Dzień
Matki to dla mnie najpiękniejsze, najtkliwsze święto w roku. To
niezapomniany dzień mojego dzieciństwa, niezapomniany dzień mojego
dorosłego życia. Jako dziecko nigdy nie zapomniałam o mojej
kochanej Mamie, nie zapominam i dziś.
Z
dzieciństwa pamiętam, że w tym dniu z moimi dwiema siostrami
zawsze kupowałyśmy naszej Mamusi fiołki alpejskie w pięknie
ustrojonych doniczkach i jakieś drobne prezenciki, po uprzednim
rozbiciu naszych skarbonek. Pamiętam jak dziś, jaką ogromną
radość Jej sprawiłyśmy, kiedy wraz z kwiatuszkami wręczyłyśmy
Jej pierwszą płytkę z dedykacją. Była to piosenka Violetty
Villas „List do mamy”. Na tamte czasy było to naprawdę coś
wyjątkowego. Nasz adapter Bambino długi czas piłował tę płytkę
po wiele razy dziennie.
Nigdy nie
zapomnę Jej ciepłych dłoni. Nigdy nie zapomnę Jej miłości.
Nigdy nie zapomnę mojego cudownego dzieciństwa. Nigdy nie zapomnę
Jej cudownego dzieciństwa. A znam je bardzo dokładnie. Skąd? Ano
stąd, że miałam szczególną ku temu okazję, by je poznać.
Osobiście redagowałam Jej autobiografię oraz Jej wspomnienia z
Podola. Wspomnienia te, pt. „Byłam Podolanką... i zawsze
pozostanę” również i tu opublikowałam.
Mojej
Mamie...
Nie ma słów
na tym świecie, którymi wyrazić mogłabym, jak bardzo Cię Mamo
kocham… Dobroci moja, mój Ty miłości kwiecie. Tyś moją ostoją,
opoką niezachwianą, Tyś mym Aniołem Stróżem niestrudzonym.
Rozpostarte Twe skrzydła czuję nieustannie. Jesteś moim wzorem,
moją Mamusią ukochaną. Opatrzności wyrażam swą wdzięczność
za wspaniałą Matkę o sercu Anioła… A Tobie, Mamusiu kochana, za
Twą przyjaźń po grób… na wieczność.
Kiedy
sama zostałam matką, moje dzieci też nigdy nie zapomniały o tym
dniu. Jak dziś pamiętam ich przepiękne laurki z takim oto tekstem:
Mamo, mamo,
co ci dam,
tylko jedno
serce mam,
dam ci za to
kwiatek róży,
żyj nam mamo
jak najdłużej.
Laurki
były zawsze pięknie malowane przez moją córkę, bo też ona już
od najmłodszych lat przejawiała talent malarski. Zaś mój syn,
malarski antytalent, ale za to złota rączka do wszystkiego,
wykonywał z drewienek i z kory piękne rameczki i różne ozdoby.
W
późniejszych latach, kiedy los już rzucił nas do Niemiec, moje
dzieci nadal pamiętały o dacie 26 maja. Mimo tego, że tu, Dzień
Matki obchodzony jest zawsze w drugą niedzielę maja. A od kiedy są
dorosłe i mają już swoje rodzinki, ja, ich matka, obchodzę Dzień
Matki dwukrotnie... Nie żebym była taka zachłanna na świętowanie,
albo też uważała się za jakąś super matkę. Nie. Z prostej
przyczyny. W rodzince mojego syna święto to jest obchodzone po
niemiecku, czyli w drugą niedzielę maja, ponieważ jego żona,
matka jego dzieci, jest Niemką, więc i mój syn w tym dniu wpada do
mnie z życzeniami i kwiatami. Natomiast moja córka jest Matką
Polką z krwi i kości i Dzień Matki nadal celebruje po polsku. I u
niej w domu jej dzieciaczki organizują dla niej wielkie świętowanie
właśnie po polsku, dnia 26 maja. Tak i ona pędzi do mnie z
życzeniami i z prezentami w tym dniu, zawsze pamiętając, że:
Matka — ma
serce na dłoni,
Matka —
pomoże, utuli, osłoni.
Za dzieckiem
stanie niczym mur,
Udźwignie
wszystko... bo silna jak tur.