Stoi
przy stacji
lokomotywa.
Piękna,
zielona,
i nic
z niej nie spływa...
Żadna
tłusta oliwa.
Prawdziwa
jest jednak
ta
lokomotywa...
I
jakże ładnie
się
nazywa.
Jak?
Nikt pewnie
nie
zgadnie...
Ano
Halinka.
Prawda,
że ładnie?
Jakby
kto Halinkę
okiem
tylko zmierzył
i w
prawdziwość jej imienia
nie
chciał uwierzyć,
niechaj
do ręki
weźmie
lupę
i
niech ją zlustruje,
bez
zaglądania... w pupę!
Buźkę
ma Halinka
jak
się patrzy...
Wesołymi
oczętami
na
przechodniów patrzy.
Chyba
nikt nigdy
nie
zaprzeczy,
że
ta Halinka
całkiem
do rzeczy?
Stoi
Halinka
cichutko
pod drzewem...
Dochodzącym
z dworca
upaja
się śpiewem.
A
śpiew dla Halinki
to
turkot kół...
Kiedy
go usłyszy,
w duchu turkocze wespół.