Konik Pegazek skacze po łące…
Biały jakoby skąpany w mące.
Białe ma nóżki i ogon cały,
czarne oczęta i nosek mały.
Pegazek zawsze jest bardzo wesoły,
z łąki przybiega wprost do stodoły.
W stodole bryka co sił po sianie,
wciąż wypatrując, czy idzie śniadanie.
Pan niesie czarę pełniutką owsa.
Pegazek na to i hop!, i hopsa!
Biegnie do stajni szybkim galopem,
otwiera bramę siarczystym kopem.
Staje przy żłobie, w napięciu czeka…
Pan sypie owsa, nijak nie zwleka,
śmiejąc się przy tym bardzo donośnie:
— Brawo Pegazek, pięknie mi rośniesz!
A gdy już będziesz koniem na schwał,
razem ruszymy przed siebie w cwał
i popędzimy, gdzie oczy poniosą...
rankiem o brzasku, poranną rosą.