Prezes Smoleńsk znów wyciągnął,
Jak królika z kapelusza.
Chociaż długi już czas minął
Od raportu M-geniusza.
W nosie ma łzy rodzin Ofiar,
Wszak władza jest ważniejsza.
Znów im zada bólu bezmiar...
Rozgrzeszy go w intencji msza (?).
Choć to zwykłe jest szaleństwo,
Pewnie w nim jest też metoda:
Spętać wreszcie całe państwo
I w sondażach punktów dodać.
Neofitów znowu kupi;
Część nastraszy, część omami;
Bo jest zdania, że są głupi...
Pętlę włożą sobie sami.
Lecz katolik z niego wielki
(Za takiego się uważa).
Robi za wzór cnót wszelakich,
Czym do siebie innych zraża.
Wnet rocznica katastrofy,
A to sygnał dla prezesa,
By uderzyć w zdarte strofy,
Skarżąc Kreml i jego biesa.