Aż mnie korci, żeby powiedzieć: — A nie mówiłam, pisząc 16 marca br. w felietonie pt. "Tak czy siak, masz pan przechlane, panie Ziobro", że od początku nie wierzę w aż tak ciężką chorobę Ziobry i mam odwagę to głośno powiedzieć. I że gdyby mnie moja intuicja zawiodła, mocno uderzę się w pierś i go przeproszę. No bo wyszło jednak na to, że mnie nie zawiodła i nie muszę go przepraszać.
Wczoraj, najpierw urządził teatr i z dwudziestominutowym spóźnieniem (zaplanowanym oczywiście, by mieć efektowne, z pompą entrée), wkroczył dumny jak paw na Komisję Regulaminową, Spraw Poselskich i Immunitetowych, gdzie po chwili dał popis buty, chamstwa, nienawiści i oszczerstw przy siarczystych oklaskach i radosnych okrzykach swoich tak samo butnych, chamskich i zakłamanych popleczników.
Podobnie było dzień wcześniej na zorganizowanej przez niego konferencji prasowej przed Kancelarią Premiera Tuska, na której kilkukrotnie nazywał go przestępcą.
Tak że, jak wyraźnie widać, po jego chorobie nie ma już śladu, ani w jego wyglądzie, ani w zachowaniu. Znów jak wcześniej kroczy dumny jak szeryf z ironicznym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.
Aż dziw bierze, że po niby tak ciężkiej nowotworowej, rozległej chorobie, po licznych operacjach (jak to na platformie X sam przedstawiał na drastycznych zdjęciach i filmikach, szokując i zniesmaczając opinię publiczną) tak szybko ozdrowiał.
Warto w tym miejscu wspomnieć, co dowiedli dziennikarze śledczy, że te jego "dowody ciężkiej choroby" pochodziły z marca, a on je opublikował w połowie października. Pewnie miał nadzieję, że tym fortelem zrobi z siebie męczennika i uda mu się omamić społeczeństwo, a tym samym odsunąć od siebie widmo przesłuchań przed Komisją Śledczą ds. Pegasusa.
Gdy ten fortel jednak nie zażarł, w sukurs ruszył mu Kaczyński z Trybunałem Przyłębskiej i wymyślili nielegalność powstania rzeczonej Komisji... Taka to sytuacja. Od tej pory Ziobro uważa, że ma drugi powód, aby, że się tak kolokwialnie wyrażę, olać Komisję.
Ze strachu przed odpowiedzialnością i wiszącym nad nim mieczem Damoklesa, długo się krygował, ale kiedy pomiarkował, że nie ma już szans na dłuższe ukrywanie się przed policją i odebraniem wezwania na Komisję, zrozumiał, że jedyną szansą na wyjście z tej matni, do jakiej się sam zapędził, lepiej będzie się ujawnić, jako ten wszechmocny szeryf Ziobro i obronić się bezpardonowym, acz kłamliwym atakiem. Czy mu się uda? Jeśli tak, Polacy rządowi Tuska nigdy tego nie wybaczą.
Zdjęcie z TVN24 LANDSCAPE_480