Trafiają w konta przypadkowych ludzi. Działają pewnie, szybko i po cichu. I wciąż są nieuchwytni. Ofiar przybywa. Ja właśnie do nich dołączyłam.
Kilka dni temu poszłam do banku wydrukować wyciągi. Jeszcze zanim doszłam do samochodu, zaczęłam je przeglądać. Wystarczył jeden rzut oka — i od razu zobaczyłam dziwne potrącenie sporej kwoty.
Zamarłam. Nazwa instytucji brzmiała kompletnie obco. Do tego numer jakiejś rzekomej umowy i numer klienta.
— No coś takiego! — syknęłam pod nosem, już cała w nerwach. — Przecież od lat nie podpisywałam absolutnie niczego nowego!
Zawróciłam do banku w takim tempie, że mało się o drzwi nie potknęłam. Urzędniczka rozłożyła ręce: nie wie, kto to, skąd, dlaczego. Rzuciła mi tylko radę, żebym poszukała informacji w Internecie.
Poprosiłam jeszcze o natychmiastowe cofnięcie pieniędzy na moje konto. I wróciłam do domu wściekła jak osa.
Włączyłam komputer. Nie minęło kilka sekund, a AI wyłożyła mi wszystko jak kawę na ławę. I wtedy mnie aż zatrzęsło. Okazało się, że ci oszuści działają w Niemczech od dłuższego czasu, naciągają ludzi na grube pieniądze i robią to bez najmniejszych zahamowań. AI podała mi dokładnie, kim są, jak to robią, z jakiego kraju pochodzą i gdzie rzekomo mają siedzibę — w Turcji. I oczywiście pod tym adresem nie ma absolutnie niczego. Zwykła fikcja.
Potem zaczęłam czytać relacje ofiar. Jest ich mnóstwo. Niektórzy dopiero po miesiącach zorientowali się, że z konta znikały im pieniądze. A ilu jeszcze żyje w błogiej nieświadomości, bo nie sprawdzają swoich operacji? To właśnie takich ludzi ci dranie biorą na cel. Bez skrupułów. Bez cienia wstydu. Z zimną krwią, jak hieny rzucające się na cudze pieniądze.
I w tym wszystkim najbardziej dręczy mnie jedno pytanie: skąd oni, do diabła, wzięli mój numer konta?!
W Internecie go nie ma — nigdy nie miałam bankowości online, wszystkie sprawy załatwiam osobiście w banku. Więc jakim cudem? Czy kiedykolwiek się tego dowiem? A policja? Dlaczego oni wciąż chodzą wolno? Jak to możliwe, że nikt ich jeszcze nie dopadł?!
Po takich przeżyciach — i po tym, co się obecnie dzieje na świecie — nachodzi mnie ponura refleksja: świat naprawdę stanął na głowie. A właściwie to ludzie. Zdziczeli do tego stopnia, że przyszłość robi się coraz ciemniejsza, coraz mniej obiecująca. I aż strach pomyśleć, dokąd nas to wszystko doprowadzi.
