poniedziałek, 25 maja 2020

Mamo, moja kochana Mamo, dziś Twoje święto

Dzień Matki to dla mnie najpiękniejsze, najtkliwsze święto w roku. To niezapomniany dzień mojego dzieciństwa, niezapomniany dzień mojego dorosłego życia. Jako dziecko nigdy nie zapomniałam o mojej kochanej Mamie, nie zapominam i dziś.
Z dzieciństwa pamiętam, że w tym dniu z moimi dwiema siostrami zawsze kupowałyśmy naszej Mamusi fiołki alpejskie w pięknie ustrojonych doniczkach i jakieś drobne prezenciki, po uprzednim rozbiciu naszych skarbonek. Pamiętam jak dziś, jaką ogromną radość Jej sprawiłyśmy, kiedy wraz z kwiatuszkami wręczyłyśmy Jej pierwszą płytkę z dedykacją. Była to piosenka Violetty Villas „List do mamy”. Na tamte czasy było to naprawdę coś wyjątkowego. Nasz adapter Bambino długi czas piłował tę płytkę po wiele razy dziennie.
 
 

 
Nigdy nie zapomnę Jej ciepłych dłoni. Nigdy nie zapomnę Jej miłości. Nigdy nie zapomnę mojego cudownego dzieciństwa. Nigdy nie zapomnę Jej cudownego dzieciństwa. A znam je bardzo dokładnie. Skąd? Ano stąd, że miałam szczególną ku temu okazję, by je poznać. Osobiście redagowałam Jej autobiografię oraz Jej wspomnienia z Podola. Wspomnienia te, pt. „Byłam Podolanką... i zawsze pozostanę” również i tu opublikowałam.


Mojej Mamie...

Nie ma słów na tym świecie, którymi wyrazić mogłabym, jak bardzo Cię Mamo kocham… Dobroci moja, mój Ty miłości kwiecie. Tyś moją ostoją, opoką niezachwianą, Tyś mym Aniołem Stróżem niestrudzonym. Rozpostarte Twe skrzydła czuję nieustannie. Jesteś moim wzorem, moją Mamusią ukochaną. Opatrzności wyrażam swą wdzięczność za wspaniałą Matkę o sercu Anioła… A Tobie, Mamusiu kochana, za Twą przyjaźń po grób… na wieczność.
 


Kiedy sama zostałam matką, moje dzieci też nigdy nie zapomniały o tym dniu. Jak dziś pamiętam ich przepiękne laurki z takim oto tekstem:

Mamo, mamo, co ci dam,
tylko jedno serce mam,
dam ci za to kwiatek róży,
żyj nam mamo jak najdłużej.

Laurki były zawsze pięknie malowane przez moją córkę, bo też ona już od najmłodszych lat przejawiała talent malarski. Zaś mój syn, malarski antytalent, ale za to złota rączka do wszystkiego, wykonywał z drewienek i z kory piękne rameczki i różne ozdoby.
W późniejszych latach, kiedy los już rzucił nas do Niemiec, moje dzieci nadal pamiętały o dacie 26 maja. Mimo tego, że tu, Dzień Matki obchodzony jest zawsze w drugą niedzielę maja. A od kiedy są dorosłe i mają już swoje rodzinki, ja, ich matka, obchodzę Dzień Matki dwukrotnie... Nie żebym była taka zachłanna na świętowanie, albo też uważała się za jakąś super matkę. Nie. Z prostej przyczyny. W rodzince mojego syna święto to jest obchodzone po niemiecku, czyli w drugą niedzielę maja, ponieważ jego żona, matka jego dzieci, jest Niemką, więc i mój syn w tym dniu wpada do mnie z życzeniami i kwiatami. Natomiast moja córka jest Matką Polką z krwi i kości i Dzień Matki nadal celebruje po polsku. I u niej w domu jej dzieciaczki organizują dla niej wielkie świętowanie właśnie po polsku, dnia 26 maja. Tak i ona pędzi do mnie z życzeniami i z prezentami w tym dniu, zawsze pamiętając, że:

Matka — ma serce na dłoni,
Matka — pomoże, utuli, osłoni.
Za dzieckiem stanie niczym mur,
Udźwignie wszystko... bo silna jak tur.