Zawsze boleję, kiedy widzę ścinane drzewa. Choć z drugiej strony rozumiem, że inaczej być nie może, bo ludzie potrzebują drewna... Ale i tak mi szkoda, bo drzewa przecież, choć milczą, mają duszę i czują. Smutny więc ich los.
Teraz akurat w każdym lesie zewsząd słychać dźwięki spalinowych pił. Drwale uwijają się jak w ukropie, aby zdążyć przed ptakami, które, jak co roku, z początkiem kwietnia na drzewach zaczynają wić gniazda.
Drwale już mnie znają i wiedzą, że żałuję każdego ściętego przez nich drzewa. Czasami rozmawiamy, oczywiście jak mam do nich w miarę bezpieczne dojście. Albo, kiedy mają przerwę. Dzisiaj znów chwilkę pogadaliśmy. Na odchodnym, aby mnie nieco rozweselić, jeden z nich namalował uśmiech na ściętym drzewie.
— No dobra! Niech wam będzie! — roześmiałam się i pomaszerowałam dalej przez las.