Ból. Wielki ból. Kibice piłki nożnej strasznie zawiedzeni. Sprawdziły się przepowiednie wielu z nich — co do osoby selekcjonera.
W tym bolesnym miejscu pozwolę sobie zacytować Macieja Kmitę (dziennikarz WP SportoweFakty): "Michniewicz jest wierny starej piłkarskiej prawdzie, że zespół buduje się od defensywy. Zawsze chwalił się, że gra obronna to jego konik. Że nic nie pozostawia przypadkowi. Że jego zawodnicy mają wszystko rozpisane na nuty. Niestety, mecze reprezentacji na razie tego nie potwierdzają. Wręcz przeciwnie, obnażyły obecnego selekcjonera"... Chwalipiętę.
I pomyśleć, że Zbigniew Boniek tuż przed tymże meczem Belgia-Polska pokusił się o wytypowanie wyniku starcia, mówiąc, że jego zdaniem "Biało-Czerwoni" nie tylko wygrają, ale też rozgromią rywali... Aha! Ręce opadają... i nie tylko.
Myślę, że moja satyra z 31.01.br., czyli z dnia wyboru Czesława Michniewicza na nowego selekcjonera reprezentacji Polski (po nieszczęsnym Paulo Sousa) nadal jest aktualna i adekwatna w odniesieniu do tego właśnie trenera:
Czy trener piłkarzy może być otyły*?
Sport profesjonalny nie trawi otyłych.
Wszak przykład niestety zawsze idzie z góry.
* otyły — nie tylko w pełnym tego słowa znaczeniu, ale i dużo szerszym, domyślnym, dot. przeszłości podkreślonej grubą linią.