wtorek, 14 października 2025

Zaskakująca asocjacja związana z Astrid Lindgren

Skąd to skojarzenie? Dlaczego właśnie ona? Już opowiadam: Moja córka, przebywając wraz ze swoją rodziną z wizytą u kuzyna w Szwecji, w drodze powrotnej do domu w Niemczech postanowiła zatrzymać się jeszcze na chwilę w Sztokholmie. Od dawna marzyła, by zobaczyć muzeum swojej ukochanej pisarki z dzieciństwa — Astrid Lindgren. To od niej zaczęła swoją przygodę z czytaniem. Przeczytała wszystkie jej książki, jakie tylko były wówczas dostępne w Polsce.

Muzeum mieści się w mieszkaniu przy Dalagatan 46 — tym samym, w którym Lindgren spędziła ostatnie sześćdziesiąt lat życia. Zachowało ono swój dawny charakter: oryginalne meble, pamiątki, drobiazgi, w których wciąż jakby tli się obecność gospodyni. Na ścianach w każdym pokoju wiszą fotografie — dziesiątki fotografii — również te z czasów jej dzieciństwa.

I właśnie wtedy, gdy córka przechodziła z pokoju do pokoju, jej wzrok zatrzymał się na jednym ze zdjęć. Coś w nim ją poruszyło, wywołało niespodziewane skojarzenie, jakby wspomnienie z innego życia. Zrobiła fotografię tego zdjęcia.

Po wyjściu z muzeum napisała do mnie na WhatsAppie. Zanim jednak cokolwiek wysłała, poprosiła, żebym odnalazła i przesłała fotografię z jej trzeciej klasy szkoły podstawowej — tę, która od lat stała na biurku w moim biurze.

Zdziwiłam się, ale nie zadawałam pytań. Wiedziałam, o które zdjęcie chodzi. Sięgnęłam po album, zeskanowałam fotografię i odesłałam ją natychmiast.

Po kilkunastu minutach otrzymałam wiadomość zwrotną. Dwa zdjęcia obok siebie — to z muzeum i jej szkolne. Spojrzałam i... zamarłam. Tym razem to ja byłam zaskoczona. I to bardzo. Oto one:



Przez chwilę siedziałam bez ruchu, z telefonem w dłoni. Dwie dziewczynki — jedna ze starej, szwedzkiej fotografii, druga z córki dzieciństwa — patrzyły na mnie niemal tym samym spojrzeniem. Ten sam delikatny uśmiech, to samo światło w oczach, ta sama pozycja głowy. Jakby czas na moment przestał istnieć, jakby ktoś połączył dwa światy jedną, cienką nicią przypadku... a może przeznaczenia?

Nie wiem, jaką dziewczynką była Astrid Lindgren. Ale wiem, że od tej chwili coś je łączy — może tylko podobne spojrzenie, a może coś więcej, czego nie sposób nazwać.