Chmury są niezwykle malowniczym zjawiskiem atmosferycznym. Tworzą je zagęszczone i zawieszone w atmosferze kropelki wody lub kryształki lodu albo też ich mieszanina powstała w wyniku kondensacji pary wodnej. Tak się dzieje, kiedy ciepłe powietrze unosi się do góry i jednocześnie ulega ochłodzeniu. Wtedy to tworzą się różnego kształtu i wielkości obłoki, kłębowiska, chmury, chmurzyska, z których spadają nam na głowy opady atmosferyczne... Albo i nie.
Jest wiele rodzajów chmur. Nazwy niektórych pamiętamy jeszcze ze szkoły, o innych możemy sobie przypomnieć, zaglądając do Wikipedii:
Cirrus (Ci) – pierzasta
Cirrocumulus (Cc) – kłębiasto – pierzasta
Cirrostratus (Cs) – warstwowo – pierzasta
Altocumulus (Ac) – średnia kłębiasta
Altostratus (As) – średnia warstwowa
Nimbostratus (Ns) – warstwowa deszczowa
Stratocumulus (Sc) – kłębiasto – warstwowa
Stratus (St) – niska warstwowa
Cumulus (Cu) – kłębiasta
Cumulonimbus (Cb) – kłębiasta deszczowa
Można je podzielić na wiele innych jeszcze sposobów, np. ze względu na: wysokość występowania; kształt; budowę wewnętrzną; sposób powstania.
Ale ta wiedza o nich bardziej jest potrzebna meteorologom niż nam, zwykłym obserwatorom nieba.
Z pewnością wielu z nas lubi namiętnie spoglądać na chmury. A już szczególnie romantycy. Ja też do nich należę. I co wtedy widzimy? Widzimy chmury jasne lub ciemne, deszczowe lub burzowe, zwiastujące dobrą pogodę lub złą... Jednak najbardziej interesują nas obłoki, które z czasem wyparowują, nie przynosząc żadnych opadów. Szczęśliwi jesteśmy, kiedy możemy sobie posiedzieć w ogrodzie, czy też na tarasie albo balkonie, albo, co jeszcze przyjemniejsze, poleżeć na łące i je po niebie płynące chłonąć wzrokiem.
Czasami doszukujemy się w nich podobieństw do różnych zjawisk, zdarzeń, rzeczy. Mało kto się wtedy zastanawia, które to cumulusy, a które cumulonimbusy, albo cirrusy, cirrocumulusy, stratocumulusy, stratusy, altocumulusy, czy też jeszcze inne. Bo i po co? Niech tym zajmują się specjaliści. My, romantycy, spoglądając w niebo, chcemy spokojnie pobujać sobie w obłokach... I tyle!
Od zawsze lubię spoglądać w niebo i pomarzyć sobie, podziwiając białe obłoki leniwie przesuwające się po firmamencie. Pewnie mam coś z „Dyzia marzyciela”, tyle że marzenia mam inne.
W obłokach czasami widzę naprawdę niesamowite rzeczy. Nie będę jednak zdradzać jakie. Są zbyt osobiste i nikomu nic do nich.
Niech każdy, kto ma ochotę oczywiście, obejrzy sobie uwiecznione przeze mnie chmury, a z pewnością znajdzie w nich coś dla siebie. Coś, co pobudzi jego wyobraźnię, marzenia... A może też zupełnie inne odczucia? Niektóre może nawet i grozę?
Z cyklu: „A niebo nad nami”