piątek, 10 stycznia 2020

Niby zima, a nie zima

Mieszkam na krańcach Jury Szwabskiej (Schwäbische Alb). Klimat tu jest podobny do klimatu w Polsce, jednak zimy zawsze są o wiele sroższe, z dużymi opadami śniegu i bardzo mroźne. Ale nie w tym roku. W tym roku coś się porobiło i odmieniło. W Polsce nie ma zimy i tu też nie ma zimy. Kiedy się patrzy przez okno, albo kiedy się jest na łonie natury, to czasem trudno odgadnąć, co to za pora roku.

Właściwie to na całym świecie z pogodą coś złego się stało. Za nic ma nasze przyzwyczajenia i szaleje niemiłosiernie. Zwłaszcza w ostatnich latach. Zaraz, a może jest taka właśnie — w ramach protestu wobec ludzkości zamieszkującej Planetę Ziemia i nie szanującej jej należycie? Jestem skłonna tak sądzić. Bardzo często wędruję po łonie natury i dokładnie widzę, co z nią się dzieje.
Mamy teraz zimę... I czy to jest zima? To prawdziwy miszmasz pogodowy. Drzewa stoją smutne… i nie wiedzą, co je czeka. Wszędzie smętnawo.

O tej porze roku nasze miasto w poprzednich latach zawsze tonęło w bieli. W tym roku biel trzeba sobie wyobrazić. No i co to za czasy? Trudno!... Byle do wiosny… Wiosna z pewnością będzie piękna. Tak czuję… Nie, nie w kościach, w sercu. ;)