Jeszcze tylko dwa, trzy tygodnie i przywitamy przedwiośnie. Pewnie każdy już marzy nie tylko o przedwiośniu, ale i o wiośnie. Nic dziwnego, wszak to najpiękniejsza pora roku. Ja też kocham wiosnę, ale i zimę lubię. Zwłaszcza w ostatnich latach, od kiedy mogę swobodnie korzystać z jej uroków.
Obecnie niemalże codziennie jestem w bezpośrednim z nią kontakcie. Uwielbiam szczególnie poranne wędrówki (tudzież: marszobiegi z kijkami) po zaśnieżonym lesie. Cudowny to czas. Do domu wracać się nie chce. Serio! Przy sobie mam zawsze moje kochane „pstrykadło” i co tylko zwróci moją uwagę, fotografuję… A potem, w domu, po raz wtóry podziwiam uwiecznione przez siebie obrazki.
Luty to najmroźniejszy miesiąc w roku. Trzeba mieć więc solidne buty, aby nie ślizgać się po lodzie i utrzymać pion. W niektórych dniach robi się czasem tak potężna ślizgawica na drogach, że i autem o poślizg nietrudno. Zwierzętom też niekiedy równowagę utrzymać łatwo nie przychodzi. Jedynie bałwanom wszystko jedno. Stoją jak stały... póki co! Póki odwilż nie przyjdzie.
Mam solidne buty to i wędruję nadal. Czasem z lekkim poślizgiem, ale daję radę. No, może nie zawsze, bo parę dni temu nie dałam jednak rady pionu utrzymać i wywinęłam takiego orła, że aż ziemia jęknęła... A może to ja?
Nie zrażam się jednak żadnymi tam orłami, bo w domu i tak usiedzieć nie mogę, kiedy na dworze tyle piękna Matka Natura nam oferuje. Zwłaszcza wczesnym rankiem... Bo kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje... bajeczne obrazki do podziwiania.
Hu, hu, ha! Zima ciągle trwa!
Niechaj zima ta — jak najdłużej trwa!
Hu, hu, ha! Zima nie jest zła!
Niechaj zima ta — jak najdłużej trwa!
Hu, hu, ha! Zima nie jest zła!
I... ???!
Niechaj zima ta — jeszcze dłużej trwa! (?)
Z cyklu: "Opowieści o poważnej i żartobliwej treści"