Po inwazji Putina na Ukrainę poczuli wiatr w żaglach. A już Kaczyński, po wizycie w Kijowie, to wręcz wiatr o sile 10 stopni w skali Beauforta czuje i żagle mu aż furkoczą... I to coraz donośniej. Mimo że w opinii publicznej, jak się słyszy i czyta, jego tam obecność nikomu nie była potrzebna. Bo po co ich tam dwóch? Jeden premier nie wystarczał? Najwyraźniej nie. Co widać jak na dłoni, że chodziło mu o lans. Chciał za przykładem swojego brata zapisać się w historii jako ten odważny, wybitny mąż stanu i wygłosić w bunkrze Zełenskiego pamiętne — jak sobie wymarzył — słowa.
To nie jest jednak aż tak ważne. Ważniejsze i wręcz bulwersujące jest to, że już w listopadzie ub.r. wiedzieli, że Putin planuje inwazję na Ukrainę, a mimo to dalej się płaszczyli przed jego orędownikami: Le Pen, Salvini, Orbanem. I dalej też prowadzili podjazdową wojenkę z USA. Przykład: Lex TVN.
Po kilku dniach wojny jednak chybcikiem wykonali zwrot na rufę, i uczepiając się Stanów Zjednoczonych płyną teraz z nimi jako ten najlepszy i najwierniejszy sojusznik. Czym chełpią się wszędzie aż do przesady i śmieszności. Natomiast całą swoją nienawistną energię spożytkowują obecnie na chamskim, napastliwym krytykowaniu Niemiec.
Można krytykować. Nawet się powinno. Krytyka jest na miejscu, jeśli jest konstruktywna, ale tej akurat umiejętności pisowcy nie posiedli i dalej judzą, oszukują, szczują, opluwają, sieją ferment i nienawiść w swoich reżimowych mediach i gdzie się tylko da, zawłaszczając sobie prawo do wypowiadania prawdy... ich prawdy.
Co chcą tym osiągnąć? Sami się już gubią. Chaos w ich wypowiedziach jest tego dowodem. A osiągają niestety (w najlepszym przypadku) niechęć większości Polaków i innych narodów. Co jest bardzo smutne, gdyż wiele też i dobrych rzeczy jest ich udziałem. Cała ich para najczęściej jednak idzie w gwizdek z powodu ich nienawistnego, wrogiego zachowania. I w rezultacie, jako partia (i jej zwolennicy) z takimi właśnie niechlubnymi cechami utrwalają się w pamięci.
To przez ludzi z takim charakterem, z takim podejściem do innych nie może być spokojnie na świecie. Bo tacy już po prostu muszą: judzić, szczuć, opluwać... etc. A nasi charakterni pisowcy w większości robią to jeszcze z imieniem Boga na ustach (uzurpując sobie większe prawo do wiary i Kościoła niż ma cała reszta nie-pisowców)... Czy to nie hipokryzja?! Hipokryzja jak nic! I to z coraz większą domieszką paranoi.