piątek, 6 grudnia 2024

Nordic Walking z niespodziewanymi przeszkodami

Drwale mnie tym razem w lesie zawiedli i w takie oto jak na załączonym poniżej obrazku maliny wpuścili:



Trudno, wzięłam to na klatę, bo cofać się za czorta nie lubię i jakoś sforsowałam to ogromne drzewo, a potem jeszcze dwa podobne tak samo leżące na poprzek dróżki leśnej. Istne zawalidrogi. Łatwo nie było, ale dałam radę.

Dlaczego taka przygoda mnie spotkała? Ano dlatego, że drwale, udając się na śniadanie do swojego wozu Drzymały (w warunkach polskich — "Drzymały"), zapomnieli zablokować drogę takim oto transparentem o zagrożeniu spadających drzew i zakazie przejścia:



Kiedy już pokonałam wszystkie leżące drzewa (biedulki, zawsze mi żal ściętych drzew), po jakichś 500 m patrzę, i widzę czterech drwali z wystraszonymi minami biegnących w moim kierunku. Najpierw jeden przez drugiego dopytywali się, czy mi się nic nie stało, i kiedy z uśmiechem odpowiedziałam im, że na szczęście nic, zaczęli się nieśmiało uśmiechać i mocno mnie przepraszać. Też jeden przez drugiego.

W końcu pośmialiśmy się wszyscy razem, opowiadając sobie o swoich pierwszych wrażeniach tej przygody. Ja o tym, jak pokonywałam przeszkody, a oni o tym, jak się poczuli, kiedy się zorientowali, że zapomnieli zablokować drogę.

Na odchodnym pożyczyli mi jeszcze dużo zdrowia i dalej tak dobrej sprawności fizycznej... (no czy niemiło 😉 z ich strony?), po czym z uśmiechem ruszyliśmy każdy w swoją stronę.