poniedziałek, 11 lutego 2019

W poszukiwaniu przedwiośnia

Pobiegłam do lasu, chcąc sprawdzić naocznie,
Czy już się zbliża wytęsknione przedwiośnie.
Kocham tę porę… czekam na nią rokrocznie,
Kiedy wreszcie przyjdzie, me serce aż rośnie.


Na leśnych dróżkach widać wielkie roztopy,
Z drzew i krzewów znikają śnieżne czapy.
Choć ślisko wszędzie, podążałam uparcie...
Pobliskie drzewa dawały mi oparcie.


 Zawędrowałam wnet w leśną głębinę.
Śniegu ani śladu. Ależ miałam minę...
Zdziwioną bardzo, ale też i radosną. 
Tak właśnie las wygląda krótko przed wiosną.


Drzewa kompozycje piękne utworzyły,
Niektóre wyglądały jakby ożyły. 
Pełna podziwu patrzyłam na te dzieła,
Aż mnie nostalgia ponownie ogarnęła.


Po drodze zaglądnęłam do ptasiej budki...
Ptaszków nie było, tylko dwa leśne ludki.
Oba radosnym mrugnęły do mnie okiem,
Mrugnęłam też i odeszłam kocim krokiem.


W środku lasu wspięłam się na ambonę.
Akurat mgła spuściła gęstą zasłonę,
Niewiele zatem z góry zobaczyłam...
Zrezygnowana, na ziemię się spuściłam. 


Nagle poczułam coraz większe pragnienie...  
Termos już pusty, po herbatce wspomnienie.
Pobiegłam do groty, gdzie źródło wytryska,
Nakapałam sobie wody prosto do pyska.


Zmęczona już nieco poszłam przez polanę,
Myśląc, że z lasu się szybciej wydostanę.
Idąc, podziwiałam liczne kretowiska.
Nabierałam wiary, że wiosna już bliska.


Schodząc z polany, wkurzyłam się mocno,
Bo o mały włos, a wlazłabym w g..o.
Albo jak kto woli: — wkurzyłam się mocno,
Że szukałam przedwiośnia, a znalazłam... g..o.


Gdy do domu wróciłam, uwierzyć nie mogłam,

Że przedwiośnia uparcie po lesie szukałam,
Że takie sobie za nim urządzałam biegi,
Aż tu nagle — w ogrodzie — widzę przebiśniegi.

A przecież to właśnie te kwiatuszki śnieżnobiałe,

Takie radosne, piękne, chociaż bardzo małe,
Są niezaprzeczalną oznaką przedwiośnia...
I to najszczersza prawda, żadna tam przenośnia.