Emerytura. Brzmi
poważnie. Dla niektórych
nieprzyjemnie. A jeszcze dla innych wręcz groźnie. Nie dla mnie.
Dla mnie emerytura to piękny czas., to przede wszystkim stan umysłu,
nie konta.
Należę
do osób energicznych i aktywnych i wcale nie mam zamiaru przestać
taką być. Przeciwnie. Cieszę, że mam teraz więcej czasu dla
siebie, dla swoich pasji.
Gdyby mi
finansów na emeryturze zaczęło jednak brakować, mam zamiar sobie
dorabiać. Jak? A chociażby jako asystentka Bauer`a (tłum. rolnik).
Zamiast żyć wspomnieniami z dzieciństwa z wakacyjnych przygód u
cioci na wsi, będę miała okazję na wiejskim gospodarstwie w
rzeczywistości się zakotwiczyć. Mogę też wejść w rolę
inseminatorki i brać udział w prokreacji… A co! Prokreacja to
przecież niezwykle ważna rzecz. Przerzucać co zwierzęta wydalą
też mi nie straszne. Zapach, jak zapach, bardzo naturalny… i
związany ze wspomnieniami moich cudownych wakacji na wsi.
A może
jako drwal się zatrudnię? W dzieciństwie po drzewach skakałam
niczym małpiątko... E, chyba jednak nie! Na drwala to chyba mi już
za późno. A jak spadnę i stare gnaty pogruchoczę? Nie, z drwala
zrezygnuję, bo mam w planie zdrowo i długo żyć.
Wiem!
Zaczepię się w myjni aut. Choćby tylko w lecie, w czasie upałów.
Darmowe kąpiele gwarantowane... Zaraz, pszczelarką też mogę być,
miód przecież bardzo lubię. Pszczoły mnie też lubią. Tak
mniemam, bo przez całe moje życie tylko dwie mnie użądliły. Z
powodu mojej głupoty oczywiście… Wsadziłam palec nie tam gdzie
powinnam.
Od
wczesnej wiosny mogę sobie dorobić także na karuzeli. To praca
przyjemna i wesoła. Zawsze tam gwarno, radośnie i muzyki można
posłuchać. Zwłaszcza Techno. A ja akurat za tym gatunkiem muzyki
przepadam.
Najbardziej
odpowiada mi jednak dorabianie jako Hexe (tłum. czarownica). Z
resztą, ten etat mam zapewniony. Już go dawno temu zaklepałam.
Lokum także. Na szczycie Ochsenberg (tłum. Góra Wołowa). W ramach
rozrywki, każdego roku, pod koniec kwietnia, będę sobie latać na
sabat na Brocken. Będziemy tam z koleżankami po fachu świętować
Noc Walpurgii. A gdy będzie mi się ckniło za moimi rodaczkami,
polecę też na Łysą Górę raz od czasu. Ale się będzie działo!
Dla dobrych znajomych kilka etatów czarownic też mogę załatwić…
Jakby co! Bez żadnej tam korupcji, ma się rozumieć, a z dobrego
serca mego.
Gdyby się
tak zdarzyło, że z mojego lokum ktoś mnie będzie chciał
przepędzić, rozglądnę się za jakimś starym zamczyskiem… A co!
Płynie we mnie nieco błękitnej krwi. Mam już nawet na oku taki
jeden, na szczycie góry Zollern. Osobiście wolę jednak coś
skromniejszego. Altanka ogrodowa też mnie zadowoli. Bo i korzyści z
niej wiele… Łono Matki Natury na wyciągnięcie ręki. A jakby i z
altanki mnie ktoś na cztery wiatry przepędził, to i pod gołym
niebem spać mogę… A co mi tam! Co za frajda tak sobie codziennie
gdzie indziej spać i budzić się wraz z Matką Naturą. Na jej
łonie fajnie się też medytuje. Najlepiej.
Mam też
zamiar wybrać się w rejs dookoła świata... Jak już, to już! I
żadne to dryfowanie będzie, a prawdziwy rejs i pełna nad nim
kontrola... i nad swoim życiem.
A gdyby
mi jednak z moich planów i marzeń nic nie wyszło, to zawsze mogę
dać się porwać UFO… i jazda w kosmos! Wenus mi się ostatnio
marzy. Jednego ufoludka już znam. Często ląduje na lądowisku
niedaleko mojej chatki i mnie odwiedza. Lubimy się, bo mamy wiele
wspólnego.
Tak,
planów na emeryturę mam mnóstwo. Nudzić się z pewnością nie
będę. Myślę, że w razie gdyby… No, te braki w finansach mam na
myśli… to zajęcie szacownej szeptuchy też mi będzie odpowiadać.
Wszak param się magią od dawna, ale tylko białą, pozytywną...
Tyle możliwości, tyle rad, tyle czarów. Bo co jak co, ale czarować
to ja wręcz uwielbiam, bajdurzyć jeszcze bardziej.
***
Czasami
warto patrzeć na życie z przymrużeniem oka. Łatwiej wtedy żyć.
Radośniej. Ludzie z poczuciem humoru potrafią to doskonale. W
każdej sytuacji umieją dostrzec coś ciekawego, coś zabawnego
dzięki czemu wprowadzają siebie w dobry nastrój. Czy innych także?
A to zależy. Od tych innych, ma się rozumieć. Ci, co także mają
poczucie humoru, będą się równie dobrze bawić. Ba, jeszcze sami
od siebie coś zabawnego dołożą. Ale ci, którym poczucia humoru
niestety brak, rozbawić się nie dadzą. Tacy chyba w ogóle nie
rozumieją żartów. Wszystko traktują na serio, z marsową miną.
Ale dobre i to, bo
przynajmniej do jakichś refleksji
można ich skłonić tym — czym osoby z
poczuciem humoru się bawią i z czego żartują. ;)