Wszyscy wodzowie, bez względu na pochodzenie i narodowość, mają podobne cechy charakteru i osobowości. Nie inaczej jest z naszym rodzimym wodzem.
Nasz wódz Kaczyński, tak jak i cała reszta różnej maści wodzów, jest wielkim megalomanem o niezwykle narcystycznej osobowości. Nieszczęśliwie jednak dla niego, cierpi też i na wiele kompleksów. Zwłaszcza na punkcie swojej brzydkiej aparycji, niskiego wzrostu i wady wymowy.
Kompleksy, wiadomo, to bardzo niekomfortowa, męcząca przypadłość. Doskonale wie o tym każdy, kto jest nimi dotknięty. Megaloman z kompleksami czuje się niekomfortowo tym bardziej. A już narcystyczny megaloman, wręcz cierpi katusze z powodu swoich kompleksów, bo stale musi je ukryć przed światem, albo, w najlepszym przypadku, próbować je tuszować. Niestety, wszelkie próby wychodzą najczęściej bardzo nieudolnie.
I takie męczarnie przeżywa właśnie wódz Kaczyński. Stąd ta jego dziwna mimika twarzy i częste grzebanie językiem w zębach trzonowych. Stąd te jego nieskoordynowane, niezgrabne ruchy. Widać to u niego wyraźnie. O, chociażby kiedy maszeruje gdzieś wśród swoich „goryli”, albo swojej świty korytarzami parlamentu. Stąd też te jego przejawy zjadliwej nienawiści i głębokiego cynizmu wobec przeciwników politycznych.
Takie m.in. są następstwa długotrwałego cierpienia narcystycznego megalomana. Cierpienia, które zżerają od wewnątrz i które siłą rzeczy muszą się uzewnętrzniać. Najczęściej — jadem nienawiści w stosunku do innych.
Ot i cały portret psychologiczny samozwańczego wodza Kaczyńskiego.
— I co ty na to, panie wodzu?... Nie, nic nie mów! Lepiej nic nie mów, bo to ty doprowadziłeś do tego, że Polska wygląda teraz tak, jak ta twoja mina.
Kaczyński, choć jest obrzydliwym egocentrykiem i manipulantem, dla pewnej charakterystycznej grupy swoich fanatycznych zwolenników (z zaciśniętymi ustami) zawsze będzie wielkim guru. Mimo to on doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich ułomności. I bardzo cierpi z ich powodu. Dlatego też nie będzie mu spieszno do bezpośredniego przejęcia stanowiska premiera. Zna siebie i wie, że lepiej czuć się będzie w drugim (zakamuflowanym) rzędzie, skąd będzie mógł skutecznie sterować głową państwa i premierem.
Chowając się w ten sposób, będzie miał też z głowy wszelkie wyjazdy zagraniczne i spotkania z wielkimi przywódcami tego świata. Pamięta doskonale, że — z powodu swoich kompleksów — na zagranicznych salonach nigdy się pewnie nie czuł. Wręcz przeciwnie, kojarzą mu się one z rozstrojem żołądka.
***
Oświadczam, że żadnego honorarium od wodza Kaczyńskiego za sporządzenie jego portretu psychologicznego nie otrzymałam. Żadnego też honorarium nie oczekuję, ponieważ nie przysporzył mi żadnych trudności. Sporządziłam go w czynie społecznym.
PS
Tekst ten — z cyklu: "Psychologia pół żartem, pół serio" — napisałam w sierpniu 2010 r. Czy dzisiaj coś bym w nim zmieniła? O tak, ale tylko na gorsze.