Pfullendorf to miasto leżące między Renem i Dunajem, około 20 km na północ od Jeziora Bodeńskiego. Miasto znane jest z pięknych zabytków i romantycznych fontann, a także jedynego w swoim rodzaju w Niemczech Seepark Golf, gdzie na osiemnastu polach o wysokim standardzie technicznym można grać i rozkoszować się golfem.
Znane jest również z niezwykłego Parku Wodnego (Seepark Linzgau), idealnego miejsca na odpoczynek i relaks. W lecie jest tutaj gwarno i wesoło. Amatorów wodnych atrakcji zawsze jest dużo. W niewielkim jeziorze nie tylko można zażyć ochłody i kąpieli wodnych, można również uczyć się narciarstwa wodnego i nurkowania, by potem szlifować swoje umiejętności nawet w okresie jesieni.
W czasie mojego ostatniego tam pobytu pogoda była niezbyt ciekawa. Lało i wiało. Ale to żadna przeszkoda, kiedy się jest odpowiednio ubranym. Tyle że zdjęcia wychodzą niezbyt wyraźne, gdyż robione są zapłakanym deszczem aparatem fotograficznym.
Jak widać, pogodą nie przejęła się też pewna para nurków. Jakiś pan nurek wytrwale uczył nurkować jakąś panią, przyszłego nurka.
Widoczna w tle ścieżka wodna dla amatorów nart wodnych niestety już pusta. Do następnego lata.
W ogromnej restauracji można się posilić i chociażby przy kawie posiedzieć w każdą pogodę... i dalej w drogę.
Osobną atrakcją w Parku Wodnym są dzieła Petera Lenka, kontrowersyjnego niemieckiego rzeźbiarza-satyryka z Bodman-Ludwigshafen. „Pysznią” się tu już od 2001 roku.
Nie będę ich komentować, bo to rzecz gustu. Niektórym się one podobają, niektórym nie. No cóż, nie każdy satyrę rozumie. Myślę jednak, że aby wyrobić sobie jakieś zdanie na ich temat, trzeba przede wszystkim znać te osobistości, nad którymi on się "pastwi".*
* Pisałam o nim więcej w artykule pt. „Kontrowersyjne dzieła rzeźbiarza-satyryka Petera Lenka zdobią wiele miast”.