Trudno się z tegorocznym latem pożegnać. Było wyjątkowo piękne. Słoneczne, ciepłe. Czasami wręcz upalne. Jak na prawdziwe lato przystało. Choć i czasem pokazało nam swoją gwałtowność i gniew, dając nam tym samym do zrozumienia, że musimy wreszcie zadbać o naszą planetę, o klimat.
Trudno się z latem pożegnać także z prozaicznego całkiem powodu. Za oknem, na łonie natury ciągle się je jeszcze widzi i czuje. Ciągle w ciągu dnia jest ciepło, ciągle zieleń dookoła, ciągle ptaszki śpiewają... No to jak tu się z nim pożegnać. To nic, że jesień się już wczoraj zameldowała... To nic!
Obyśmy się mogli z nim żegnać jeszcze przez wiele dni, jak najdłużej, zanim przeniesie swoje piękno do innych krain. Zanim całkiem ustąpi miejsca jesieni... Bo w końcu musi. Takie jest niestety prawo Matki Natury i jej koleje.
A oto mój stary wiersz na pożegnanie lata. Lubię do niego wracać. Jak co roku o tej porze:
Pożegnanie lata
Ech, ty lato ukochane,
Już
pożegnać ciebie czas...
Trudno jest mi w to uwierzyć,
Wszak
zielony jest wciąż las.
Kwiatki kwitną wciąż na łąkach,
Ptaszków śpiewy słychać jeszcze,Lato, lato, jesteś jeszcze?!
Wiem, że płonna to nadzieja,
Bo ty w świat już wyruszyłeś...Lato, lato, jesteś jeszcze?!
Lecz pożegnałeś nas pięknie,
Barwnie, pachnąco, słonecznie.Lato, lato, jesteś jeszcze?!...
Cisza... brak twej odpowiedzi.
Znaczy nadziei już żadnej!