Po długiej przerwie sarenki znów są u mnie w ogrodzie. A już myślałam, że wróciły do lasu na dobre. Tym razem postanowiłam specjalnie zaczaić się na leśniczego, by zaciągnąć języka osobiście i dowiedzieć się, co to ma znaczyć, że one tak ciągle do mnie wracają. Udało się. Dzisiaj go spotkałam i rozmawiałam z nim.
— Trochę to dziwne — powiedział, zastanawiając się. — Z pewnością wyczuły w pani dobrego człowieka i instynktownie kierują swoje raciczki do pani ogrodu.
Opowiedziałam mu wtedy o mojej styczniowej przygodzie z sześcioma sarenkami, kiedy to wracając autem z lasu z kijkowania, na pierwszej ulicy się na nie natknęłam. Próbowały przebiec przez jezdnię, i to tuż przed maską mojego auta. Musiałam ostro hamować, by w nie nie uderzyć. Dwie się odważyły i jak szalone przebiegły od razu. Natomiast pozostałe cztery spanikowały i się wycofały. Przebiegły dopiero wtedy, kiedy się zatrzymałam.
— No to ma pani odpowiedź — zaśmiał się. — Sarenki sobie panią zapamiętały.
Na zakończenie naszej rozmowy uspokoił mnie, że one wrócą do lasu z pewnością, kiedy tylko poczują zew natury. A już na pewno wtedy, kiedy samica będzie gotowa do porodu.
Skąd ten poród? Ano stąd, gdyż opowiedziałam mu, że od paru dni widzę już tylko parkę sarenek: samca i samicę (kozła i kozę), która wyraźnie ma się ku sobie, tuląc się do siebie, liżąc i bawiąc się radośnie.
* Człowiek upośledza naturalne środowisko dzikich zwierząt
* Sarenki wróciły do mojego ogrodu
* Sarenki wybrały życie w mieście?