Pierwszy raz go zobaczyłam i od razu się nim
zachwyciłam. Nie to, że go wcześniej nie zauważyłam... Trudno by
było go nie zauważyć. Jest ogromny. Po prostu nigdy jeszcze w tym
miejscu nie byłam.
Nie mogłam obok niego obojętnie przejechać.
Zatrzymałam się pod jego pachnącym, zielono-białym baldachimem i
przez dobry kwadrans podziwiałam jego piękno, chłonęłam zapach.
Pamiętam, że w Polsce kasztany zakwitają na początku
maja i są symbolem matury. Pamiętam też, jak pewnej wiosny mnie
denerwowały te piękne skądinąd kwiaty na drzewie. I nie tylko
mnie. Dotyczyło to pewnie w jakimś stopniu wszystkich maturzystów.
Taka tradycja. Taki mus. Na szczęście egzamin dojrzałości poszedł
mi całkiem dobrze i o strasznym słowie: „matura”, szybko
zapomniałam. I potem dalej kasztany lubiłam. Lubię nadal.
Na południu Niemiec widać jest inaczej, bo kasztanowce
kwitną pod koniec maja. A matury (Abitur) są w różnych terminach.
Pewnie tu nawet nikt matury z kasztanami nie kojarzy.
Zanim ruszyłam w dalszą drogę, zerwałam sobie kilka
kiści kwiatów na herbatę. Musiałam się jednak zdrowo naskakać.
Ale się udało. W plecaku, odpowiednio zabezpieczone, przywiozłam
do domu. Teraz suszą się i ciągle pięknie pachną.
Kwiaty
kasztanowca zawierają kumaryny, saponiny, gwaninę, garbniki,
leukocyjanidynę i szereg innych zdrowotnych substancji. Herbatkę z
nich bardzo łatwo zrobić. Wystarczy garść suszonych kwiatów
zalać litrem wrzącej wody i pozostawić pod przykryciem na około
15 minut. Następnie przecedzić i pić małymi łykami. Herbata ta
ma bardzo dobroczynne działanie: łagodzi bóle reumatyczne, leczy
kaszel i biegunkę, zapobiega obfitym miesiączkom, ma też
działanie przeciwbakteryjne, ściągające, a także relaksujące.
Można
ich również używać w celach kosmetycznych, a także robić z
nich nalewki. Należy jedynie pamiętać, aby zbierać je tylko z
tych drzew, które rosną daleko od ruchliwych ulic.
A skoro
kasztany kojarzą się w Polsce z maturami, tegorocznym maturzystom
dedykuję wierszyk, chyląc czoła za wytrzymałość psychiczną w
czasie pandemii i związanych z nią zawirowań z maturami w tle.
Matura,
zaczątek dorosłości
Matura, matura,
i po maturze...
Kto do niej przystąpił,
pamięta ją dłużej.
To pierwszy egzamin
do dorosłości.
Będzie ich więcej...
Tak gwoli ścisłości.
Będzie w miłości,
będzie też w pracy.
Będzie w rodzinie,
będzie... po kacu. (?)
Na szczęście w życiu
często tak bywa,
że zdany egzamin
przysparza aktywa.
Kto się nauczy
je wykorzystać,
pójdzie przez życie
gładko jak bystrzak.
Osiągnięć życiowych
bez liku mieć będzie.
Nałogi pokona
zawsze i wszędzie.