Stokrotka znad ruczaju
jest na chronicznym haju...
— Ktoś wie, skąd jej stan taki?—
kłopoczą się Zwierzaki.
— Na
haju, powiadacie?
Może i rację macie.—
szumią zdziwione Drzewa:
— Ona tak często miewa?
Wróble na drzewie siedzą,
co powiedzieć, nie wiedzą.
Ćwierkają tylko cicho,
słysząc Stokrotki chichot.
Sarenki też dumają,
Stokrotkę oglądając.
Z nagła je radość ogarnia...
Jakaś dziwna, niesarnia.
Wtem nadlatuje Sowa,
a Sowa to mądra głowa,
z pewnością odgadnie
i rzecz nazwie dosadnie.
— Powód banalny zgoła,
to wszystko przez te zioła!—
huknęła mądra Sowa,
urywając w pół słowa.
— Nad ruczajem konopie?
To ich zapach tak „kopie”!—
po chwili zawołała
i nagle zbaraniała.
— Któż je tutaj zasadził?
Przecież to się nie godzi!
Jazda mi stąd ty ćpunko
narkomani zwiastunko!