środa, 29 stycznia 2020

Zima przyszła cichutko… i została

Nareszcie. Wszak to już najwyższy czas. Przyszła w nocy, kiedy wszyscy spali. Przyszła i trzyma. A trzyma pięknie. Oby jak najdłużej.
Lubię zimę. W ostatnich latach nawet coraz bardziej. I nigdy nie mam oporów, aby wyjść jej na spotkanie. Pierwsza zazwyczaj przecieram szlaki w lesie. Kiedy wracam, spotykam już parę osób takich jak ja — zimolubnych.

Biała zima potrafi być bardzo piękna. Pachnąca. Rześka. Czysta. Pewnie to też dzięki niej człowiek akurat biel wybrał za symbol czystości, niewinności, odnowy, odrodzenia, doskonałości, rozumu, pokoju, radości, szczęścia.
Trudno mi zrozumieć, dlaczego zima niektórym ludziom się nie podoba, a niektórzy wręcz psioczą na nią nieustannie. Owszem, rozumiem, że nie każdy może ją lubić — jako porę roku (z różnych powodów, szczególnie zdrowotnych), i nawet to, że ona może się komuś nie podobać przez okno, zwłaszcza w mieście, ale żeby się tak całkiem nie podobała? Nie, tego nie rozumiem.

Myślę jednak, że to tylko kwestia braku możliwości bezpośredniego z zimą kontaktu. Bo gdyby taki jeden z drugim na nią psioczący miał możliwość częstego przebywania na jej łonie, z pewnością wnet by spostrzegł, że potrafi być piękna. Potrafi zachwycić. Potrafi oczarować. Nie może się nie podobać. Zdrowemu człowiekowi szczególnie… No nie może.


A już na pewno nie mogą się nie podobać obrazki zimy, zwłaszcza tej śnieżnobiałej na tle błękitnego nieba. Nawet tym, którzy zimy totalnie nie lubią, a tylko widzą ją na różnych fotkach, widokówkach, czy też monitorze komputera. Nie, obrazki zimy nie mogą się nie podobać. Z pewnością nie… Tak mi się wydaje.


No niech mi kto powie, że zima nie jest piękna? Każdy może ją polubić. Wystarczy chcieć... Uroki zimy są dla wszystkich.