sobota, 14 sierpnia 2021

Wspomnienia znad Lago di Caldonazzo - malowniczego jeziora w Dolomitach

 Lago di Caldonazzo jest największym jeziorem w regionie Trentino (płn. Włochy). Leży w niezwykłej krainie pełnej kontrastów. Otoczone Dolomitami tworzy piękne, zadziwiające różnorodnością pejzaże. Stosunkowo jest niewielkim jeziorem. Jego powierzchnia wynosi 5,62 km². Leży na wysokości 430 m n.p.m. w najcieplejszej części płn. Włoch. Temperatura wody latem oscyluje w granicach 20-25 stopni C.

 


Nad Caldonazzo znajduje się wiele dobrze zagospodarowanych i utrzymanych kąpielisk. Jest wymarzonym miejscem dla wodniaków. Nazywane jest często stadionem, gdyż można na nim uprawiać niemalże wszystkie sporty wodne. Jest jedynym jeziorem w regionie Trentino, gdzie można jeździć na nartach wodnych. Jest tam wiele klubów sportów wodnych, w których można uprawiać: żeglarstwo, kajakarstwo i windsurfing. W klubach tych od wiosny do jesieni prowadzone są kursy i szkolenia dla zaawansowanych i początkujących żeglarzy, także dla niepełnosprawnych. Można tam również wypożyczyć indywidualnie wszelkiego rodzaju sprzęt wodny.

Dookoła jeziora znajdują się hotele, domy do wynajęcia, także pojedyncze pokoje i wiele kampingów. Godnym polecenia jest kamping San Cristoforo, który znajduje się 50 m od jeziora. To niewielki, ale uroczy kemping. Można tam odpocząć i zrelaksować się w przyjaznej atmosferze. W pobliżu znajduje się miejscowość o tej samej nazwie.

Ważne dla miłośników psów: na terenie kempingu mogą przebywać psy. Także nad jeziorem są wydzielone plaże, z których można korzystać wraz z psami.

Wzdłuż brzegu jeziora biegnie trasa spacerowa i rowerowa. Można tam spacerować do woli, albo pojeździć na rowerach. Rowery można wypożyczyć na kampingu.

Jezioro jest także dużą atrakcją dla wędkarzy. Żyje w nim wiele gatunków ryb, m.in. pstrągi, okonie szczupaki, węgorze.

 

Bella Italia... Lago di Caldonazzo invitano!

 










 

Nad jeziorem Coldonazzo po raz pierwszy byłam w 2012 roku, cztery dni po kolejnym (w ciągu 9 dni) trzęsieniu ziemi w regionie Emilia-Romania, czyli 150 km bardziej na północ od epicentrum w Modenie. Przyznam szczerze, że jadąc tam, miałam pewne obawy. Raz, że to też strefa sejsmiczna i sejsmolodzy zapowiadali, iż jest to dopiero początek wstrząsów, będą kolejne i silniejsze. A dwa, że już kilkukrotnie przeżyłam trzęsienie ziemi w Niemczech (tyle że dużo słabsze) i mam w pamięci to nieprzyjemne przeżycie. To coś strasznego, ziemia ucieka spod nóg i ten potworny huk… jakby z czeluści piekielnych.

Na szczęście było spokojnie przez cały mój tam pobyt. Tylko w pierwszą noc odczuwalne były lekkie drgania ziemi. Wczasowicze, którzy byli na terenie kampingu w dniu trzęsienia ziemi (29 maja) opowiadali, że to co przeżyli o godz. 9:00 rano przy śniadaniu było okropne. Ze stołów pospadało im wszystko, co na nich stało. Wielu wystraszonych natychmiast zaczęło pakować swoje rzeczy w drogę powrotną. Wielu jednak zostało.