Choć stracił już twarz
i niknie w oczach,
choć brak mu siły
i styku na łączach,
znów go obwożą
po całej Polsce,
niby bez maski,
a jednak w masce.
Dziwnie to wszystko
jakoś wygląda,
powietrze uszło
z naszego "Bonda".
Stoi na podium
jak posąg blady,
co rusz dyszkantu
mając napady,
plecie i plecie
same androny,
lud karnie klaszcze
PiS-em skażony.
Coś z atmosferą
się porobiło,
już tak jak kiedyś,
też nie jest miło.
Wódz się rozgląda
po sali co raz,
najchętniej by wziął
swe nogi za pas.
***
Strachem podszyte
są już pisiole...
Wizja rozliczeń
pcha ich w niedolę.