sobota, 31 grudnia 2022

Życzenia na Nowy Rok 2023, rok wielkiej nadziei... i wiary

Weszliśmy w Nowy Rok 2023. Jaki będzie? Zadajemy sobie pytanie. Czy choć trochę będzie lepszy, szczęśliwszy? Czy skończy się wreszcie bestialska wojna w Ukrainie? Czy inflacja zacznie spadać? Czy Polska wróci w końcu na swoje właściwe miejsce na świecie, jako ten dumny, zgodny i praworządny naród?

Chcemy wierzyć, że tak. I też wszyscy tego pragniemy i sobie życzymy:

Szczęśliwego Nowego Roku, w pokoju i miłości! — słychać zewsząd. I niech te słowa mają moc spełnienia... 

Jak co roku więc, i w symbolizującym niebo, spokój i stabilność kolorze:

 


Szczęśliwego Nowego Roku! Щасливого Нового року! Happy New Year! Glückliches Neues Jahr! Gott Nytt År!Godt Nyttår! Athbhliain faoi mhaise daoibh! Buon Anno! Ευτυχισμένο το Νέο Έτος! Šťastný Nový Rok!


piątek, 23 grudnia 2022

Wigilia Bożego Narodzenia, najpiękniejszych Świąt Rodzinnych

Święta Bożego Narodzenia to piękny czas. To czas, na który z utęsknieniem czekamy. Obchodzone są jako najbardziej rodzinne ze wszystkich świąt w roku. W każdym niemalże domu panuje już świąteczna atmosfera... Nie może być inaczej, wszak dzisiaj Wigilia.

Na tę okoliczność życzę wszystkim, a i sobie przy okazji, abyśmy umieli wprowadzić się w miły nastrój jeszcze przed wigilijnym spotkaniem w gronie rodzinnym (może też i znajomych, czy nawet przygodnych gości), abyśmy w czasie świąt mogli się już tylko rozkoszować pięknymi chwilami, które dadzą nam zadowolenie z życia i na zawsze pozostaną w naszej pamięci... A zatem:

 

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia,

Przesyłam moje najszczersze życzenia:
Wiele prezentów, uśmiechów wokoło,
By było miło, serdecznie, wesoło.

A kiedy Nowy Rok stanie u progu,

Z jego nadejściem — polecam Was Bogu.
Niech Wam nie szczędzi zdrowia, pomyślności
I całorocznej z życia radości.

 


Wesołych świąt! Щасливого Різдва!

Merry Christmas! Frohe Weihnachten! Joyeux Noël! Καλά Χριστούγεννα! Buon Natale! Linksmų Kalėdų! Veselé Vánoce!


środa, 21 grudnia 2022

Wychodzi na to, że trener piłkarzy nie może być jednak otyły*

W swojej satyrze z dnia 31 stycznia 2022 (tuż po powołaniu pana Michniewicza na selekcjonera) pt. „Czy trener piłkarzy może być otyły?* (*otyły — nie tylko w pełnym tego słowa znaczeniu, ale i w dużo szerszym, domyślnym, dot. przeszłości podkreślonej grubą linią), zadałam pytanie retoryczne. No i wyszło na to, że miałam rację. Utwierdzają mnie w niej ostatnie doniesienia, reportaże i komentarze na temat rzeczonego selekcjonera reprezentacji Polski w piłce nożnej.

Jednym z nich jest komentarz dziennikarza Onetu Łukasza Cieśli (z dnia 20.12.2022 — link >) pt: „Czesław Michniewicz musi odejść. Na boisku nie pomaga, poza nim szkodzi”, w którym to szeroko i dobitnie opisuje drogę kariery obecnego ciągle jeszcze selekcjonera (umowa wygasa 31.12.2022).

Wczytując się w jego tekst można się załamać. Zawiera on nie tylko rozliczenie trenera Michniewicza za złą atmosferę w reprezentacji Polski, na tapet wraca też jego przeszłość, m.in. jego sławetne rozmowy telefoniczne (711 połączeń) z „Fryzjerem”.

Widać, że potężne choróbsko trawi PZPN od wielu lat. Dlaczego tak się dzieje? Niech każdy kibic odpowie sobie sam.

Dodam jeszcze tylko, że zgadzam się z opinią byłego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka — po głośnej aferze „premiowej” (wywołanej przez naszego drogiego premiera, też na „M”) w trakcie Mundialu: „Kadra stała się odbiciem rzeczywistości, w której żyjemy”... Ot co!

 

(zdjęcie z powyższego komentarza Łukasza Cieśli)
 

piątek, 16 grudnia 2022

Piedestał wodza zaczyna się chybotać


Rządy wodza Kaczyńskiego

wnet się skończą bezpowrotnie.

Na Everest choćby wylazł

straci władzę dożywotnie.


Lud odsapnie wreszcie z ulgą.

Polska w końcu też odżyje.

Wódz odejdzie w zapomnienie,

a z nim: wsteczność, obciach, chryje.



(zdjęcie z Internetu)

Biało wszędzie... i oby do świąt tak zostało

Wprawdzie jesień wciąż trwa i trwać ma jeszcze kilka dni, ale widać, że zima stoi już u progu i z coraz większym zniecierpliwieniem daje o sobie znać.

Wszędzie jest bielutko, czyściutko, pachnąco. Zwłaszcza w lesie. Wspaniale jest tak maszerować po lasach i wsłuchiwać się w skrzypiący pod butami śnieg.

To nic, że niekiedy jest pochmurnie. Taka aura też jest bardzo urokliwa. Zawsze jest też nadzieja, że słońce wyjrzy spoza grubych chmur i rozjaśni nam świat i nasze serca. A gdyby jednak nie, to po takiej wędrówce zaśnieżonymi dróżkami i tak odczujemy ogromny przypływ energii... I oto chodzi. Natura jest naszym sprzymierzeńcem. Trzeba tylko umieć, a przede wszystkim chcieć — z jej dobra korzystać.

Kalendarzowa zima coraz bliżej. Zagości na dobre w środę, 21 grudnia. Czas się przestawić, z wiarą, że przyniesie nam dobry, spokojny czas. W święta i po świętach. I oby była łaskawa dla świata. Wszędzie. Zwłaszcza dla Ukrainy.





poniedziałek, 12 grudnia 2022

Trzeba dalej żyć...

 Żyje wśród nas wiele osób, dla których życie nagle straciło sens. Żyją z dnia na dzień, nie czując gruntu pod nogami, nie wiedząc jak żyć. Żyją jak w malignie, zniewoleni problemami, dramatami, tragediami. Porażeni, sparaliżowani, zdruzgotani. Nieważne z jakiego powodu, ważne, że trzeba im pomóc się odnaleźć. Przekonać, że jest po co żyć, że warto żyć... że trzeba żyć.

Ostatnio sama znalazłam się w smutnej sytuacji i jakoś ciężko jest mi się pozbierać. Zmarła moja ukochana Mama. Wprawdzie przeżyła 96 lat i miała wspaniałą opiekę do końca swoich dni u mojej siostry (druga siostra i brat opiekowali się Nią z doskoku), to jednak Jej śmierć i tak bardzo mną wstrząsnęła i strasznie boli. Tym bardziej, że w ostatnich trzech latach (z powodu pandemii) nie mogłam Jej często odwiedzać.

Wiem, że muszę się pozbierać, że czas jest najlepszym lekarstwem. Często w ciągu dnia powtarzam sobie słowa własnego wierszyka:

 

Gdy ci potwornie ciężko,

gdy przeżywasz tragedię,
pozwól działać czasowi...
szukaj znaków na niebie.

Z czasem los swój zrozumiesz,

z czasem smutki pogrzebiesz,
z czasem ból złagodnieje...
z czasem dojdziesz do siebie.


Na chwilę działają. Jednak w ciągu dnia obraz Mamy w trumnie często staje mi przed oczyma i... No niestety, nie mogę opanować płaczu. Tak, tak, wiem: z czasem ból złagodnieje, z czasem dojdę do siebie... Czekam więc aż te słowa staną się ciałem... i wrócę do normalnego życia. Co nie oznacza, że kiedykolwiek o Mamie przestanę myśleć. Bo nie przestanę! Z czasem jednak będę musiała pogodzić się z Jej śmiercią... Trzeba dalej żyć. Mam dla kogo.

Nie może być inaczej, „trzeba wstać, otrzeć łzy... Trzeba żyć" (!). Przypomniałam sobie o tej piosence (w wykonaniu Patrycji i Grzegorza Markowskich), bo przed dziesięcioma laty bardzo mi pomogła przeżyć inną rodzinną tragedię. Znów jej słucham. I znów pomaga mi się wypłakać. Potem czuję się lepiej, silniejsza. Wtedy też wracają do mnie słowa mojej kochanej Mamusi, które nieraz do mnie wypowiadała, a które brzmiały mniej więcej tak:


Kiedy już odejdę, kiedy przyjdzie mój czas,

Rozpaczać za mną — ani mi się waż!
Ja zawsze i wszędzie duchem będę z Tobą…
Nie ma takich sił, co rozdzielić nas mogą!
 
 

Mamusia ze swoimi trzema córeczkami. Braciszka jeszcze nie było.

Urodził się sześć lat później.

Taką Ją zapamiętam na zawsze. Piękną, mądrą, dobrą, radosną.

 

sobota, 10 grudnia 2022

Żegnaj, kochana Mamusiu...

 

Byłaś mą ostoją, opoką niezachwianą,

mym Aniołem Stróżem w opiece niestrudzonym.

Rozpostarte Twe skrzydła czułam nieustannie.

Byłaś moim wzorem, Mateńką ukochaną.


Opatrzności wyrażam głęboką swą wdzięczność

za wyjątkową Matkę o sercu Anioła…

A Tobie, moja najukochańsza Mamusiu,

za bezgraniczną Twą miłość... po grób… na wieczność.

 

 


poniedziałek, 5 grudnia 2022

Ludzki los... płynie z czasem

 

Gdy ci potwornie ciężko,

gdy przeżywasz tragedię,

pozwól działać czasowi...

szukaj znaków na niebie.


Z czasem los swój zrozumiesz,

z czasem smutki pogrzebiesz,

z czasem ból złagodnieje...

z czasem dojdziesz do siebie.

 


 

poniedziałek, 21 listopada 2022

Dziwna wizyta P. Mekiego

 

Dziś w przedszkolu radość wielka,

Na drzwiach wisi cud-muszelka,

A to zawsze znakiem tego:

Dziś wizyta P. Mekiego.


Jest to pirat nad piraty,

Trochę dziwny, starej daty,

W kapeluszu wciąż na bakier,

Z Roger* bladym niczym papier...

Lecz on dobrym jest człowiekiem,

Zawsze patrzy ciepłym wzrokiem.

 

 

Dziś ma prezent dla każdego,

Zbudowany z klocków lego.

Jest nim mały cud-okręcik...

No i jego dużo chęci,

By zabawa długo trwała

I radości mnóstwo dała.


Na sam koniec swej wizyty,

Skądś przytargał kosz ukryty.

A w nim — trudno aż uwierzyć:

Fura ciastek sobie leży!

Wszystkie zdrowo upieczone

Przez Mekiego lubą żonę.


Przedszkolaki ucieszone,

Pozdrowiły jego żonę.

Ciastka zjadły z wielkim smakiem,

Popijając wodą z sokiem.


Cóż za dzionek! — krzyczą dzieci.—

Niechaj czas nam wolno leci...

My kochamy P. Mekiego,

Nigdzie nie ma podobnego.


Aż tu nagle, co się dzieje?!

Drzwi otwarte, chłodem wieje.

Wtem w ogrodzie słychać śmiech.

Meki zniknął... a to pech!


***

Znikł faktycznie, dziwnie... w mig!

Może był to tylko... filmik?


 

* Roger – mowa o Jolly Roger (ang.), Wesoły Roger (pol.). Widać go zawsze na banderze pirackiej w postaci białej czaszki i dwóch skrzyżowanych kości.


czwartek, 17 listopada 2022

Dobry człowiek czeka na odpowiedź


Świat taki jest piękny,

a ludzie go niszczą.

Skąd w nich aż tyle zła,

choć w nim jeno goszczą?



Czy Bóg da odpowiedź

dobremu człekowi

jak zjednać złych ludzi,

by świat wraz odnowić?

 


 

Wódz na kolejnej tragedii chciał sobie zrobić dobry PR?

 

Kiedy o tragedii

w małej wsi Przewodów

świat słał w eter info

TVPiS milczała...

Wódz bowiem główkował

jak ją wykorzystać,

by się jego chwała

szerzej rozrastała.


Bo też wodza ego

uciska mu rozum,

za jawą nie nadąża,

z kretesem durnieje...

Mało go obchodzi

skołowany naród:

Niech se jak najdłużej

ze strachu truchleje.

 


(zdjęcie z Internetu)


Na świecie nie ma wielu ludzi mądrzejszych ode mnie”.

(cytat z przemówienia prezesa).


Takie oto jego

rozbuchane ego.


poniedziałek, 14 listopada 2022

Niby wielki katolik a szuja


Kaczyński bredzi jak nawiedzony,

swoim wyznawcom wciska ciemnotę.

Jeździ po Tusku przez swe kompleksy,

a opozycję ma za hołotę.


Sam się uważa za wodza Polski,

wielkiego patriotę i katolika.

Jest jednak tchórzem, co mocno ukrywa,

zwykłego życia też przez to unika.


Jest oderwany od rzeczywistości,

wszędzie go wożą, robią zakupy.

Chronią go zawsze kordony policji,

choć na spotkaniach te same grupy.


Strasznie się boi polskiego narodu,

lecz wciąż go dzieli, wpaja nienawiść.

Wysiudać Tuska wciąż mu się marzy,

bo zżera go zazdrość i ostra zawiść.


Wodza kariera jednak się kończy...

Szczęściem dla Polski i wszystkich Polaków.

Nadchodzi już czas, by kraj oczyścić

z pisowskiej mafii i podłych buraków.

 


www.tygodnikprzeglad.pl


Jeśli wierzysz w Boga, czym się afiszujesz,

czemu jadem wzgardy wciąż na innych plujesz?



sobota, 12 listopada 2022

Chemtrails na niebie? Mit, czy prawda?

Za magicznym terminem „chemtrail” kryją się dwa angielskie słowa „chemical trail”, czyli chemiczny ślad. Termin ten, jak niemalże wszystko na świecie, pojawił się po raz pierwszy w USA.

To właśnie tam badacze zjawisk niewyjaśnionych doszli do wniosku, że nie może być przypadkiem że na niebie widać bardzo często regularną siatkę linii po smugach kondensacyjnych samolotów, czego wcześniej nie było.

Obserwuję niebo od kiedy pamiętam. Jako zupełny amator, bez żadnego teleskopu, bez żadnej nawet lunety. Jak już, to jedynie używam lornetki, albo zoomu w aparacie fotograficznym. A że należę do tych osób, które bardzo często bywają na dworze, to kiedy tylko na nim się znajdę, automatycznie kieruję wzrok w stronę nieba. Zresztą, będąc w domu, też nieraz podchodzę do okna, żeby choć na chwilę spojrzeć w niebo. I właśnie parę dni temu z samego rana zobaczyłam coś takiego:

 


Aż mną potelepało, bo od wielu lat czegoś takiego, i to tak wyraźnie, nie widziałam... I co to ma znaczyć?! Nikt mi nie powie, że to są smugi kondensacyjne pozostałe po przelatujących samolotach. Nie jestem fanką teorii spiskowych. Nigdy nie byłam... Ale, ale sama już nie wiem, co o tym myśleć.

W Internecie się doczytałam, że termin chemtrails (pol. chemiczne ślady) jest skrótem od chemical trails i grą słów na contrails. A teoria spiskowa zakłada, że smuga kondensacyjna, jaka powstaje za lecącym samolotem, w niektórych przypadkach jest: — „Wytworem mającym utajony cel, na przykład skraplanie i dystrybucję na wielkich obszarach dużych ilości szkodliwych substancji”.

Wprawdzie naukowcy i rządy niektórych krajów zaprzeczają tej teorii, posiłkując się stwierdzeniami, że nie ma na nie ani logicznego, ani naukowego potwierdzenia... Jednak musi być coś na rzeczy, bo takie niebo, poprzecinane aż tak wyraźnymi smugami — nie może być normalne.

Fani teorii spiskowych wymieniają się swoimi opiniami i w jednej z nich się doczytałam, że takiego typu smugi powstają po lecących samolotach, które rozpylają aluminium i bar na zmianę pogody, choć składniki te są szkodliwe dla zdrowia ludzi i zwierząt.

W USA powstała jeszcze bardziej dosadna i brawurowa teoria, która lotem błyskawicy dotarła także do Polski, a głosi ona: — „Jesteśmy truci chemikaliami przez złych ludzi”. Taki też obrazek w Internecie jest załączony na jej potwierdzenie:



I bądź tu mądry człowieku. Cokolwiek to jest, nie podoba mi się. Pamiętam, jak bardzo się zachwycałam niebem w czasie początkowej fazy pandemii koronawirusa. Było takie czyściutkie, żadnych smug. A jak już, to pojedyncze i szybko znikały. No ale cóż, postęp techniczny posunął się tak daleko, że bez samolotów ani rusz.

Mam jednak nadzieję, a właściwie chcę wierzyć, że owe chemtralis nie są przeciwko człowiekowi. Bo też trudno w to uwierzyć, aby człowiek człowiekowi chciał zgotować aż tak zły los. I naszej Planecie Ziemia. Przecież ona jest naszym wspólnym dobrem.

Hmm... a co, jeśli to prawda? Jeśli tak, to człowiek, który jest bezpośrednio odpowiedzialny za taki stan rzeczy — sam źle skończy. Z czasem. Tak było, jest, i będzie. Matka Natura zawsze się odpłaca pięknym za nadobne.


środa, 9 listopada 2022

Do wyznawców PiS. Zacznijcie myśleć

 

Ciągle jeszcze chcecie, by mafia rządziła?

Co z Wami, Rodacy? Myśleć nie umiecie?

PiS niszczy Wam życie, odziera z godności...

To prawda najszczersza, wnet ją zrozumiecie (?).

 

 

Szef "mafii" zawsze na przedzie... A jakże!


Albo i nie... A może jednak jakaś część z nich zrozumie? Byleby nie za późno. Dla ich własnego dobra. Resztę zaś czeka szok i załamanie.

Trzeba przyznać, że wyznawcami PiS są w większości ludzie starsi, a ci zazwyczaj czerpią wiadomości z reżimowej TVP, która pierze im mózgi aż furczy, a potem kościół im je zasusza, i to na amen... I nie ma zmiłuj!

Szkoda, że oni nie mają możliwości oglądania innych telewizji i wysłuchania informacji o opozycji i o życiu w Polsce z innej strony. Bo wtedy do wielu z nich może by dotarło, że to co PiS im wtłacza do głów — w większości nie jest prawdą. Jest natomiast oszustwem, manipulacją, sianiem nienawiści, judzeniem, szczuciem na Unię Europejską, na Niemcy, na opozycję, a już zwłaszcza na Tuska, którego Kaczyński się boi jak diabeł święconej wody.

Gdyby no tylko chcieli sięgnąć do innych źródeł informacyjnych, może by wtedy zrozumieli, że to żadne tłumaczenie: — „PiS kradnie, ale się dzieli”. Bo PiS kradnie miliony, a rozdaje ochłapy, i to tylko wybranym. Zwłaszcza tym, co na nich zagłosują.

A tyle ci wielcy patrioci i katolicy z PiS nakradli, że kasa państwowa świeci już pustkami. Rząd więc zaciąga miliardowe pożyczki od kogo się tylko da na świecie. Teraz, aby przetrwać kolejny rok, pilnie szuka jakiegoś chętnego państwa (może Chiny), by mu udzieliło pożyczki w wysokości aż 400 miliardów złotych.

Kto będzie spłacać te ich wszystkie długi? No kto? Oczywiście my, nasze dzieci, wnuki i prawnuki, i to przez wiele dziesięcioleci.

Warto by było w tym miejscu też nadmienić, że setki miliardów złotych dla Polaków (KPO) czeka w Unii Europejskiej, ale rząd ich nie chce. Bo wtedy by musiał przywrócić praworządność w Polsce. A przed tym się cały czas wzbrania. Dlaczego? Ano dlatego, że nie mógłby wtedy bezkarnie okradać Polaków. Dlatego też do dziś dnia nawet wniosku o nie nie złożył w UE.

Natomiast poprzez reżimową TVP swoim wyznawcom nieustannie wciska kit, że Unia jest zła, bo nie chce dać pieniędzy. To jakaś aberracja, prawda?

Kaczyński w ten sposób chce Polakom obrzydzić UE i tym samym utorować drogę do wyjścia z niej, aby dalej móc, już na fest, budować dla siebie dyktaturę w Polsce.

 

Czy to wszystko podoba się wyznawcom PiS? Wierzę, że nie! Bo przecież Polacy nie mogą być aż tak głupi i krótkowzroczni.

 

wtorek, 8 listopada 2022

Las jesienną mgłą osnuty

Obrazki jesieni zawsze robią wrażenie. Mgielnej jesieni szczególnie. A takie akurat obrazki można uchwycić najczęściej wczesnym rankiem. Warto wtedy wybrać się do lasu. Korzyść podwójna. Bo i dla oczu, i dla płuc.

Jako że kocham naturę, często bywam w lesie i o każdej porze roku podziwiam jej piękno. Za każdym razem odkrywam w niej coś niezwykłego, coś, obok czego nie mogę przejść obojętnie. Tym razem podziwiałam obłoki mgły otulające leśne krajobrazy.



To nie tylko ciekawe widoki, ale także samo zdrowie. Wszak wędrując we mgle, wspaniale można się dotlenić. Wtedy nawet forsujący marsz nie męczy. Oddycha się lekko i przyjemnie.

A kiedy coś strasznego, wtopionego we mgłę stanie nagle na drodze, bo to się przecież zdarzyć może, wtedy jeszcze mocniej można się dotlenić... uciekając w te pędy, by jak najszybciej i jak najdalej znaleźć się od tego miejsca.

 


W zamglonym lesie napotkać można też i pokrzepiające elementy. Podnoszące na duchu. No może niekoniecznie tak do końca przez naturę stworzone, bo i człowiek w niektórych maczał swoje palce, ale najważniejsze, że mają naturalny i całkiem miły przekaz: — Uśmiechnij się, już za pół roku będzie wiosna!

 

 

Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"


sobota, 5 listopada 2022

Urodziny Marka i Jarka

 

Na Marka i Jarka wspólne urodziny,

Przyszło dużo gości z całej rodziny.

Każdy z nich w rękach piękny prezent trzyma,

Tylko przedszkolaków wciąż tu jeszcze nie ma.


Chłopcy już zaczęli martwić się tym trochę.

Rzucając na drogę swe spojrzenia płoche.

W końcu przycupnęli cichutko na schodkach...

Aż tu nagle dzieci wpadają w podskokach.


Szczęśliwi jubilaci gości zapraszają

I w mig wszystkich grzecznie przedstawiają.

Wtem przy altance rozbrzmiała muzyka...

Dzieci z dorosłymi tańczą już walczyka.


Och, jakże wesołe było to przyjęcie,

Jakby dobra wróżka rzuciła zaklęcie.

Nawet babcia i dziadziuś ochoczo tańczyli,

Aż wszyscy wokoło brawo gromko bili. 

 

Potem świeczki z tortu chłopcy wraz zdmuchnęli.

Też i o życzeniach sobie pomyśleli.

Sto lat! — się wokoło wciąż jeszcze rozlega...

Lecz ogród już pusty, na gości znów czeka.


piątek, 4 listopada 2022

Komu piedestał… komu?

 Ludzie mają jakąś dziwną manię stawiania innych na piedestale. Pół biedy, jak postawioną na piedestał osobą jest osoba już nieżyjąca. No bo z założenia o kimś, kto się już z tym łez padołem pożegnał, trzeba mówić dobrze… to niech już sobie na tym piedestale pośmiertnie postoi. Gorzej, jak wynoszoną osobą jest osoba żyjąca. Bo biada takiej, kiedy wynoszącym się nagle coś odwidzi i z piedestału ją bez pardonu strącą. W sumie to niezbyt miła sytuacja też i dla wynoszących. Bo jakże im dalej żyć z takim przeświadczeniem, że wyniesiona przez nich osoba coś przeskrobała, czymś im zawiniła i na piedestał ni jak nie zasługuje? Toż to dla nich istny szok. I zawód jak jasna cholera!

Wyniesiona osoba zaś czuje się tym bardziej niekomfortowo, jakby ją kto obił, gdyż spaść z tak nagła to wcale nie jest miło. Podobnie sponiewierana czuje się też i taka osoba, która się na piedestał nigdy sama nie pchała. Bo jak by nie patrzeć, spadanie w pewnym sensie jest dla niej też bolesne.

Nie inaczej dzieje się i w życiu towarzyskim. Niektórzy bardzo lubią otaczać się ludźmi stojącymi na piedestale. A jak w zasięgu ręki takich nie mają, to sami sobie znajdą kogoś i na piedestał wyniosą. A co?! Jest im to potrzebne do podbudowania własnego ego. I wcale ich to nie interesuje, czy ten ktoś, kogo na piedestał stawiają, sobie tego życzy, czy nie. Stawiają, i już!

Nieraz się zastanawiam, dlaczego tak się dzieje? Co ludźmi powoduje, że tak czynią? I już nawet nie chodzi mi o wynoszenie na piedestał jakiś bohaterów narodowych (za których w danym czasie akurat zostali uznani), bo to można jakoś zrozumieć, chodzi mi natomiast o stawianie na piedestał niektórych osób w normalnym życiu towarzyskim. No i dochodzę do wniosku, że to zwłaszcza ci lubują się w stawianiu innych na ten tzw. piedestał, którzy sami czują się niedowartościowani, a chcąc na siłę podnieść swoją wartość w oczach innych, chwalą się znajomościami z osobami wartościowymi — według ich mniemania. A te wartościowe osoby, co to sobie wydumali, koniecznie muszą stać na piedestale, i to najlepiej na jak najwyższym piedestale w hierarchii piedestałów. O kurcze, ale się zapiedestowałam… No nic, dumam dalej…

Wynoszeniem innych na piedestał trudzą się też i zarozumiali egoiści. Z czysto egoistycznych pobudek, by potem z zadartym nosem chlubić się przed światem, że kto jak to, ale oni to tylko z takimi na piedestale mają do czynienia. Niech se nikt nie myśli! Takie z nich ważniaki! Z takimi wyniesiony przez nich człek to ma dopiero przechlapane. Nie dość, że stoi na tym piedestale zniewolony i czuje się jak palant, to jeszcze, kiedy dojdzie do tego, że nagle okaże się całkiem normalnym człekiem, ze wszystkimi wadami człeka niewyniesionego, to wtedy nie ma zmiłuj dla niego. Żadnego! Zarozumiały egoista nigdy mu tego nie wybaczy, iż nagle okazał się niegodnym jego wyniesienia. Bo też egoiście trudno jest przełknąć taki zawód… Oj, bardzo trudno! No i wtedy taki wyniesiony człek-biedulka na złamanie karku, i to chybcikiem, sam musi spadać z piedestału.

Ależ mnie naszło dzisiaj z tym piedestałem. Pewnie dlatego, że w czasie wędrówki po lesie natknęłam się na bardzo fajny i jakże oryginalny piedestał... I tak się cały czas zastanawiam, kogo by na nim postawić? Szkoda by stał taki pusty.

Postawionemu ewentualnie na tymże piedestale, nieważne, czy z własnej woli, czy do stania przez kogoś z wyżej wymienionych względów zniewolonemu, gotowa jestem nawet skronie przyozdobić… No może nie liśćmi laurowymi, bo te akurat w kuchni potrzebują, ale wspaniałymi jesiennymi listkami, których w lesie teraz do wyboru, do koloru.

 


Prawda, że piękne są? Nooo… to komu piedestał… komu? Bo idę już do domu.


Z cyklu: „Pół żartem, pół serio”


czwartek, 3 listopada 2022

Listopadowa złota jesień

Takiej pięknej złotej jesieni w listopadzie rzadko można uświadczyć. Ja przynajmniej nie pamiętam, aby w ostatnich latach aż tak długo utrzymywała się taka wspaniała pogoda. Dzięki niej złota jesień ciągle jeszcze trwa. I trzeba przyznać, że pięknie trwa.

W ciągu dnia niemalże codziennie niebo tonie w błękicie i słoneczko pięknie świeci, ogrzewając nas przyjemnie. A kiedy się zdarzy pochmurny dzień, to słońce i tak co rusz przebija się przez chmurzyska.

Może w mieście piękno jesieni aż tak widoczne nie jest, ale za miastem to już oczu nie można oderwać od jej bajecznych kolorów. Serce rośnie, kiedy się widzi takie przepiękne obrazki. W pochmurne dni też mają swój urok.

W każdym razie można śmiało powiedzieć, że choć to już listopad, szaro-buro jeszcze nie było. 

 


Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"

 

środa, 2 listopada 2022

Wyznawcom PiS ku refleksji

 

Ciągle jeszcze chcecie, by mafia rządziła?

Co z Wami, Rodacy? Myśleć nie umiecie?

PiS niszczy Wam życie, odziera z godności...

To prawda najszczersza, wnet ją zrozumiecie. (?)

 

 

(Foto PAP Radek Pietruszka, Piotr Mołecki East News)


Szef „mafii” zawsze na pierwszym planie.

Tak było, tak jest... i tak pozostanie?


poniedziałek, 31 października 2022

Pamięci Tych, którzy odeszli do innego wymiaru…


Składam Hołd Wszystkim Zmarłym,

zwłaszcza Ukraińcom bestialsko zamordowanym przez potwora Putina.
 

 


Zapalam ogień pamięci i wsłuchuję się w ciszę. 


Kiedy rozmyślam o moich Bliskich i Znajomych, którzy gdzieś stamtąd... z drugiej strony tęczy patrzą na mnie, w tle sączy się muzyka Jeana Michela Jarre`a. Ona inspiruje moją wyobraźnię najbardziej. Oczami wyobraźni widzę wtedy Wszystkich... Są szczęśliwi. Machają do mnie rękoma... Kiedy się żegnamy, gdzieś w oddali słyszę inną muzykę.

 

 

Zawsze o tym pamiętam: „Czym Wy byliście, my jesteśmy, czym Wy jesteście, my będziemy”... Już o rok szybciej... Pokój Waszym Duszom.


The Sound of Silence


piątek, 28 października 2022

Halloween, zabawy w klimacie zaświatów i duchów

Zbliża się 31 października, Halloween. Tradycje tego święta dotarły do Polski pod koniec XX wieku i choć mają wielu przeciwników, z roku na rok stają się coraz bardziej popularne. Wszak to dzień zabawy pozwalającej nam na wesoło oswajać się z tym, co nieuniknione — ze śmiercią.

Radosnego więc Halloween! Życzenie to oczywiście nie dotyczy tych, których to święto brzydzi, obraża albo wkurza. Życzenie to skierowane jest do wszystkich tych, którzy mają poczucie humoru i lubią się bawić. A także obserwować jak się inni bawią. Zwłaszcza dzieci.

Tradycje święta Halloween wywodzą się z pogańskiego, celtyckiego obrządku sprzed 2,5 tys. lat zwanego: „All Hallow's Ele”, czyli Wigilią Wszystkich Świętych. Celtowie w czasie Samhain (przypadający właśnie na 31 października) odprawiali modły za zmarłych, by wspomóc ich w wędrówce przez zaświaty. Wierzyli, iż w noc z 31 października na 1 listopada duchy zmarłych schodzą na ziemię, aby odwiedzić swoich bliskich. Ta noc była dla nich wyjątkowo magiczna, ponieważ według ich wierzeń, wieczorem kończyło się lato i stary rok, a zima i nowy rok zaczynały się dopiero o świcie. Dwanaście nocnych godzin nie należało więc ani do lata, ani do zimy, były niczyje. I to właśnie w tych godzinach magicznej nocy dusze zmarłych odwiedzały swoich bliskich.

Pozostałością tych pradawnych wierzeń jest właśnie Halloween, którego prawdziwe tradycje ostały się zapewne jeszcze tylko w Irlandii. Tam też do dziś jest jednym z najważniejszych dni w roku.

We współczesnym Halloween trudno doszukać się elementów mistycznych. Halloween to przede wszystkim zabawa.

Obchodzone jest hucznie w Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii. Ale przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, i to za przyczyną irlandzkich osadników właśnie, którzy te tradycje w XIX wieku przywieźli tam ze sobą, osiedlając się licznie.

W ostatnich latach Halloween to przede wszystkim zwyczaj związany z maskaradą odnoszącą się do święta zmarłych. Popularnym zwyczajem jest przebieranie się za duchy, upiory, czarownice, wampiry, diabły. Im straszniejsza postać, tym lepiej… tym bardziej cool! Tak przebrane dzieci chodzą po domach sąsiadów, i pukając do drzwi, wołają: — „Trick-or-treating!” (ang. cukierek albo psikus!). Psikusem tym jest jakaś psota, którą dzieci robią właścicielowi, jeśli ten zlekceważy je i nie da "zapłaty". Ludzie, którzy mają w sąsiedztwie dzieci, a także, co najważniejsze, poczucie humoru, przygotowują się do Halloween i już wcześniej zaopatrują się w słodycze… I wszyscy się przy tym bardzo dobrze bawią.

W Niemczech, w niektórych landach, Halloween jest także bardzo popularny. Dzieci w upiornych przebraniach wędrują od domu do domu, i pukając do drzwi, wołają: —„Süß oder sauer?!“ — (niem. słodkie albo kwaśne?!).

Odwiedzany przez dzieci dom musi być jednak udekorowany halloweenowymi ozdobami. Jeśli nie jest, dzieci omijają go. Taką znamienną dekoracją halloweenową, i zarazem nieodłącznym symbolem tego święta jest wydrążona dynia z otworami w kształcie twarzy ze świecą w środku.

 

 


W Polsce, jak już wspominałam, Halloween pojawiło się w latach 90. I choć nadal budzi wiele kontrowersji, zwłaszcza wśród księży, z roku na rok rozpowszechnia się coraz bardziej. Dzieje się tak pewnie dlatego, iż pozwala ludziom do tematyki przemijania i śmierci podejść w luźniejszy sposób. Ba, nawet się pobawić wesoło i radośnie. A dzieci z kolei, dzięki tej zabawie, choć upiornej nieco, to jednak przez nie uwielbianej, oprócz słodyczy, jakie zdobywają w tym dniu od sąsiadów, wołając: — "Cukierek albo psikus!", zdobywają coś jeszcze. Zdobywają pewną wiedzę. Uczą się pokonywać różne swoje codzienne lęki. Także lęk przed śmiercią.

Ludzie od zawsze fascynują się tym, co nieznane, a że Halloween tworzy taki tajemniczy właśnie klimat, w którym nieodłącznym elementem są duchy i różnego typu zjawy paranormalne — zwolenników mu przybywa. Zwłaszcza młodych.

Jak widać, w dzisiejszym trudnym świecie każda okazja do zabawy jest dobra. Jeśli oczywiście działa na człowieka pozytywnie. A zwłaszcza, kiedy dzieciom przynosi dużo radości. Miejmy tylko nadzieję, że zacni Celtowie, gdzieś tam w zaświatach, nie obrażają się, że ich obrządek ku czci boga śmierci — Samhaina, dzisiaj tak wygląda i że aż tak bardzo został skomercjalizowany.

We współczesnym Halloween, jak już też wspominałam, trudno doszukać się elementów mistycznych. Halloween to przede wszystkim zabawa... Bawmy się więc, kto może i kto chce. A ci, co nie chcą — niech się odfandzolą (że się tak kolokwialnie wyrażę) od tych, co chcą... I tyle!

Myślę, że w obecnym zwariowanym, mało zabawowym świecie, kiedy tak mało mamy powodów do radości, tym bardziej powinniśmy się starać wykorzystywać każdą okazję, by choć na chwilę oderwać się od ponurej rzeczywistości (inflacji, drożyzny putinowskiej wojny... etc.) i od wiecznie skrzywionych i zrzędliwych ponuraków. Nasze zdrowie psychiczne nam za to podziękuje.


środa, 26 października 2022

Wywody na temat młodzieży. List do koleżanki z lat młodzieńczych

Tak, Marysiu, masz rację. Też tak uważam, iż mieliśmy lepiej niż dzisiejsza młodzież. Więcej w nas było radości i chęci do życia. Więcej nas cieszyło, mniej smuciło. Nie było w nas tyle znudzenia, tyle frustracji, tyle depresji, tyle brutalności, tyle agresji. Drobniutkie nawet rzeczy, jakie udawało nam się zdobyć, albo zrobić samemu, dawały nam tak wiele satysfakcji, że do dziś dnia je pamiętamy.

Dzisiejsza młodzież w większości nastawiona jest głównie na konsumpcję. Wszystko ma już gotowe, tylko kupić. Nie wie, co to znaczy i jaka to radość samemu sobie stworzyć jakąś rzecz. Dlatego też szybko się nudzi kupionymi rzeczami. Nie ma dla nich zbyt wiele szacunku. Pozbywa się ich bez żalu. W konsekwencji nie wie, co to są malutkie radości, które jakże potrzebne są w życiu, aby pobudzać do działania, stymulować wyobraźnię, wrażliwość... A przecież, im ich więcej, tym w przyszłości bogatsze dorosłe życie.

 

(Przed maturą – wagary nad Odrą)

Tak jak mówisz, Marysiu, przykładem naszych drobnych radości była chociażby ta uszyta przeze mnie czapka-leninówka z czerwonego pluszu, którą na tym zdjęciu (z naszych wagarów w klasie maturalnej) ma Paweł na głowie. Zresztą, wszyscy po kolei ją nosiliście. Aż w końcu mi ją jakiś chuligan zerwał z głowy i zwiał z nią w siną dal... Cham jeden! Było to na dworcu, kiedy po powrocie ze szkoły wysiadaliśmy z pociągu. Pamiętasz? Potem uszyłam sobie drugą. Tę już pilnowaliśmy wszyscy. Wszędzie. :D

Wiele radości sprawiła mi też ta zielona kurtka pikowana z pagonami, którą mam na sobie, a którą ze starego ortalionowego płaszcza mojej mamy sobie przeszyłam. Są to rzeczy, które do dziś dnia wspominam, bo tyle radości mi dały. A to w życiu bardzo ważne, aby mieć jak najwięcej fajnych wspomnień. 

Wspomnienia z lat młodości to elementarne składowe naszego dorosłego życia. I im ich więcej, tym więcej też mamy siły do życia. Bo też takie wspomnienia pozytywnie działają na obszary naszej psychiki. A czyż nasze zdrowie fizyczne nie jest związane z naszą kondycją psychiczną? Jest, i to bardzo mocno.

Kiedyś u Hani na blogu przeczytałam komentarz jakiegoś pana, który nazwał nasze lata młodości szarymi. Bardzo mi się spodobała odpowiedź Hani na ten jego komentarz… Czekaj, zaraz ją zacytuję… O, mam:

— „Dla nas te lata wcale nie były szare (prawda, że innych nie znaliśmy), tylko szalone, pełne marzeń, wariackich pomysłów, radości i nieprawdopodobnych zdarzeń :))) Dla mnie to czarno-białe zdjęcie jest kolorowe od wspomnień!!! :D”.

Czyż nie mądrze mu odpowiedziała? Podziękowałam wtedy Hani, że tak wspaniale broni naszych czasów. Bo to też jest prawdą, że takie one dla nas były. A jakie są elementy życia dzisiejszej młodzieży? Oprócz tych, które wymieniłam wyżej, w dużej mierze rzucają się w oczy: gniew, izolacja, samotność, depresja… Obecnie nawet w piosenkach młodzi dużo wyśpiewują o takich negatywnych uczuciach, o pesymistycznym stanie ducha... I niestety uczucia te coraz częściej stają się motorem ich działania, jakiego na co dzień doświadczamy wszyscy.

Czasami się zastanawiam, czy takie wychwalanie swoich młodzieńczych lat, a krytykowanie obecnej młodzieży nie jest już oznaką starzenia się? Bo jak świat światem, starsi zawsze krytykują młodzież. Być może i tak jest… Jednego jednak jestem pewna, a mianowicie tego, że każde następne pokolenie młodzieży ma życie o wiele uboższe, i to pod każdym względem. Oprócz dóbr materialnych oczywiście.

A dlaczego tak jest? Kto odpowiada za taki stan rzeczy na tym świecie? My dorośli oczywiście. Niestety! A właściwie pewna część dorosłych, która zaślepiona pieniądzem prze w pogoni za nim i nie zważa na nic ani na nikogo.

O rany, ale mnie wzięło na wywody… Ale to Ty, Marysiu, tym swoim ostatnim listem mnie do nich sprowokowałaś. ;D

Ale... ale jakby co, niechaj dzisiejsza młodzież mi wybaczy tę krytykę! I niech mi uwierzy, że za parę lat, które zlecą im tak szybko jak z bicza trzasł (niestety!), będzie tak samo krytykować współczesną jej młodzież. Takie to już jest to nasze życie na tym łez padole. :)

No to na razie, Marysiu. Pozdrawiam i ściskam mocno, Halszka


Z cyklu: „Teksty epistolarne”


poniedziałek, 24 października 2022

Jak żegnaliśmy Polską Złotą Jesień

Czas szybko leci. Kończy się złota jesień i zbliża się szarobura. Ale dopiero się zbliża. Nie ma co o niej zbytnio rozmyślać, bo i tak przyjdzie. Czy nam się to podoba, czy nie. Warto natomiast wykorzystywać każdy ciepły jeszcze dzień i jak najdłużej przebywać na dworze. To nic, że już coraz szybciej robi się ciemno... Mówi się, że: im ciemniej, tym przyjemniej. Tak jest wielu przypadkach. Przy ognisku szczególnie.

Właśnie przy ognisku zrobiliśmy sobie rodzinne pożegnanie Złotej Polskiej Jesieni. Bo my taką „polską” tutaj zawsze mamy. Ale najpierw było wspólne grillowanie. Wszak przyjemność dla podniebienia to rzecz podstawowa.

Piekliśmy na ruszcie różne mięsiwa, kiełbaski, szaszłyki, ryby, warzywa... i zajadaliśmy się tymi pysznościami. Dyżurnym szefem grilla był zięć, zadeklarowany wegetarianin. Tak jak i moja córka. Może to i dziwne, ale co się nie robi dla reszty rodzinki, która może za mięsem nie przepada, ale je raz od czasu jednak je.

Potem już wszyscy razem piekliśmy na deser najpierw kukurydzę, a na koniec mushrooms. To są takie słodkie grzybki, które pod wpływem wysokiej temperatury pęcznieją i stają się bardzo puszyste... Pychota! Smakują naprawdę wybornie.

Wnuczkom smakowały najbardziej ze wszystkich potraw serwowanych w ogrodzie przez starszyznę. Mnie zresztą też. Ostatnio jakoś bardzo za słodkościami jestem. A nie byłam. Długie lata nie byłam. Tylko jako dziecko je lubiłam. Pewnie smaki z dzieciństwa powracają na starość... O pardon!... w starszym wieku... Nie, też nie tak... Aha, w dojrzałym wieku. No, tak brzmi o wiele lepiej.

Jak już brzuchy napełniliśmy do granic możliwości, przyszedł czas na ognisko. Normalne ognisko... z pogawędką.

Najpierw z dzieciakami pogawędziliśmy trochę, a potem, kiedy one zajęły się już sobą, to i my, cała nasza starszyzna zajęła się sobą, planując między innymi w najbliższych dniach wspólną wędrówkę po co raz to mniej złoto-jesiennych górach i lasach.

 

 

Magia ogniska czyni cuda...

Przy ognisku nigdy nie dopada nuda.
Przy ognisku na gawędę przychodzi ochota,
Zwłaszcza po obaleniu flaszki Mamrota.😉😀


Z cyklu: "Opowieści o poważnej i żartobliwej treści"