Jesień
trwa. Trwa pięknie. Wprawdzie ze złoto-jesiennej przeszła już w
brunatną, ale i w takiej szacie jej do twarzy. Pogoda dopisuje.
Temperatura ciągle dodatnia. A jak już się zdarzy przymrozek w
nocy, rankiem szybko mija.
Oby taka
pogoda trwała jak najdłużej. Choć zima ma także wiele uroków i
da się lubić, to jednak tylko wtedy, gdy jest w odpowiednim czasie
i nie jest zbyt długa. Już nawet nie z powodu ciągłego
odśnieżania, ale z powodu ubierania się na cebulkę. Rany, tyle
roboty z tym ubieraniem przed wyjściem z domu. Ale na szczęście,
tylko wtedy, kiedy wychodzi się do miasta. Bo na łono natury, w
ramach rekreacji, zbyt grubo ubierać się nie trzeba. Bo i po co,
skoro ruch rozgrzewa. Przy okazji można nawdychać się cudownych
zapachów jesieni. A przede wszystkim, skorzystać z uzdrawiającej
energii promieniującej z nagich drzew... Zanim je pokryje biały
puch.
Z
cyklu: "Co
w przyrodzie piszczy".