sobota, 1 grudnia 2018

Mierz siły na zamiary

Wiele jest prawdy w tym powiedzeniu (poch. z "Pieśni Filaretów" A. Mickiewicza). Siły na zamiary trzeba mierzyć, póki nie jest jeszcze za późno. Póki nie doszło do jakiejś tragedii. Póki nie przeliczymy się ze swoimi siłami... i nic już się dla nas liczyć nie będzie, oprócz zdrowia, które straciliśmy.

Niedawno spotkałam w mieście znajomą Serbkę. Niestety, smutna sprawa, spotkałam ją na wózku inwalidzkim. Kiedy ją zobaczyłam, własnym oczom nie mogłam uwierzyć. Byłam przerażona jej sytuacją.

Jeszcze latem widziałam ją w pełni sił. Opowiadała mi wtedy, że kończą budowę domu w Serbii. Że pracują z mężem niemalże na dwóch etatach, żeby jak najszybciej spłacić dom, który mają tutaj, w Niemczech, i jeszcze wybudować drugi dom w Serbii, dla córki. Za każdym razem, kiedy ją spotykałam, opowiadała tylko o swoich domach i różnych tam dobrach, w jakie domy te wyposażali. Wsłuchiwałam się w jej słowa, ale za nic nie mogłam zrozumieć, po co im tyle domów. Czy to warto tak szaleć i tracić zdrowie, pracując bez wytchnienia? Jasne, że posiadanie własnych domów to dobra rzecz... Ale takim kosztem?! Trudno takich ludzi zrozumieć. A takich, co to gonią za dobrami materialnymi — różnego typu — jest niestety bardzo dużo. Oni pewnie zapominają, niektórzy może nawet nie wiedzą, iż w życiu są jeszcze inne wartości, o wiele ważniejsze, niż mieć, posiadać, znaczyć wiele... Rany, co to w ogóle za życie! Współczuję takim ludziom.

Do nich niestety nic nie dociera. Zachłanność przysłania im oczy, zabija zdolność rozsądnego myślenia. Są zakodowani na posiadanie jak najwięcej dóbr materialnych... I tyle! Pędzą, gnają, pracują ponad siły, niektórzy nawet rozpychają się łokciami, aby tylko jak najwięcej posiąść i mieć się czym chwalić przed innymi, wzbudzać ich zazdrość.

Głupota do entej potęgi. Tak uważam. Ale z drugiej strony, żal mi takich ludzi. Bo oto nagle w ich życiu przychodzi taki dzień, kiedy ich wycieńczony organizm wystawia im rachunek. Tak, jak to się zdarzyło mojej znajomej. Wylew krwi do mózgu, paraliż nóg, długa rehabilitacja, bez gwarancji powodzenia. I tak miała szczęście, jak mi sama mówiła, że ją odratowali, ponieważ jej stan był krytyczny. Czy te wszystkie jej domy cieszą ją teraz? Śmiem wątpić!... Ale o to z pewnością pytać jej nigdy nie będę.

(obrazek z Internetu)

I czy to jest sens, gnać tak za dobrami materialnymi? Tego typu nieszczęście, jakie spotkało moją znajomą, przytrafia się najczęściej właśnie tym osobom, które w swoim życiu dobra materialne przedkładają ponad wszystkie inne wartości. Które przez całe życie szargają swoje zdrowie w pogoni za mamoną, za coraz to nowymi dobrami. Osobom, które — w dążeniu do szczęścia — nad dobra materialne przedkładają dobra duchowe, tragedie takie zdarzają się o wiele rzadziej. Takie osoby potrafią też być w życiu o wiele bardziej szczęśliwe. Wiem, bo sama do takich osób należę.