poniedziałek, 1 listopada 2021

Śpię, ile chcę... i dobrze mi z tym

  

Gdy dzień się kończy,

gdy noc zapada,

zjawia się u mnie

senna ballada.


Nagania senność

na me powieki

na osiem godzin,

dla mnie to wieki.


Wszak spać nie lubię,

bo czas ucieka,

a czasu szkoda,

płynie jak rzeka.


Bo tyle rzeczy

mam do zrobienia,

czas snu to strata,

spanie mnie wpienia.


Dlatego w nocy

śpię jednak krótko,

nim dzień nastanie,

wstaję szybciutko.


Lecz zanim wyjdę

z łóżka ciepłego,

ćwiczę oddechy

dzionka każdego.


Potem już tylko

joga na macie

i zapominam

o czasu stracie.


Pełna energii,

z radością w sercu,

każdy dzień witam

podług swych wzorców.

 



 

Hej dzień się budzi

z pełnią księżyca,

nie czas marudzić,

czas się zachwycać.