środa, 9 czerwca 2021

Ofiara własnej sławy... i słabej psychiki

Parę lat temu poruszyło mnie ohydne zdjęcie Violetty Villas opublikowane w artykule o niej w pewnym polskim czasopiśmie. Pamiętam, że kiedy je wówczas zobaczyłam, byłam oburzona i załamana jednocześnie. Żal mi jej było. Bardzo żal! Zaś na bezdusznych paparazzi byłam wściekła. Bo jakże tak można z buciorami włazić w czyjeś prywatne życie, wyczekując okazji do zrobienia sensacyjnych zdjęć? To obrzydliwe! Z szacunku do wielkiej divy tamtych lat, zdjęcia tego, ukazującego aż nadto jej późniejszy tragizm, nie zamieszczę.

Wtedy się domyślałam, że sam tytuł zdjęcia („Violetta Villas zeszła na psy”) był w pewnym sensie też i metaforą, że redaktorowi tegoż artykułu chodziło pewnie o tę ogromną ilość psów (ponad 300), jakimi się ona wówczas otaczała. Uważam jednak, że to go wcale nie tłumaczy, bo zdjęcie jest wstrętne.

Mieszkając za granicą, nie miałam okazji śledzić kariery Violetty Villas i niewiele wiedziałam o jej kolejach życia. I pewnie dlatego, coś mi wtedy kazało wyciąć to zdjęcie i je zachować. Teraz, kiedy ona zmarła, przypomniało mi się o nim. Odszukałam je... i kiedy tak na nie patrzę, żal mi jej jeszcze bardziej. Dziś rozumiem, że padła ofiarą własnej sławy oraz słabej psychiki... i pseudoprzyjaciół.

Violetta Villas (Czesława Maria Cieślak) urodziła się 10 czerwca 1938 roku w Belgii. Dzieciństwo i młodość spędziła jednak w Lewinie Kłodzkim na Dolnym Śląsku. Tam też zmarła.

Była największą divą polskiej sceny. Miała fenomenalny głos. Śpiewała sopranem koloraturowym o skali aż czterech oktaw. Sławna była także w wielu krajach. Zwłaszcza we Francji i USA. I w końcu jej własna popularność zniszczyła ją. Najwidoczniej nie była gotowa na to, by zostać wielką gwiazdą. Sława zwyczajnie ją przerosła.

 

 

Czy była dobrym człowiekiem? Trudno oceniać, nie znając jej osobiście. Jest jednak coś, co mi się w niej nie podobało. Mianowicie to, że nie była matką dla swojego jedynego dziecka, syna. Pomijam już nawet okres jego dzieciństwa, kiedy to całkowicie pochłonęła ją chęć zrobienia kariery, bo to można jeszcze jakoś zrozumieć, ale że w późniejszym okresie nie chciała mieć z nim kontaktu i wręcz uważała go za wroga, to już zrozumieć nie sposób. Takie jest moje zdanie.

 

   

Jej syn w dorosłym wieku wielokrotnie wyciągał do niej pomocną dłoń. Ona jednak stale ją odtrącała. Wolała otaczać się obcymi ludźmi oferującymi jej pomoc. I oczywiście zwierzętami.

Postać jej zawsze budziła wiele kontrowersji. W ostatnich latach jej życia coraz bardziej zamykała się w sobie. Miała problemy z alkoholem. Syn opowiadał, że bardzo cierpiała, że walczyła ze swoimi słabościami i chciała się wyleczyć, ale w samotności, bez niczyjej pomocy z zewnątrz. Co jakiś czas jej się to udawało. 

 



Niestety, potem znowu wracała do swoich używek. Wtedy zaczął się jej ostry zjazd w dół. Zarywała koncerty, nie dotrzymywała umów i terminów. Choroba upadlała ją coraz bardziej.

Czy osoby z jej bliskiego otoczenia (zwłaszcza ta jedna — jej opiekunka) nie poczuwają się do odpowiedzialności za jej śmierć — w tak podłych warunkach?


Taką Violettę Villas chcę zapamiętać...

 


Jej cudowny głos będzie mi

zawsze towarzyszył.


Żegnaj kolorowy ptaku

o niebiańskim głosie!

 

 

 

 

Zdjęcia pochodzą z Internetu.

 

8.12.2011



Dzisiaj, 10 czerwca 2021, Violetta Villas obchodziłaby 83 urodziny. Zmarła zbyt szybko (5.12.2011) i w zbyt uwłaczających człowieczeństwu warunkach. Anielski głos tej wielkiej divy brzmieć będzie jednak przez wiele kolejnych stuleci.