Wiosna
buchnęła majem. Wokół pięknie, pachnąco, aż serce rośnie. Maj
się mai cudownie, a pogoda jak w lecie. Dzisiaj u nas wprawdzie
trochę popadało, ale to nic, taki wiosenny deszczyk to samo
zdrowie. Nie tylko dla roślin, dla nas także. Uwielbiam spacerować
po dworze w czasie deszczu. A już po lesie szczególnie. Zroszone
deszczem rośliny leśne pachną bajecznie, miło łechcą nozdrza i…
działają jak narkotyk. Świat wydaje się jeszcze piękniejszy.
Ale, aby takim się mógł stać, trzeba chcieć otaczające nas
piękno zauważyć. Samo nie przyjdzie. Trzeba umieć się zatrzymać
i rozglądnąć dookoła. Zobaczymy wtedy to, czego wcześniej nie
widzieliśmy. Oczarowani tym wrażeniem zapragniemy widzieć
więcej... I zobaczymy. Pragnienia są przecież po to, by je
zaspokajać, a zmysły po to, by je pobudzać. Zobaczymy wtedy już
nawet takie drobinki, które na pierwszy rzut oka są niewidoczne,
albo mało widoczne. Potem zapragniemy zobaczyć je dokładniej, w
powiększeniu, i rozkoszować się ich pięknem. Jak to dobrze, że
przy dzisiejszej technice mamy taką możliwość i możemy się ich
pięknem rozkoszować do woli.
Bardzo
lubię robić zdjęcia makro. Prawdę mówiąc, nie mam aż tak
dobrego aparatu fotograficznego, a fotki moje to totalna
amatorszczyzna, daleko im do doskonałości. Sztuki fotografowania
nigdy się nie uczyłam. Jestem samoukiem. Mimo to uwielbiam robić
zdjęcia i robię je zawsze spontanicznie. Bez aparatu
fotograficznego nigdy nie wychodzę z domu.
Z
cyklu: "Co
w przyrodzie piszczy"