wtorek, 10 listopada 2020

Pobajaj nam Miłka (8)

 

Baju, baju, baju, baj,

baje bajki Miłka.

Siądźcie dzieci wokół niej...

Kuka już kukułka:


Będzie baja o wróbelkach

i deszczowej pogodzie,

o mądrym strachu na wróble

i przyjacielskiej zgodzie.


 

Deszczowa przygoda


Jak pęknie na dworze gdy wiosna przychodzi.

Ptaszki śpiewają, zieleń się rodzi…

Gromadka wróbelków w niebo się wzbija

I szybkim lotem pola, lasy mija...


Czemu tak fruwają? Czyżby dla psoty?

Nie, na psoty teraz nikt nie ma ochoty.


Wróbelki fruwając wysoko w błękicie,

Wiedzą już — burza nadciąga niezbicie.

I choć słoneczko wciąż świeci i grzeje,

To jednak wiaterek coraz silniej wieje.

Grzejąc swe piórka w promieniach słońca,

Chcą z nich skorzystać jednak do końca.


Najstarszy wróbelek, co frunął najwyżej,

Głośno zaćwierkał: — No dalej! No chyżej!

Już widzę z zachodu ciemne chmurzyska.

Wiaterek się wzmaga i chmurami ciska...


A ten Najstarszy — to mądra głowa,

Deszczową pogodę przewidział zgoła,

Więc wszystkie wróbelki z całej gromady,

Muszą go słuchać — bo nie ma rady.

Słuchajcie! Z pewnością mam rację,

Musimy lecieć na starą akację…

To duże drzewo, gałęzie ma rozłożyste.

Na nim ocalimy nasze piórka puszyste.

Niech każdy co sił w skrzydłach frunie,

Gdyż deszcz strugami wnet z nieba runie...


Lecz już za późno na tę akację.

Dzisiejsza pogoda — to istne wariacje.


Tak się starają schronić przed deszczem,

Ostatnia możliwość została im jeszcze…

Dać nura w to coś — co tam w polu stoi,

Nie myśląc o tym — czy to im przystoi.


A co to?! A kto to?! — A kto tam stoi?!


Nikt nie podfrunie. Każdy się boi...

To coś, co tam stoi, wygląda okropnie.

Bez ruchu tak stoi. I sam już moknie.

Kapotę ma długą, kapelusz wielki…

Stoi tak w polu, gdzie rosną brukselki.

Dziwne, na jednej tylko stoi nodze

I spod kapelusza spogląda srodze.


No jak to, kto to? Strach na wróble się nazywam

I co roku o tej porze zawsze tu bywam.

Pan Stach mnie tu stawia, bym pilnował pola,

Więc stąd sfruwajcie! Taka moja wola!


Co robić?! — Wróbelki hamują w locie —

Poradź Najstarszy, bo wylądujemy w błocie.

A cóż tu radzić? Możliwości niewiele…

Trzeba się z nim rozmówić, moi przyjaciele!


Strachu na wróble… dziwnie się nazywasz

I swoim straszeniem tylko nas zbywasz.

Lepiej pogadać, jak przyjaciele...

Przecież w tym deszczu rozwiązań niewiele.


Zaprzyjaźnij się z nami... To dobra rada.

Propozycji przyjaźni odrzucać nie wypada.

Żeby nie gadać w tych strugach wody,

Przysięgamy gromadnie nie wchodzić ci w szkody.


Ćwirrr, ćwirćwirćwirrr! — zaćwierkała gromada: —

Zgódź się, drogi Strachu, odmówić nie wypada.

Bądź dla nas PRZYJACIELEM, nie wrogiem srogim,

Świat będzie wtedy lepszym… i bardziej błogim.


Strach na wróble już nie wytrzymał...

Podumał chwilę i bardzo się zżymał:

Ja, wróg srogi?! Przyjaciół chcę mieć wielu —

Spojrzał na Najstarszego i szepnął: — Mój ty przyjacielu...

 


Jak dacie mi słowo: nie wchodzić w szkody,

Dam wam schronienie w razie deszczowej pogody.

Kapotę mam dużą… Gorące serce we mnie…

Będzie wam u mnie ciepło i bardzo przyjemnie.


Ćwirrr, ćwirćwirćwirrr…! Słowo nasze dajemy!

Że lepiej żyć w przyjaźni, my też o tym wiemy.

Rzućmy się wszyscy sobie w ramiona...

I niech o naszej przyjaźni każdy się przekona.