Wiosna. Cudowny czas. I co? Ano to, że w tym roku strasznie nas zawodzi. Mało było jej częstych deszczy, to nas na ponad już tydzień śniegiem zasypała i doświadcza dotkliwymi przymrozkami. Zwłaszcza w nocy.
W wyniku jej kaprysów kwiaty w ogrodzie zwiotczały i oklapły. Padający śnieg nieustannie przez trzy dni też się do tego przyłożył. Jego grube warstwy były dla nich zbyt ciężkie, by utrzymać pion.
Najbardziej żal mi mojej piwonii, jej pięknych dużych kwiatów, z których przez wszystkie lata byłam taka dumna. Aż serce mnie boli, gdyż podejrzewam, że tym razem nie będą takie piękne, albo wcale ich nie będzie. Bo nie wiem, czy ona da radę się otrząsnąć po tak długim ataku zimy w końcówce kwietnia. I to po tylu dniach wysokich już temperatur. Nawet zbyt wysokich jak na kwiecień.
Martwię się też, że skoro sytuacja z nią tak wygląda, to i jej symbolika, siłą rzeczy też nie zadziała. Nie będzie miała z czego... I co wtedy? Ojejej! ;) A może jednak odżyje i pod koniec maja jak co roku ozdobi mój ogród? Bardzo bym chciała.