżę tylko po lasach i czasami są takie dni, kiedy wracałam do domu cała strzaskana błotem jak nieboskie stworzenie. Ale mimo wszystko — szczęśliwa.

 


Wczoraj, kierując się już do domu, w oddali spostrzegłam coś dziwnego. Podjechałam bliżej. Cóż za oryginalny pomnik. Wykonany został przez wędrowców. Spontanicznie. Poinformował mnie inny rowerzysta, który się również mu przyglądał. Ponoć ciągle powiększa swoją objętość. Oprócz różnego rodzaju obuwia, czapek, torebek, skarpetek... nawet biustonosz na nim zawisł.