Hej ty koniu, siwy koniu,
pięknym żeś rumakiem.
Ech pognałabym ja z tobą,
upajając się wiatru smakiem.
Choćby na oklep i bez baczmagów,
byleby z tobą, boś koń na schwał.
I heya! z kopyta galopem,
a w szczerym polu już tylko cwał.
Hej ty koniu, siwy koniu,
dokąd ty tak gnasz?
Parskasz, prychasz, rwiesz z kopyta,
rozwichrzoną grzywę masz.
Czujesz pewnie zapach wiosny
W południowym wietrze...
Galopujesz po horyzont,
chrapami wciągając powietrze.
Ech ty koniu, siwy koniu,
pięknyś ty ogierek!
Marzysz pewnie o swej klaczy
słodkiej jak cukierek.
Marzenia jak skrzydlaty pegaz
niech cię w przestworza niosą,
a ujrzysz wnet w obłokach klacz,
przystrojoną srebrzystą rosą.
Ech ty koniu, siwy koniu,
gnaj po horyzont, gnaj!
Gdy znów wrócisz do mnie we śnie,
w moim sercu zakwitnie raj!