niedziela, 13 czerwca 2021

Zapach koszonych traw

Nastały sianokosy. Pierwsze tej wiosny. Przynajmniej tu gdzie mieszkam. Wybywając sobotnim rankiem z domu na wycieczkę rowerową, nawet się nie spodziewałam, że takie cudowne zapachy na mnie czekają.

Będąc już za miastem, zobaczyłam niesamowite obrazki. Niemalże na każdej łące, na każdej polanie odbywały się sianokosy. Trochę mnie to zdziwiło, że to taka skomasowana akcja. W końcu się jednak domyśliłam, wszak cały maj był bardzo deszczowy. Początek czerwca tak samo. To jak było kosić?

Sobota okazała się być wreszcie pierwszym, tak naprawdę słonecznym i suchym dniem. Nic więc dziwnego, że kto żyw i kto choć kawałek łąki, czy też polany miał, kosił szczęśliwy, że Pan Bozia taką szansę mu dał.

 


Uwielbiam zapach sianokosów

spowijający łąki i polany...

I zapach suszonego siana,

gdy w słońcu pięknie skąpane.




Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"