Wracając parę dni temu z wędrówki z psami do domu, postanowiłam skrócić nam drogę do miasta i przejść przez podwórko gimnazjum. Idąc wzdłuż zabudowań szkoły, natknęliśmy się na dość dziwne malowidła na murze wykonane przez tutejszych uczniów.
Psy na widok tych dzieł na moment zdębiały. Wyraźnie było widać, że w pierwszej reakcji niezbyt przypadły im do gustu. Najpierw ominęły je szerokim łukiem, ale po chwili podeszły nieco bliżej i obwąchiwały je na odległość.
W końcu wipet Daya stchórzyła, podbiegła do mnie, i warując przy moich nogach, onieśmielonym wzrokiem wpatrywała się we mnie.
Labradoodle Aramis zaś po chwili zastanowienia podszedł do tego jakże specyficznego miejsca jeszcze bliżej i spokojnym krokiem przeszedł wzdłuż muru, przypatrując się dokładnie każdej namalowanej masce. Zatrzymał się na dłużej dopiero przy ostatniej. Widać było, że akurat ta najbardziej mu się spodobała... Czemu? Nietrudno się domyślić.
Obserwując jego zachowanie, przyszła mi do głowy taka oto myśl:
— Choć pies żyje w zupełnie innym świecie doznań aniżeli człowiek, to jednak na niektóre wizualne doznania reaguje podobnie jak jego pozytywnie nastawiony do życia właściciel.