Parę dni temu sypnęło u nas śniegiem. I to bardzo obficie. A że mróz trzyma, to i śnieg się trzyma. W mieście wprawdzie niewiele już go widać, ale na polach i w lasach owszem.
Widoki są może i całkiem całkiem, ale ja jeszcze liczę na rowerową pogodę. Mam nadzieję, że w tym miesiącu jeszcze pojeżdżę.
Pamiętam, że w niektórych latach tak się zdarzało, że i między świętami Bożego Narodzenia i Sylwestrem jeździłam.
Dzisiaj przemierzałam las tylko z kijkami., ale też się wspaniale dotleniłam.
Jakoś jeszcze nie tęsknię za widokiem śniegu... A kiedy już jest i mnie mierzi, mam na niego radę. Patrzę do góry... i go nie widzę. ;)
Z cyklu: "Opowieści o poważnej i żartobliwej treści"