W
mieście, w którym mieszkam, dzisiaj w nocy o godz. 1:59 znów
zadrżała ziemia. Trzęsienie
ziemi tym razem osiągnęło siłę 3,9 st. w skali Richtera.
To było okropne uczucie. Ze snu wyrwał mnie potworny huk i wstrząs.
W pierwszym momencie wystraszyłam się bardzo, ale zaraz
zorientowałam się, że to nie eksplozja, tylko... trzęsienie
ziemi. Tylko? Skąd to tylko? Ano stąd, że było to już trzecie
trzęsienie ziemi jakie tu przeżyłam, nabieram więc coraz to
większego doświadczenia i polegam też na informacjach tutejszych
sejsmologów, a właściwie, chcę polegać.
Czy
dzisiejsze trzęsienie ziemi było tragiczne w skutkach? Jak do tej
pory policja nie odnotowała żadnych szkód materialnych. Jeśli zaś
chodzi o szkody psychiczne, to z pewnością nie jeden obywatel
miasta i okolic takowych doznał, bo też trzęsienie ziemi do
przyjemności nie należy. Zwłaszcza w czasie snu.
Mam
nadzieję, że wtórnych wstrząsów nie będzie. Jednak z
ewentualnymi trzęsieniami ziemi muszę się niestety pogodzić,
gdyż miasto nasze leży w strefie sejsmicznej. Przedostatnie
trzęsienie ziemi, jakie tu przeżyłam (na szczęście
nieświadomie) miało miejsce 22.03.2003 r., a miało ono siłę o
wiele większą, bo aż 4,5 stopnia w skali Richtera i narobiło
trochę szkód. W niektórych budynkach popękały szyby i pospadały
dachówki.
Wtedy to
nawet przez myśl mi nie przeszło, że to trzęsienie ziemi było.
Ale to i dobrze, przynajmniej zaoszczędziłam sobie stresu.
Nieświadomość bywa czasem błogosławieństwem.
A
było to tak: w momencie kiedy trzęsienie
ziemi miało miejsce, odbierałam akurat przez okno bio-warzywa od
Bauer`a (rolnika), jakie w każdą środę mi dostarcza. A tu nagle,
jak nie huknie raz po razie, jak nie dmuchnie rozedrganym powietrzem,
mało nam skrzynia z warzywami z rąk nie wyleciała. Najpierw
oczywiście się wystraszyliśmy, ale po chwili buchnęliśmy
śmiechem, psiocząc w żartach na żołnierzy, że tym razem
przesadzili z ćwiczeniami na pobliskim poligonie wojskowym.
Co to
naprawdę było dowiedziałam się dopiero z radia. Epicentrum
trzęsienia ziemi oddalone było jakieś 10 km od miejsca gdzie
mieszkam. A tam ludzie bardzo byli przestraszeni. Czytałam w
Internecie komentarze niektórych osób tam mieszkających.
Porównywali je do potwornego hałasu zbyt szybko jadącej kawalkady
ciężarówek, które nagle zaczęły uderzać w ściany budynków.
Inni z kolei, podobnie jak ja z Bauer`em, podejrzewali o przesadę
żołnierzy, którzy od kilku dni ostro ćwiczyli na działach na
poligonie.
Pierwsze
przeżyte przeze mnie trzęsienie ziemi zaskoczyło mnie całkowicie
i potwornie przeraziło. Pojęcia nie miałam, co to takiego.
Pamiętam,
że stałam wtedy w kuchni przy stole i obierałam sobie jabłko.
Nagle, jak coś nie łomotnie, piekielnie głośno i przeciągle,
jakby się dom walił. Wyrwałam z kuchni w tak szalonym tempie, że
nawet nie zdążyłam poczuć, czy coś się zatrzęsło.
Przeleciałam przez przedpokój, i wpadając do pokoju roboczego,
jednym susem wyskoczyłam przez otwarte — na szczęście — drzwi
do ogrodu. Na szczęście, bo nie wiem, czy w tym potwornym
przerażeniu i tempie nie wyrwałabym ich z zawiasami. Kiedy
znalazłam się już w ogrodzie, zobaczyłam nagle, że mam na nogach
pantofle domowe. No to jak to tak?! W ogrodzie w domowych pantoflach?
Dla pedantki to szok! A ja jestem niepoprawną pedantką. Niewiele
myśląc, wpadłam z powrotem do pokoju i porwałam buty ogrodowe,
stojące przy drzwiach... i ponownie wyleciałam na ogród.
Zszokowana, trzęsąc się na całym ciele, zmieniłam obuwie, po
czym usiadłam na trawę i zaczęłam się zastanawiać, co też to
mogło być. (Muszę przyznać, że ta moja wolta z butami w tle
urosła do rangi anegdoty, z której moi bliscy do dziś się śmieją,
ja zresztą też). Moje zastanawianie się nie trwało jednak długo.
Wnet odzyskałam rezon, odwaga we mnie wstąpiła i zaczęłam biegać
dookoła domu, sprawdzając, czy aby w całości stoi. Kiedy robiłam
już drugie okrążenie, usłyszałam nagle głos mojego sąsiada z
przeciwka. Tubylca.
— Droga
sąsiadko, a cóż to pani tak biega dookoła? — spytał rechocząc.
— Niech się pani nie martwi, naszym domom nic nie grozi,
wytrzymają trzęsienie ziemi nawet o sile 7,5 stopnia w skali
Richtera. Tak są budowane.
— To to
było trzęsienie ziemi?! — wykrzyczałam pytanie jeszcze bardziej
wystraszona.
— A co
pani myślała, że wojna?! — jeszcze głośniej zarechotał
sąsiad.
Sama już
nie wiem, co ja wtedy myślałam, ale że to może być trzęsienie
ziemi, to z pewnością ani mi na myśl nie przyszło. Bo i skąd,
skoro trzęsienia ziemi jeszcze nigdy nie przeżyłam. Teraz już
trochę wiem, co to znaczy.
Sprawdziłam
w Internecie jakie trzęsienie ziemi było tutaj w ostatnich latach
najgroźniejsze, no i doczytałam się, że 3.08.1978 r. o
magnitudzie 5,7 stopnia w skali Richtera. Wtedy odnotowano bardzo
dużo strat. Wiele domów popękało, wiele dróg
zapadło się głęboko. Brrr...! Okropność! Gdybym wtedy
wiedziała, że to trzęsienie ziemi… rany, to bym chyba... No,
przynajmniej po buty nie wracała do domu.
Mam
wielką nadzieję, że nasze domy rzeczywiście są solidnie budowane
i wytrzymają każde trzęsienie ziemi… I jeszcze większą
nadzieję, że kolejne trzęsienie ziemi tak szybko nie nastąpi, bo
też takie piekielne huki i telepania, wcale nie są zabawne.