Są drzewa, obok których nie można przejść obojętnie, tak zachwycają i zadziwiają jednocześnie. Jedne pięknem, inne dziwacznością. A jeszcze inne, i jednym i drugim. Zwłaszcza ich pnie potrafią niekiedy swoim wyglądem wprawić w osłupienie.
Mam na myśli nie tylko te pnie stworzone przez naturę, ale i te, do których rękę przyłożył człowiek. I zdrowych drzew, i martwych, na których ząb czasu przy pomocy działań atmosferycznych odcisnął swoje piętno. Lubię przyglądać się pniom. W każdym widzę coś, co pobudza moją wyobraźnię. A że mam ją bogatą, to nawet nie będę zdradzać — co. ;)
Każdy, kto ma wyobraźnię, widzi w pniach coś innego. Czym innym go zachwycają, czym innym zadziwiają… I o to właśnie chodzi. Przyroda jest piękna, bardzo tajemnicza i inspirująca.
Koło
tego pnia muszę się jednak na moment zatrzymać i zdradzić, że
tak oto potraktował go piorun. OK, już milknę... niech wyobraźnia
działa dalej.
Nawet pies nie może przejść obojętnie obok takich dziwadeł. Obwąchuje pień z każdej strony i wcale go nie znakuje... A to coś znaczy.
A nie mówiłam, że pnie działają na wyobraźnię? Ba, inspirują wręcz i pobudzają do pewnego działania... Nieważne, czy ono mądre się innym wydaje, czy też nie, ważne, by nam samym przyjemność sprawiało i bawiło. Matka natura lubi radosnych ludzi. Za smutasami nie przepada. ;)
Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"