Mieszkam
na krańcach Jury Szwabskiej (Schwäbische Alb). Klimat tu jest
podobny do klimatu w Polsce, jednak zimy zawsze są o wiele sroższe,
z dużymi opadami śniegu i bardzo mroźne. Ale nie w tym roku. W tym
roku coś się porobiło i odmieniło. W Polsce nie ma zimy i tu też
nie ma zimy. Kiedy się patrzy przez okno, albo kiedy się jest na
łonie natury, to czasem trudno odgadnąć, co to za pora roku.
Właściwie
to na całym świecie z pogodą coś złego się stało. Za nic ma
nasze przyzwyczajenia i szaleje niemiłosiernie. Zwłaszcza w
ostatnich latach. Zaraz, a może jest taka właśnie — w ramach
protestu wobec ludzkości zamieszkującej Planetę Ziemia i nie
szanującej jej należycie? Jestem skłonna tak sądzić. Bardzo
często wędruję po łonie natury i dokładnie widzę, co z nią się
dzieje.
Mamy
teraz zimę... I czy to jest zima? To prawdziwy
miszmasz pogodowy. Drzewa stoją smutne…
i nie wiedzą, co je czeka. Wszędzie smętnawo.
O tej
porze roku nasze miasto w poprzednich latach zawsze tonęło w bieli.
W tym roku biel trzeba sobie wyobrazić. No i co to za czasy?
Trudno!...
Byle do wiosny… Wiosna z pewnością będzie piękna. Tak czuję…
Nie, nie w kościach, w sercu. ;)
Z
cyklu: "Co
w przyrodzie piszczy"