Wiosna pięknieje z dnia na dzień, ale jakoś nie bardzo mi się chce nią podniecać... Chociaż nie, podniecać tak, i podniecam się, tylko wychwalać ją słowami nie bardzo mam ochotę. Wszystko przez tego dupka Putina. A niech go szlag! Pozbawia mnie przyjemności pisania, i to nie tylko o wiośnie.
Za to, co mi robisz, dupku zafajdany,
nie daruję nigdy, bo psujesz me plany.
Przez ciebie straciłam moją twórczą wenę,
wszak pogodne teksty tworzą mą domenę.
Zbieram się jednak już do kupy. Mam na siebie metodę. W chwilach podłamania zawsze do siebie mówię: — Głowa do góry, pierś do przodu... i równym krokiem do życia marsz! I to działa. Teraz też zadziałało.
Przecież nie mogę pozwolić temu „rzeźnikowi-ludobójcy” zniszczyć mojej wrodzonej pogody ducha. Dość już łez wylałam, widząc i słysząc przekazy z umęczonej Ukrainy.
Utrzymuje mnie w pionie ponadto — niesienie pomocy ukraińskim kobietom, dzieciom i starcom. Jako wolontariuszka pomagam im w Ośrodku dla Uchodźców w sąsiednim mieście.
No dobra, przestaję już przynudzać i zabieram się do komplementowania wiosny, bo:
Wiosna niczym prawdziwa dama
w kwiecistą suknię jest ubrana...
Rozpyla wokół zapachów moc
przez cały dzień i calutką noc.
Tak piękna i radosna
może być tylko wiosna!
I wiśta-wio na jej (spóźnione) przywitanie. U nas wiosna przychodzi zawsze nieco później. Jak to w górach. Ale wspaniale się wędruje w tym jakże pięknym czasie. Choć też i dziwnie. Dziwnie, bo tereny okalające tutejszą kotlinę wyglądają inaczej w północnej jej części i inaczej w południowej. W południowej wiosnę widać już wyraźnie. Natomiast w północnej jeszcze nawet i śnieg w niektórych załamaniach terenu można zobaczyć. Taki tu urozmaicony klimat.
Znajduję już jednak wiele delikatnych roślinek. Aż serce się raduje, patrząc na nie. Jako jedne z pierwszych budzą się do życia. A budzą się cudownie. Kierują swe główki ku słońcu i uśmiechają się doń... a ja do nich.
Tak piękna i radosna
może być tylko wiosna!
No!!!
Z cyklu: "Opowieści o poważnej i żartobliwej treści"