czwartek, 29 września 2022

Demokracja po polsku

Polacy lubią rozprawiać o demokracji, o wolności, o prawach, rzadko jednak o obowiązkach z demokracji wynikających. W Internecie szczególnie jest to zauważalne. Z wieloma opiniami się zgadzam, z wieloma nie. Niektóre mnie rażą. Niektóre wręcz brzydzą. Zwłaszcza, kiedy mowa o wolności słowa.

I choćby nie wiem jak, ci chwalący obecną demokrację według PiS głosili swoje racje, to jednak nie zagłuszą ludzi o odmiennym zdaniu. Bo dlaczego akurat teraz, za rządów tej partii, jest tyle nienawiści dookoła, tyle zawiści, tyle chamstwa, tyle arogancji, tyle agresji?

Zauważam też, że wiele jest osób, które ciągle wyrażają swoją tęsknotę za latami 60., 70. i 80. ubiegłego wieku. Czyżby tęsknili za komuną?

Socjolodzy twierdzą, że ta nostalgia bierze się stąd, iż ludzie uwielbiają wspominać swoją młodość i tak naprawdę to tęsknią tylko za młodością, która przypadała akurat na okres komuny. Oczywiście, wiele w tym prawdy. Ale niech mi nikt nie mówi, że ludzie wtedy nie byli lepsi. Byli biedniejsi, to fakt, ale dla siebie mieli szacunek. Na pewno byli też bardziej zdyscyplinowani, mieli wyższe morale... I co tu dużo gadać, byli szczęśliwsi.

Czy to zasługa komuny? Na pewno nie. Tacy po prostu byli wtedy ludzie. Lepsi. Zwłaszcza młodzież była lepsza. Dlaczego? Ano dlatego, że w życie wprowadzana była przez dorosłych dotkniętych piętnem wojny. Wyniszczonych przez wojnę. Brzmi to paradoksalnie, ale to prawda! Dorośli wtedy ponad wszystko pragnęli godnie żyć, przekazywali więc młodym pozytywne wartości, dawali sobą właściwy przykład. Czego efektem było to, że młodzi starszych bardziej szanowali, wielu z nich obdarzali uznaniem, autorytetem. A jak jest dzisiaj? Jaki przykład dają dorośli? Czego młodych uczą?

W dzisiejszych czasach dorośli niestety niewiele dobrego potrafią młodych nauczyć. Albo nie chcą. W wielu przypadkach rodzice, zasłaniając się brakiem czasu, wolą podsuwać swoim dzieciom materialne osiągnięcia współczesnej cywilizacji, jak: telefony komórkowe, komputery, internet, a sami zajmować się sobą... i wyścigami szczurów. Albo, co gorsza, zapijaczeni „leżą odłogiem”, że się tak wyrażę, i za swoje nałogi i niedołęstwo życiowe winią wszystkich innych, byle nie siebie. Często zrzucają je też na karb ubóstwa, za które z kolei obwiniają państwo.

Kto się dzisiaj tak naprawdę młodymi przejmuje? Kto ich dzisiaj wychowuje? Kto ich wspiera? Kto im daje poczucie bezpieczeństwa? W większości ulica... i internet.

Nie ma idealnego ustroju, to fakt, jednak nikt do tej pory lepszego nie wymyślił. Tak po prawdzie, to nie ustrój jest winny temu, kiedy źle się dzieje w narodzie, a człowiek... dorosły człowiek. Dokładniej pisałam o tym przed laty w swoim felietonie pt. „Dorośli dzieciom”. Ciągle jest aktualny. Niestety.

Demokracja, jak na razie, jest najlepszą formą ustrojową, jaką mamy na świecie (ma swój początek w starożytnej Grecji). Co nie znaczy, że nie można mieć do niej zastrzeżeń.  

 

 

Jeśli zaś chodzi o polską demokrację, to myślę, że wtedy dopiero będzie w Polsce lepiej, kiedy już wymrą wszystkie komunistyczne i nawet postkomunistyczne dinozaury. Bo jak na razie, jest ona tak koślawa, że większość ludzi zamiast lepiej się w niej czuć, czuje się gorzej... i ma gorzej. Oprócz nuworyszy oczywiście i wszystkich pisowców u żłobu.

Potrzebna jest przede wszystkim rewolucja kulturowa. Polacy przede wszystkim muszą się wyzbyć chamstwa i nienawiści, i wszystkiego tego, co tymi niechlubnymi odczuciami jest związane. Muszą się nauczyć wewnętrznej dyscypliny. A zewnętrzną po prostu przestrzegać. Bez dyscypliny wolny człowiek podatny jest na demoralizację.

Wolność słowa nie polega na bezkarnym, chamskim, wulgarnym opluwaniu wszystkich i wszystkiego dookoła. W ostatnich latach chamstwo w Polsce rozpleniło się potwornie, i to właśnie w tych latach przypadających na demokrację. Jestem bardzo zniesmaczona wulgarnością, zwłaszcza wśród młodzieży. Niedobrze mi się robi, kiedy przyjdzie mi się z nią zetknąć. Kiedyś młodzież nie była taka impertynencka. Nie w takim wymiarze. I czyja to wina? Dorosłych, tylko i wyłącznie. Wszak to dorośli stworzyli młodym taką rzeczywistość.

Demokracja nie polega na tym, żeby mieć, posiadać, znaczyć wiele. Żeby bez pardonu rozpychać się łokciami w realizacji swoich coraz bardziej zachłannych potrzeb.

Ludzie, którzy nie przywiązują zbytniej wagi do dóbr materialnych, którzy lubią mieć tylko to, co im najbardziej do codziennego życia potrzebne, są szczęśliwsi.

Przyznam, że ja tak mam, więc coś na ten temat wiem. Natomiast na ludziach bardzo się zawiodłam. W młodości całym sercem byłam otwarta na świat, na wszystkich ludzi. Niestety, w wielu przypadkach na dobre mi to nie wyszło.

Obecnie, w tych jakże niebezpiecznych czasach, pełnych nienawiści i agresji, coraz częściej podzielam słowa G.B. Shaw`a: — „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta”... Bo:  

 

Kiedy byłam jeszcze młoda,

wierzyłem w idee i autorytety...
Dziś autorytety jak świece przygasły;
z idei zostały same tylko bzdety.

 

Kiedy byłam jeszcze młoda,

wierzyłem w prawo i sprawiedliwość...
Dziś niestety dla mnie znaczą tyle,
co bezprawie i... upierdliwość.

 

Kiedy byłam jeszcze młoda,

wierzyłem w dobro całego świata...
Dziś niestety już nie wierzę,
skoro nadal brat zabija brata.

 

Kiedy byłam jeszcze młoda,

wierzyłem w przyzwoitych ludzi...
Dziś niestety wielu z nich
lęk i odrazę we mnie budzi.

***

Od kiedy przestałam być młoda,

dręczy mnie Shaw`a myśl przeklęta:
Im bardziej poznaję ludzi,
tym bardziej kocham zwierzęta”.