środa, 26 października 2022

Wywody na temat młodzieży. List do koleżanki z lat młodzieńczych

Tak, Marysiu, masz rację. Też tak uważam, iż mieliśmy lepiej niż dzisiejsza młodzież. Więcej w nas było radości i chęci do życia. Więcej nas cieszyło, mniej smuciło. Nie było w nas tyle znudzenia, tyle frustracji, tyle depresji, tyle brutalności, tyle agresji. Drobniutkie nawet rzeczy, jakie udawało nam się zdobyć, albo zrobić samemu, dawały nam tak wiele satysfakcji, że do dziś dnia je pamiętamy.

Dzisiejsza młodzież w większości nastawiona jest głównie na konsumpcję. Wszystko ma już gotowe, tylko kupić. Nie wie, co to znaczy i jaka to radość samemu sobie stworzyć jakąś rzecz. Dlatego też szybko się nudzi kupionymi rzeczami. Nie ma dla nich zbyt wiele szacunku. Pozbywa się ich bez żalu. W konsekwencji nie wie, co to są malutkie radości, które jakże potrzebne są w życiu, aby pobudzać do działania, stymulować wyobraźnię, wrażliwość... A przecież, im ich więcej, tym w przyszłości bogatsze dorosłe życie.

 

(Przed maturą – wagary nad Odrą)

Tak jak mówisz, Marysiu, przykładem naszych drobnych radości była chociażby ta uszyta przeze mnie czapka-leninówka z czerwonego pluszu, którą na tym zdjęciu (z naszych wagarów w klasie maturalnej) ma Paweł na głowie. Zresztą, wszyscy po kolei ją nosiliście. Aż w końcu mi ją jakiś chuligan zerwał z głowy i zwiał z nią w siną dal... Cham jeden! Było to na dworcu, kiedy po powrocie ze szkoły wysiadaliśmy z pociągu. Pamiętasz? Potem uszyłam sobie drugą. Tę już pilnowaliśmy wszyscy. Wszędzie. :D

Wiele radości sprawiła mi też ta zielona kurtka pikowana z pagonami, którą mam na sobie, a którą ze starego ortalionowego płaszcza mojej mamy sobie przeszyłam. Są to rzeczy, które do dziś dnia wspominam, bo tyle radości mi dały. A to w życiu bardzo ważne, aby mieć jak najwięcej fajnych wspomnień. 

Wspomnienia z lat młodości to elementarne składowe naszego dorosłego życia. I im ich więcej, tym więcej też mamy siły do życia. Bo też takie wspomnienia pozytywnie działają na obszary naszej psychiki. A czyż nasze zdrowie fizyczne nie jest związane z naszą kondycją psychiczną? Jest, i to bardzo mocno.

Kiedyś u Hani na blogu przeczytałam komentarz jakiegoś pana, który nazwał nasze lata młodości szarymi. Bardzo mi się spodobała odpowiedź Hani na ten jego komentarz… Czekaj, zaraz ją zacytuję… O, mam:

— „Dla nas te lata wcale nie były szare (prawda, że innych nie znaliśmy), tylko szalone, pełne marzeń, wariackich pomysłów, radości i nieprawdopodobnych zdarzeń :))) Dla mnie to czarno-białe zdjęcie jest kolorowe od wspomnień!!! :D”.

Czyż nie mądrze mu odpowiedziała? Podziękowałam wtedy Hani, że tak wspaniale broni naszych czasów. Bo to też jest prawdą, że takie one dla nas były. A jakie są elementy życia dzisiejszej młodzieży? Oprócz tych, które wymieniłam wyżej, w dużej mierze rzucają się w oczy: gniew, izolacja, samotność, depresja… Obecnie nawet w piosenkach młodzi dużo wyśpiewują o takich negatywnych uczuciach, o pesymistycznym stanie ducha... I niestety uczucia te coraz częściej stają się motorem ich działania, jakiego na co dzień doświadczamy wszyscy.

Czasami się zastanawiam, czy takie wychwalanie swoich młodzieńczych lat, a krytykowanie obecnej młodzieży nie jest już oznaką starzenia się? Bo jak świat światem, starsi zawsze krytykują młodzież. Być może i tak jest… Jednego jednak jestem pewna, a mianowicie tego, że każde następne pokolenie młodzieży ma życie o wiele uboższe, i to pod każdym względem. Oprócz dóbr materialnych oczywiście.

A dlaczego tak jest? Kto odpowiada za taki stan rzeczy na tym świecie? My dorośli oczywiście. Niestety! A właściwie pewna część dorosłych, która zaślepiona pieniądzem prze w pogoni za nim i nie zważa na nic ani na nikogo.

O rany, ale mnie wzięło na wywody… Ale to Ty, Marysiu, tym swoim ostatnim listem mnie do nich sprowokowałaś. ;D

Ale... ale jakby co, niechaj dzisiejsza młodzież mi wybaczy tę krytykę! I niech mi uwierzy, że za parę lat, które zlecą im tak szybko jak z bicza trzasł (niestety!), będzie tak samo krytykować współczesną jej młodzież. Takie to już jest to nasze życie na tym łez padole. :)

No to na razie, Marysiu. Pozdrawiam i ściskam mocno, Halszka


Z cyklu: „Teksty epistolarne”