Kaczyński bredzi jak nawiedzony,
swoim wyznawcom wciska ciemnotę.
Jeździ po Tusku przez swe kompleksy,
a opozycję ma za hołotę.
Sam się uważa za wodza Polski,
wielkiego patriotę i katolika.
Jest jednak tchórzem, co mocno ukrywa,
zwykłego życia też przez to unika.
Jest oderwany od rzeczywistości,
wszędzie go wożą, robią zakupy.
Chronią go zawsze kordony policji,
choć na spotkaniach te same grupy.
Strasznie się boi polskiego narodu,
lecz wciąż go dzieli, wpaja nienawiść.
Wysiudać Tuska wciąż mu się marzy,
bo zżera go zazdrość i ostra zawiść.
Wodza kariera jednak się kończy...
Szczęściem dla Polski i wszystkich Polaków.
Nadchodzi już czas, by kraj oczyścić
z pisowskiej mafii i podłych buraków.
Jeśli wierzysz w Boga, czym się afiszujesz,