niedziela, 31 grudnia 2023

Anno Domini 2024

No i mamy Nowy Rok. Czy tupot białych mew także? E tam, ważne, że innych białych zwierzątek przed oczami nie mamy... Taką mam nadzieję.

Wszędzie czuć jeszcze siarkę po nocnej strzelaninie. Na szczęście ludzie tutaj, dzięki mądremu burmistrzowi coraz krócej strzelają na wiwat. Kiedyś ponad godzinę, ostatnie lata już tylko jakieś 20 minut. Tym razem nawet krócej. I bardzo dobrze. Rozsądek wreszcie bierze górę. Oby tak dalej!

Za chwilę będę dalej świętować. Wszak co roku 1 stycznia rodzinnie celebrujemy urodziny mojego najmłodszego wnuka. Swoim przyjściem na świat sprawił nam cudowny prezent noworoczny. Nie dość, że w tak ważnym dniu się urodził, to jeszcze w niedzielę. Tak samo zresztą jak jego babcia, czyli ja. Tyle że ja mam urodziny dokładnie pół roku później.

Tym razem będziemy świętować jeszcze huczniej wnuczka urodziny, bo to jego 18-ka. No to jeszcze szybciutko złożę wszystkim moje noworoczne życzenia... i znikam:


Szczęścia, zdrowia, pomyślności,

Niech Wam w sercu radość gości.

Niech marzenia się spełniają,

Niech w miłości bliscy trwają,

Niech Was zdrowie nie opuszcza,

Niech zła passa Was nie rusza.


Bądźcie pogodni zawsze i wszędzie,

Wierzcie w życzenia... a tak też będzie.





Niechaj Nowy Rok marzenia Wasze spełni,

co byście się już czuli szczęśliwi w pełni.


Happy New Year!

Glückliches Neues Jar!

Bonne Année!

Gott Nytt År!

Buon Anno!

Щасливого Нового року!


A tak zupełnie już na poważnie dodam najważniejsze życzenie dla nas wszystkich, a mianowicie:


Żeby ten brutalny, chory z nienawiści Świat się wreszcie spamiętał... i zapanował POKÓJ! 

Na pomoc Boga (jak pokazuje Historia Świata i dzisiejsze tragedie wojenne, zwłaszcza potworna śmierć niczemu niewinnych dzieci) ludzkość niestety liczyć nie może.


piątek, 29 grudnia 2023

Do siego Roku 2024

Cały Świat wnet będzie świętować pożegnanie starego roku i przywitanie nowego. Ja też będę. Po swojemu. Ale bez żadnych wariacji i wybuchów.

Nie będę jednak przynudzać swoimi sposobami świętowania, a tym bardziej krytykować sposobów innych. Każdy ma prawo mieć swoje. Byleby nie były głupie, chamskie, brutalne, niebezpieczne.

Chciałabym tylko wszystkim ludziom na całym Świecie złożyć życzenia w te jakże piękne i jedyne w roku chwile... Życzę więc:


Aby radość zagościła w sercach Waszych;

Aby nadzieja na lepsze jutro wypełniła dusze;

Aby wiara w drugiego człowieka powróciła;

Aby słowa "szacunek" i "tolerancja" ciałem się stały — bez względu na rasę, narodowość, płeć, pochodzenie społeczne, sytuację majątkową, poglądy polityczne, religię, czy jej brak. 

I aby wreszcie na całym Świecie zapanował pokój... i już na zawsze trwał!


Ktoś pewnie z ironicznym uśmieszkiem powie, że to płonne życzenia, ja jednak jako że jestem urodzoną pacyfistką, wierzę w DOBRO... i taki właśnie Świat marzy mi się dla wszystkich.




Ogień kojarzy się z ogniskiem domowym...

 


czwartek, 28 grudnia 2023

Niebo coś nam przepowiada?

Na to wygląda, bo takie zjawisko gdzieś tak od trzech lat widzimy coraz częściej. Wygląda pięknie, spektakularnie, to fakt, ale dlaczego jego częstotliwość ostatnio się wzmaga?

Jesteśmy przyzwyczajeni do płomiennego zachodu Słońca. Wielu z nas pewnie nieraz je podziwiało. Natomiast podziwianiem jego ognistego wschodu, chyba niewielu może się pochwalić, bo też występuje o bardzo wczesnej porze.



Skąd to płonące niebo o wschodzie Słońca? Ano stąd, że Matka Natura, malując, pewnie chce nas zachwycić swoimi pięknymi obrazkami. A tak na poważnie, jak czytałam w Internecie, wynika ono z dużej wilgotności i dużej ilości pyłów zawieszonych w powietrzu. W połączeniu tworzą one grubą warstwę atmosfery, przez którą przebijają jedynie czerwone fale światła.

Ponoć zjawisko to zwiastuje gwałtowne załamanie pogody. Wzrost zachmurzenia, silne wiatry i opady. Żeby się o tym przekonać, czy tak rzeczywiście jest, sprawdziłam prognozę pogody na najbliższe dni. No niestety, mają być porywiste wiatry, opady deszczu i śniegu.

Trudno! Jakoś trzeba będzie to przeżyć. Oby tylko niczego gorszego niebo nam nie zwiastowało... Bo jakoś te "pyły" nie dają mi spokoju, zważywszy na trwające obecnie dwie potworne wojny, na których do atmosfery emitowana jest cała tablica Mendelejewa.


Z cyklu: „A niebo nad nami”


Wrażliwość to nie wymysł, to cecha...

 


Gdy coś się kończy, coś innego się zaczyna...

 


środa, 27 grudnia 2023

Świąteczne dni już za nami

Święta, Święta… i po Świętach,
mało kto już je pamięta,
wszak Sylwester już za pasem,
każdy zdążyć chce przed czasem.



Jeszcze tylko parę nocek i wszyscy pełni nadziei wkroczymy w 2024 roczek.



I obyśmy wkroczyli szczęśliwie! Tego życzę wszystkim moim blogowym Znajomym oraz bezimiennym Czytelnikom... i sobie przy okazji.


Czerwonym światłem w złe samopoczucie...

 



Jeśli komuś brak dyscypliny wewnętrznej...

 


Miłość dla istot żywych jest uczuciem nadrzędnym...

 


piątek, 22 grudnia 2023

Nastała zima 2023

I co? I kicha! Choć jutro Wigilia, śniegu ani widu, ani słychu. Najwyraźniej zima wyeksploatowała się już parę tygodni temu w czasie jesieni i teraz regeneruje siły, aby znów dać o sobie znać na... Wielkanoc.



Zima ostatnimi laty robi nas w bambuko. Czas świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku wcale nie jest biały, tak jak był kiedyś. Co się pomieszało? Kto zawinił? Nietrudno zgadnąć.

Z dzieciństwa pamiętam, że zawsze było biało w okresie świąt i wszędzie leżało mnóstwo śniegu. W tym roku można było mieć nadzieję, że będzie podobnie, gdyż zima przyszła pod koniec listopada z bardzo obfitymi opadami śniegu i trzymała się pięknie biało i mroźnie ponad trzy tygodnie. A tu masz, nagle przyszły ciepłe dni i szlag trafił wszelkie nadzieje.


Zjawisko zanieczyszczenia środowiska światłem...

 


wtorek, 19 grudnia 2023

Kaczyński nie zamierza oddać kontroli nad TVP

Pisowcy okupują gmach reżimowej TVPiS na czele z niedoszłym zbawicielem narodu, uważając ją za jedyną pluralistyczną telewizję w Polsce. Większej hipokryzji Świat nie widział.


Zdjęcie Artur Molęda


Kaczyński w końcu swoim żywiole. Wszak konflikt to jego drugie imię. Po jego wyrazie twarzy i zachowaniu widać jak się nim rozkoszuje.

Gwoli przypomnienia, jakby kto zapomniał:

Słowa ojca braci Kaczyńskich: "Moim dzieciom nie wolno dać władzy, bo zniszczą każdego, kto będzie od nich lepszy, bo są złośliwi". 




Szczujnia TVPiS ciągle jeszcze w akcji


Serwuje wciąż nieustanie

stek kłamstw, półprawd i pomówień...

Z lubością realizując,

listę nowogrodzkich zamówień.


Może dzisiaj będzie jej koniec?...Oby!


Szalone wakacje za czasów głębokiej komuny (cz. 1)

Nigdy nie zapomnę wspaniałych wakacji u mojego wujostwa na wsi pod Kłodzkiem. To był cudowny czas. Czas, do którego zawsze myślami wracam i już do końca swoich dni wracać będę. Bo też przygód, jakie tam przeżyłam, zapomnieć się nie da. Były szalone, czasem niebezpieczne, ale przede wszystkim bardzo zabawne, niektóre wręcz magiczne. Tak je widzę z perspektywy czasu, tak je widziałam i wówczas, jako młodziutka dziewczyna, która kochała wieś, a tylko w wakacje mogła się nią rozkoszować.

Pamiętam, z jaką przyjemnością skoro świt budziłam się tam każdego ranka. Uwielbiałam siadać na parapecie okiennym w swoim pokoju na piętrze i wdychać to cudownie rześkie powietrze. A też i wsłuchiwać się w szum wartkiej górskiej rzeki Białej Lądeckiej płynącej u podnóża wzgórza, na którym stał jedyny ogromny poniemiecki dom wujostwa.  

Wielką przyjemność sprawiało mi też dobiegające z podwórza gdakanie, pianie, gęganie, kwakanie, muczenie, kwiczenie, rżenie, miauczenie, szczekanie… Czułam wtedy, że żyję!

Mogłabym tak siedzieć i siedzieć, rozkoszując się gwarem wsi. Jednak zbyt długo nie było mi dane, bo mój kuzyn Rysiek, każdego ranka uparcie przywoływał mnie do porządku, wrzeszcząc z dołu:

Halszka, no co z tobą do diaska?! Wyłazisz w końcu?! Śniadanie na stole!

Muszę przyznać, że pyszne były te wiejskie śniadania. I to w bardzo niezwykłej kuchni, zwanej kuchnią na dni powszednie. Aby do niej wejść, trzeba było przejść przez stajnię, gdzie rezydowały dwie krowy i jeden koń, a dokładniej klacz Kasztanka. 

W stajni, jak to w stajni, zapach jest zawsze, no powiedzmy… taki sam, ale on mi wcale nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie, uważam nawet, że miał swój urok. Coś w tym było, bo do dziś dnia pamiętam tę specyficzną woń. Pewnie dlatego, że to woń moich wspaniałych młodzieńczych wakacji.

A śniadanie? Pierwsza klasa! Typowo wiejskie i bardzo zdrowe. Uwielbiałam zwłaszcza cioci domowy chleb z masłem jej wyrobu i do tego z pachnącym miodem z pasieki wujka, która w składzie dziesięciu uli znajdowała się w ogrodzie tuż przy oknach kuchni.

Po śniadaniu zaś hulaj dusza! Po łąkach, po pastwiskach, po lasach, po dwóch rzekach: Białej Lądeckiej i Nysie Kłodzkiej, a potem już tylko po Nysie, bo w Pilczu właśnie Biała wpada do Nysy. Cudowne to miejsce. Czysta niczym niezmącona natura.

Często też wybywaliśmy z domu z kuzynem, niekiedy i z jego kumplami, starymi, przedwojennymi rowerami. Kuzyn specjalnie dla mnie taki jeden z męską ramą zmontował, dodając części z dwóch zdezelowanych damek. I takimi poniemieckimi wehikułami pędziliśmy przez wieś w poszukiwaniu przygód.   

Wszyscy się za nami oglądali, bo nasze rowery strasznie skrzypiały... Ale co tam!, pedałowaliśmy szczęśliwi, jak nie wiem co.

Mieliśmy czas tylko do południa, bo potem, po pysznym obiedzie (najbardziej pamiętam cioci rosół z kaczki opalanej słomą) zawsze musieliśmy wujostwu trochę pomóc na polu, tak że nic dziwnego, że pędziliśmy jak szaleni. Chcieliśmy zdążyć się pobawić i choć trochę wrażeń nachapać.



Pamiętam jak pewnego poranka, przed wyruszeniem rowerami gdzie nas oczy poniosą, w czasie śniadania, kiedy jak co dzień rozkoszowałam się kromką chleba z masłem i przepysznym miodem, do kuchni wpadła jakaś niewyżyta pszczoła i użądliła mnie w brew nad prawym okiem.

Oko mi spuchło w momencie i zupełnie straciłam możliwość nim widzenia. Pomimo okładów z zimnych noży, które mi ciocia przykładała. Wujek też się starał ulżyć mi w cierpieniu i trzymał mnie za rękę, psiocząc przy tym na swoją głupią pszczołę, a i jej towarzyszki, które całym rojem o świcie uciekły z ula.

Nie powiem, komfortowo się nie czułam z tym moim okiem, no ale z tego też powodu nie zamierzałam siedzieć w domu i rozpaczać. Nie chciałam przede wszystkim przed Ryśkiem wyglądać na mięczaka. Tym bardziej że Rysiek, na widok mojej twarzyczki, przybierającej wygląd twarzy Quasimodo, aż tarzał się po podłodze ze śmiechu.

Wprawdzie oberwał od cioci jakąś ścierką po plecach na spamiętanie, ale to niewiele pomogło. Ciągle rechotał się choby głupi.

W końcu z bólem, bo z bólem, ale postanowiłam ku radości Ryśka wybrać się z nim na rowerze na pastwisko, aby złapać Krasulę, która, jak ciocia dowiedziała się od listonosza, zerwała się z łańcucha i wlazła w szkody w przylegające do pastwiska pole sąsiada.

Niezdyscyplinowaną krowę od razu udało nam się złapać, ale co z tego, jak za moment, zanim ją Rysiek uziemił kołkiem, znów podjęła próbę ucieczki, i zadzierając ogon, wyrwała z kopyta w stronę pola sąsiada ponownie, na którym rosły buraki cukrowe. Pewnie bardzo jej posmakowały.

Wkurzyłam się na Krasulę okropnie, bo chciałam jak najszybciej wskoczyć do rzeki, by ochłodzić się nieco, zwłaszcza moją opuchniętą fizjonomię. Dlatego też, nie czekając na Ryśka, pierwsza puściłam się biegiem za tą szkodnicą.

Rysiek z zadowoleniem obserwował moją pogoń i kiedy zobaczył, że ja już Krasulę doganiam, zaczął wrzeszczeć:

Za ogon ją! Złap ją za ogon! — No to ja posłusznie, z wyskoku, rzuciłam się na ogon Krasuli i złapałam z całych sił.

Krasula nie odpuszczała jednak i dalej pruła do przodu, ciągnąc mnie za sobą jak upierdliwy rzep. Nie muszę chyba opowiadać, jak wyglądałam po tym jej sponiewieraniu mojej (przyczepionej) cielesności.

Przeciągnęła mnie i po burakach, i po drodze, i kiedy już łaskawie raczyła skierować swoje kopyta na pastwisko, to i po trawie, a co gorsza, po swoich zapewne i koleżanek z obory plackach.

Wściekłam się nie na żarty, ale nawet nie tyle na Krasulę, bo to przecież tylko głupie bydlę (choć pewna nie byłam, czy takie znów głupie), ile na Ryśka, za tę jego idiotyczną poradę. Tak że kiedy wreszcie Krasula dała za wygraną i stanęła w miejscu, i Rysiek ją już na fest kołkiem do ziemi przyszpilił, poszłam obrażona przez pastwisko w kierunku rzeki. Wtedy to już podwójnie potrzebowałam wody.

Wnet się jednak okazało, że limit przygód przewidziany na tamten dzień nie do końca jeszcze został przeze mnie wykorzystany...

cdn.

Ogień towarzyszy człowiekowi od miliona lat...

 


sobota, 16 grudnia 2023

Jesienna zima odpuściła. Drwale wrócili do lasu

Wprawdzie do kalendarzowej zimy jeszcze parę dni zostało, ale zima bez żadnego trybu zaatakowała już dużo wcześniej. Jednak na tych swoich ostrych przedbiegach po tygodniu skapitulowała. Pewnie się zmęczyła i na jakiś czas ma dość.

Nie wiem, czy to dobrze, pewnie nie, bo święta znów będą szaro-bure. Przynajmniej u nas. Wiem, bo sprawdziłam prognozę.

Dzisiaj, będąc na kijkach, ruszyłam znaną mi trasą po szczycie góry, i jakie było moje zdziwienie, kiedy się okazało, że drwale ją zablokowali. Słyszałam ich cały czas, jak hałasują swoimi przeraźliwie głośnymi piłami, ale gdzieś dużo dalej. A to według mnie oznaczało, że "moja" trasa jest dostępna. Jednak nie, nie była.

Dlaczego? Ano dlatego, że droga była zniszczona przez ich ciężkie maszyny i ogromne auta. Tutaj zawsze po każdym wyrębie drogi natychmiast naprawiają, nawożąc nową warstwą żwiru i wyrównując ją walcami. Tym razem jednak trzeba poczekać, gdyż pogoda na takie prace jest nieodpowiednia. Co chwilę pada deszcz i droga stała się bardzo błotnista.

Tak że musiałam niestety zawrócić z trasy, choć zawracać strasznie nie lubię. Jednak kiedy ze współczuciem pomyślałam o zwierzętach, które muszą znosić ten potworny hałas pił, natychmiast marudzić w myślach przestałam.

Cóż robić? Biedne zwierzaki muszą się przyzwyczaić do tego, że czas odgłosów rąbiących siekier już dawno minął i ich bracia więksi korzystają teraz z postępu technicznego.

Najgorsze czeka ich jednak w noc sylwestrową. Na szczęście tutejsi włodarze z roku na rok coraz bardziej ograniczają te wystrzałowe wariacje wszelkiego typu na przywitanie nowego roku... I chwała im za to!



Drwale zawzięcie piłują, aż drwa lecą, ale pamiętają o nadchodzących świętach i swoim zwyczajem, jak co roku, leśnym zwierzętom kilka choinek już wystroili. Na zdjęciu widać jedną z nich.


Ogień symbolizuje dobro lub zło....

 



Ogień jest życiem... Co na to mitologia?

 


piątek, 15 grudnia 2023

Książki papierowe biorą górę

Wieści o końcu papierowych książek okazały się przesadzone. Druk coraz bardziej wraca do łask. I bardzo dobrze, ponieważ lepiej się zapamiętuje treść książek w wydaniu papierowym aniżeli e-booków. A co najważniejsze z ich czytania czerpie się więcej przyjemności, wszak można je dotknąć, powąchać, a i posłuchać jak miło szeleszczą przewracane kartki.




Mówi się, że piękno kobiet nie ma wieku...

 


Ogień jest ziemskim odpowiednikiem Słońca...



czwartek, 14 grudnia 2023

Niebo nad nami, a na niebie?

A na niebie ciągle coś się dzieje. Pomijając zjawiska przyrodnicze, widzimy nieustanny ruch statków powietrznych, czasem też i innych atrakcyjnych urządzeń latających.

Od kiedy w 1903 roku bracia Orville i Wibur Wright dokonali pierwszej udanej próby lotu, ludzkość zafascynowała się pojawiającą się nagle możliwością wzbicia się w przestworza.

Od tego też momentu na niebie zaczęło się pojawiać coraz więcej stalowych ptaków. Początki były trudne... Ale dzisiaj? Dzisiaj to już nieraz człowiek ma trudności z wybraniem odpowiedniej dla siebie latającej maszyny.



Z cyklu: „A niebo nad nami”


Zimowa przyroda potrafi zachwycać swoimi cudeńkami...



środa, 13 grudnia 2023

Sport to zdrowie?

Regularne uprawianie sportu ma zbawienny wpływ na zdrowie człowieka. Jednakże tylko wtedy, gdy wybrana forma aktywności fizycznej, czy też zaordynowana przez specjalistę poprawia jego kondycję. Nie tylko fizyczną, lecz także psychiczną.

Sport wyczynowy natomiast często bywa zgubny. Krótko żyje ten, co zatraca się w nim całkowicie, albo wspomaga używkami.



Koń, największy przyjaciel człowieka


Kto kocha konie,

ten z pewnością wie,

ile w nich piękna

na jawie i w śnie.


Ile w nich gracji,

cudnej zwiewności,

gdy galopują

w zewie wolności.


Ile przyjaźni

szczerej, głębokiej...

Ten, co je kocha,

wie to najlepiej.




Witaj Odrodzona Polsko! Od dziś wracasz do normalności

15 października 2023 roku niczym Feniks z popiołów odrodziłaś się na nowo... I chociaż przed pokazaniem się Światu prawie dwa miesiące musiałaś czekać w pisowskim inkubatorze, dzisiaj wreszcie możemy Cię przywitać. Już uśmiechniętą i pełną werwy do życia w demokracji i pełnego poszanowania swoich obywateli.

Bądź dumna z Polaków dobrej woli, bo to oni sprawili, że mogłaś odrodzić się na nowo.



sobota, 9 grudnia 2023

A ja patrzę i patrzę wyobraźni oczami... i co widzę?


Ano widzę świat ciekawy,

dobrych ludzi zawsze prawych.

Widzę także moc przyrody,

niebywałej wręcz urody.


Wszystko piękne dookoła

świat już zmądrzał, spoko głowa!

Życiem naszym się radujmy,

nie przynośmy światu ujmy.




Z cyklu: „Pół żartem, pół serio”


Matka Natura jest prawdziwą artystką...

 


Pies żyje w innym świecie doznań aniżeli człowiek...

 


piątek, 8 grudnia 2023

Cierpienie uszlachetnia?

 


Strach ma ciekawe oczy


Gdy czujesz na sobie

czyjś ciekawy wzrok,

uśmiechnij się miło...

Jeśli to nie smok!


Gdy się okaże,

że to jednak smok,

bierz nogi za pas,

wydłużając krok.


Lecz gdy się okaże,

że to nie jest smok,

przemów doń cichutko,

nim uskoczy w bok.


Razem swą ciekawość

zaspokójcie mądrze,

nim strach ją pokona,

ze złudzeń obedrze.



***

Ciekawość ze strachem

często konkuruje...

Czasami strach słabnie,

miejsca ustępuje.


czwartek, 7 grudnia 2023

Popłoch ma w sobie nie tylko urok

W popłochu uciekać zdarzało się pewnie każdemu, ale nie każdemu popłoch podziwiać, a co dopiero czcić, jak to robią Szkoci.



Nie bez kozery czczą go Szkoci wszak jest ich ukochaną rośliną i godłem kraju zarazem. Legenda głosi, że w X wieku to właśnie popłoch uratował szkockiego króla Malcolma przed duńskimi wojskami. Duńczycy zakradli się nocą pod mury zamku Stirling i postanowili przeprawić się przez fosę. Zdjęli buty i ruszyli... I co się stało? Ano stało się to, że nagle zaczęli głośno krzyczeć i tym samym postawili załogę zamku na nogi. Okazało się bowiem, że fosa wcale nie była wypełniona wodą, lecz porosła popłochem... Stąd też pewnie ukuto to znane nam powiedzenie: „uciekali w popłochu”. Od tamtej też pory popłoch stał się w Szkocji rośliną narodową.

Warto jeszcze dodać, że popłoch jest bardzo urokliwą i ciekawą rośliną, ale także jadalną i leczniczą. Ma dobroczynne działanie w szerokim zakresie i wiele zastosowań.


O aktywnych fizycznie

Ten, kto lubi aktywność,

spokojnie nie usiedzi.

Musi się często ruszać,

inaczej labiedzi.


Nie znosi się nudzić,

a zwłaszcza wałkonić.

Niełatwo mu dorównać,

co dopiero przegonić.



środa, 6 grudnia 2023

Młodości w sobie nie można zatrzymać...



Zima jest piękna, zwłaszcza w kolorze blue-white

 Jestem nią zachwycona... No niech mi ktoś powie, że nie jest piękna... to się z nim pokłócę. ;D

Tyle u nas śniegu w ostatnich dniach napadało, że... łooo matko! I co rusz pada. Pewnie ci na górze uparli się i chcą pięcioletni plan w ciągu jednego roku wykonać... A niech im będzie! Może dzięki temu nasz świat będzie czystszy, chociażby z wyglądu.



Krajobrazy leśne skąpane w bieli na tle błękitnego nieba mają swój niepowtarzalny urok, lecz bardzo nietrwały. Niestety! Warto je więc podziwiać na żywo, kiedy są, a i utrwalać na zdjęciach, by móc się nimi dłużej zachwycać.


Ludzkość znów czeka czas niepokoju...