Chyba wszyscy lubimy żywe choinki. Bo też tylko żywe swoim leśnym zapachem i strojnym wyglądem potrafią tak wspaniale wprowadzić nas w świąteczny nastrój. Ale niestety, przychodzi w końcu ten czas, kiedy z powodów czysto praktycznych musimy się ich pozbyć.
W Polsce
co roku po świętach Bożego Narodzenia powstaje problem z
choinkami. W miastach. Bo na wsiach pewnie nie. Na wsiach można je
przeznaczyć na opał.
Choinek
nie powinno się wyrzucać. Jednak wiele ludzi wynosi je po prostu na
śmietnik... i problem z głowy. W krajach zachodnich jest to nie do
pomyślenia. Za taki czyn karze się mandatem. W Polsce, i owszem, w
wielu miastach namawia się ludzi, aby ze świątecznego drzewka
zrobić pożytek i zawieźć je do kompostowni. Jednak mało komu się
chce transportować obsypującego się iglaka na jakieś tam
odległości. Wyrzucają je więc do śmieci, stawiając koło
kontenerów w całości. I po kłopocie. W niektórych miastach
służby zabierają choinki tak samo jak i wszystkie inne odpady, nie
ma jednak wyznaczonego terminu i każdy wystawia je kiedy chce,
„zdobiąc” tym samym śmietniska niemalże przez cały styczeń.
W innych zaś miastach firmy wywożące śmieci zwykle żądają za
to dodatkowej opłaty. A że Polak potrafi, to pod osłoną nocy
wyrzuca swoją choineczkę… i sprawa załatwiona. Bez płacenia. To
nic, że administracja osiedlowa piekli się potem. Kto komu udowodni
czyja to choinka? Są też niestety i tacy, co porzucają uschnięte
drzewka gdzie popadnie.
Z roku na
rok w kraju rośnie zainteresowanie ekologicznym wykorzystaniem
bożonarodzeniowych drzewek, ale logistyka w tej dziedzinie ciągle
bardzo kuleje. Jeszcze długo nie będzie więc można powiedzieć,
iż problem z choinkami, z ich zbiórką i recyklingiem, został
rozwiązany. Są jednak miasta, które z coraz lepszym skutkiem
próbują go rozwiązać, i takie, które już rozwiązały. Na
przykład Kraków już od lat może się tym chwalić. Choinki są
tam zabierane prosto spod domów mieszkańców i przewożone do
utylizacji. Tyle, że ponoć dopiero z końcem stycznia. Termin nieco
późny. Ludzie narzekają, że choinki się sypią i do tego czasu
trzymać ich w domu nie chcą. I znów problem. Chociaż nie,
„problemik” już tylko.
W
Niemczech, gdzie mieszkam od wielu lat, nie pamiętam, aby taki
problem kiedykolwiek istniał. Rok w rok, zaraz po święcie Trzech
Króli, jeżdżą specjalne służby autami z kontenerami i prosto
spod domów mieszkańców choinki zabierają. Potem przewożą je do
miejsca utylizacji, gdzie przerabiane są na kompost, biopaliwo albo
na ściółkę pod kwiaty ogrodowe. Kto się spóźnił z
wystawieniem choinki, sam musi ją do takiego miejsca zawieźć. I
nie ma zmiłuj! W innym przypadku, jeśli choinkę porzuci
gdziekolwiek, czeka go kara pieniężna. Jednak niezmiernie rzadko
ktoś dopuszcza się takiego wykroczenia. Tutaj ludzie naprawdę są
zdyscyplinowani. W większości, choć to przecież różne nacje.
Wysoka kara pieniężna jest najlepszą metodą na zdyscyplinowanie
obywateli.
Na świecie na utylizacji choinek robi się biznes. W Polsce zainteresowanie ekologicznym wykorzystaniem świątecznych drzewek jest ciągle niestety nikłe.
W skali kraju również system segregacji odpadów, ich zbiórki, recyklingu i przetwarzania ciągle nie jest rozwiązany do końca. Jest już wprawdzie o wiele lepiej niż przed 20 laty, ale słyszy się, że problemy ciągle są.
Tak sobie
myślę, że założenie własnej firmy w Polsce, która zajęłaby
się „sprawami śmieciowymi”, to dobry pomysł na biznes. Bo
jakby nie patrzeć, to ciągle jeszcze słabo zagospodarowana nisza w
polskiej gospodarce. Firma zajmująca się odpadami, podobnie jak np.
firma pogrzebowa, z pewnością zawsze będzie miała się dobrze i
zawsze będzie zbijać kokosy.
Znam właściciela firmy zajmującej się odpadami i recyklingiem w naszym mieście, i wiem, jaki majątek zbił na śmieciach. I nadal zbija. Nie bez kozery nazywany jest „królem śmieci”.
W
Niemczech każdy mieszkaniec co roku dostaje z Urzędu Miasta
(Rathaus) kalendarz, w którym są podane terminy odbioru śmieci i
odpadów z podziałem na ich rodzaj i na ulice, z których w danym
dniu będą odbierane. Na koniec roku opłaca całoroczną usługę
(ceny są bardzo różne w zależności od landu)... i problem
śmieciowy pokonany.