Gdy dzień się kończy,
gdy noc zapada,
zjawia się u mnie
senna ballada.
Nagania senność
na me powieki
na osiem godzin,
dla mnie to wieki.
Wszak spać nie lubię,
bo czas ucieka,
a czasu szkoda,
płynie jak rzeka.
Bo tyle rzeczy
mam do zrobienia,
czas snu to strata,
spanie mnie wpienia.
Dlatego w nocy
śpię jednak krótko,
nim dzień nastanie,
wstaję szybciutko.
Lecz zanim wyjdę
z łóżka ciepłego,
ćwiczę oddechy
dzionka każdego.
Potem już tylko
joga na macie
i zapominam
o czasu stracie.
Pełna energii,
z radością w sercu,
każdy dzień witam
podług swych wzorców.
Hej dzień się budzi
z pełnią księżyca,
nie czas marudzić,
czas się zachwycać.